24 czerwca 2019, 10:02
Życie szczęśliwe bez oczu

Nie sposób przecenić znaczenia, jakim jest zmysł wzroku, dzięki któremu otrzymujemy aż 80 % informacji o otaczającym nas świecie. Nic więc dziwnego, że utratę jego można uważać za życiową katastrofę, tym bardziej jeśli postrzegamy ludzi niewidzących, jako osoby w czarnych okularach uzależnione od innych, bezradne, mające jedynie do dyspozycji białą laskę, a czasem psa przewodnika. Wyobrażenia takie na szczęście oparte są na błędnych stereotypach. Współcześni niewidomi to osoby mające szansę korzystania z najnowszych technologii XXI wieku.
Mimo to kreatywność wynalazców imponujących urządzeń elektronicznych w dużym stopniu ułatwiających im samodzielne funkcjonowanie, nie zmieni faktu, że utrata wzroku nieodwołalnie zmienia dotychczasowy bieg życia, którego jakość kształtuje później indywidualna osobowość człowieka, jego wrodzony dar radzenia sobie w trudnych sytuacjach życiowych, odporność psychiczna i pozytywny stosunek do życia. Wymienione cechy charakteru posiada przemiła młoda psychoterapeutka – Małgosia Galbarczyk. Jej postawa i podejście do życia, może śmiało zainspirować nie jedną osobę widzącą. Urodziła się z wrodzoną kataraktą, po usunięciu której odkryto jaskrę. Choć miała słaby wzrok, mogła na tyle widzieć, aby chodzić do zwykłej szkoły razem z dziećmi widzącymi. Choroba jednak postępowała, powodując silne bóle i ciągłe pogarszanie się wzroku.

Mimo trzydziestu operacji przeprowadzonych w Warszawie, Moskwie i Nowym Yorku, mając zaledwie a15 lat przestała kompletnie widzieć. Zapytałam więc jak zaakceptowała to swoje tak odmienne życie. Okazało się, że był to czas wielu trudnych zmian, z którymi musiała sobie poradzić, a nie rozpamiętywać nad tym co się stało.
– W tydzień po utracie wzroku dostałam się do Liceum w Laskach – wspomina Małgosia. – A więc nowa szkoła i związana z tym przeprowadzka z rodzinnego domu do Lasek. Aby rozpocząć tam naukę musiałam w wakacje nauczyć się Brailla, bo pisać już wtedy nie mogłam. Ponadto dostałam się do klasy z rozszerzonym językiem angielskim, którego nie znałam. Wcześniej uczyłam się niemieckiego. W tym czasie musiałam też nauczyć się chodzić z białą laską. Wszystko to nie było łatwe – opowiada.

Małgosia ostro zabrała się do nauki aby sprostać wymaganiom liceum, O tym jak bardzo była zaabsorbowana nauką języka angielskiego i alfabetu Brailla świadczy fakt, że dobrze pamięta jedynie początek i czas kiedy już mówiła po angielsku i pisała Braillem. Ale nie pamięta detali tego co było pomiędzy. Małgosia jest osobą pogodną. Kiedy straciła wzrok po kolejnych operacjach, czuła się w pewnym sensie wyzwolona od bólu i wielu ograniczeń z powodu zaćmy i jaskry, wykluczających jakikolwiek wysiłek. Powiedziała:„teraz już wszystko mogę. Poza oczami których nie mam, ,jestem zupełnie zdrowa, a ponadto – co ważne – wiem na czym stoję i wiem co mam robić” Małgosia po maturze studiowała na Katolickim Uniwersytecie w Lublinie, gdzie uzyskała stopień magistra filologii angielskiej i psychologii. W tym czasie o zatrudnieniu osoby niewidzącej w zawodzie psychologa w Polsce było trudne. Toteż postarała się o stypendium naukowe w Anglii, gdzie ukończyła praktyki zawodowe, po czym znalazła pracę, gdzie ukończyła studia podyplomowe z terapii poznawczo-behawioralnej.

W czasach uniwersyteckich Małgosię interesowała praca naukowa. Chętnie brała udział w różnych projektach, zarówno w Polsce jak i w Anglii. Była m.in. współautorką badań nad terapią rozwoju umysłu niewidzących. Nakręciła też dwa filmy zatytułowane „Dog’s Eyes” – o roli psa przewodnika w życiu osoby niewidzącej, a także o prostych rozwiązaniach, które mogłyby pomóc niewidomym zyskać większą niezależność w codziennym życiu.

Małgosia ma dziś do dyspozycji kilkanaście aplikacji pozwalających jej na odsłuchanie drukowanej informacji. Nie musi więc wyłącznie posługiwać się Braillem aby odczytać teksty, czytać książki lub przeglądać strony internetowe.
– Do wszystkich czynności używam iPhone – mówi Małgosia. – W tym telefonie mam wiele programów, które służą do wszystkiego, co jest mi potrzebne. Np. mam aplikację, która rozpoznaje kolor, więc wiem, jak jestem ubrana. Inna odczytuje etykietę butelki lub sprawdza kod kreskowy podając mi datę ważności i skład produktu. Trzeba tylko kamerę telefonu skierować na tekst, który aplikacja odczyta głosem. Mam też możliwość sprawdzenia czy światło jest włączone czy wyłączone. Ogromnie pomocną jest aplikacja umożliwiająca mi pewniej poruszać się w mieście. To rodzaj nawigacji korzystającej z GPS i komend głosowych. Dokładniejsza niż samochodowa – tłumaczy.
Lecz zaskakującą wprost i nie do uwierzenia jest aplikacja „Be My Eyes”, co po polsku znaczy bądź moimi oczami. Twórcy tej aplikacji zachęcają: „Lend your eyes to the blind” – pożycz swoje oczy niewidomemu. Jest to międzynarodowa sieć, która łączy osoby niewidome potrzebujące pomocy i woluntariuszy, którzy chcą „być ich oczami”.

– Idąc ruchliwą ulicą, nie byłam pewna czy idę po chodniku czy po jezdni – wspomina Małgosia. – Zadzwoniłam do kogoś i ten ktoś odpowiedział: „idziesz po chodniku”. Zawsze kiedy dzwonię potrzebując pomocy, wtedy do jakiejś osoby na świecie dzwoni telefon. Jeśli może to odbierze, jeśli nie to sygnał po 10 sekundach przełącza się do innej osoby i w końcu ktoś odbiera. Wtedy ja kieruję kamerę na to czego szukam lub gdzie się znajduję – dodaje.
Zdarzyło się Małgosi, że nie wiedziała, czy ma w ręku szampon czy odżywkę do włosów. Zadzwoniła. Odezwał się mężczyzna i powiedział, że w tej chwili prowadzi auto. Za chwilę oddzwoni tylko zjedzie na pobocze. Spytał: „Skąd dzwonisz?” Małgosia odpowiedziała: „z Anglii”, a on: „A ja jestem w Australii”.

iPhone to znacznie więcej niż telefon. To wirtualny asystent zastępujący w pewnym sensie zmysł wzroku. Nie należy jednak zapominać o psach przewodnikach. Dzięki nim niewidomi także mogą sprawnie funkcjonować w codziennym życiu, znajdując też oddanego przyjaciela. Małgosi pies Bob – to mądry i odpowiedzialny przewodnik, ulubieniec jej przyjaciół. Potrafi pomóc w podróży i bezpiecznie przeprowadzić przez ulicę. Przy zmianie drogi treser musi go nauczyć nowego zadania. Tam gdzie z psem nie można wejść, nadal biała laska bywa pomocna.

Małgosia obecnie pracuje w służbie zdrowia NHS, wyłącznie jako psychoterapeuta. Praca zajmuje jej zbyt wiele czasu, aby mogła brać udział w naukowych projektach.

Małgosia początkowo pracowała w Wolverhampton. Wśród pacjentów z zaburzeniami lękowymi, fobiami i depresją znajdowali się także Polacy, dzięki czemu brytyjski NHS zaoszczędzał pieniądze na tłumaczach. Teraz Małgosia pracuje jako terapeutka poznawczo behawioralna w Tamworth. Nadal jest bardzo zajęta, bo pacjenci w towarzystwie psychoterapeuty, który nie może ich zobaczyć czują się odprężeni i anonimowi.

Dziś ludzie ze schorzeniami psychicznymi łatwo znajdują pomoc, bo Brytyjskiej Służbie Zdrowia (NHS) bardziej opłaca się leczyć pacjentów z zaburzeniami psychicznymi, aniżeli przyznawać im renty i spore świadczenia.
W listopadzie 2016 roku wspólnie z sześcioma innymi osobami Małgosia została nagrodzona. Nagroda ta przyznana była pracownikom NHS pochodzącym z krajów Unii Europejskiej mających pozytywny wkład w Brytyjską Służbę Zdrowia. Była ona ufundowana przez NHS employers.

Każdego z nagrodzonych oceniano indywidualnie. Małgosię – za jej wiedzę, błyskotliwość, umiejętności zawodowe, entuzjazm i pozytywny stosunek do życia, mimo utraty wzroku.

Wystarczy z Małgosią porozmawiać, aby przekonać się, że mimo utrudnień postanowiła cieszyć się życiem i być szczęśliwą. Szczęście nie zależy od tego czy się widzi czy nie, ale jakie się ma usposobienie. Małgosia poza pogodą ducha, ma rodzinę, pracę i wielu oddanych przyjaciół, którzy podziwiają jej samodzielność i pozytywne nastawienie do świata.

Danuta Barucka

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Danuta Barucka

komentarze (0)

_