21 czerwca 2019, 10:48 | Autor: Magdalena Grzymkowska
„Zapomniana armia”: Multimedialny projekt o kobietach na II wojnie światowej
O trudnym procesie wydobywania wspomnień, utrwalaniu ich na nośnikach cyfrowych i wychodzeniu z tą wiedzą poza polską społeczność opowiada Olga Topol, kulturoznawczyni, odpowiedzialną za finansowany z National Lottery Heritage Fund projekt „Zapomniana Armia” w Instytucie Piłsudskiego w Londynie w rozmowie z Magdaleną Grzymkowską.

Najnowszy projekt Instytutu Piłsudskiego dotyczy roli i obecności kobiet w II wojnie światowej. Czy mogłabyś o nim opowiedzieć?

– Pomysł na ten projekt zrodził się z oglądania zdjęć w naszym archiwum. Przeglądając zdjęcia z Monte Cassino trafiłam na ujęcia kobiet, które pracowały w formacji transportowej, naprawiały ciężarówki, były także kierowcami. Zafrapowało mnie, że wśród tak wielu zdjęć z czasów II wojny światowej (a także z pierwszej wojny światowej, które mamy w naszej kolekcji) jest bardzo mało kobiet. Było to dla mnie bardzo ciekawe. Kiedy zaczęłam później robić research w internecie, okazało się, że te same zdjęcia się powtarzają. Pomyślałam, że historia kobiet jest taka trochę zepchnięta na dalszy plan. Nie ma dla nich miejsca w tej Historii przez duże „H”, pisanej przez mężczyzn dla mężczyzn. Projekt „Zapomniana Armia” („ang. Forgotten Force”) ma za zadanie oddawać doświadczenia z perspektywy codzienności kobiety, nie tylko jako żołnierki na froncie, ale po prostu osoby, która przeszła przez te wszystkie traumatyczne wydarzenia. Projektem zajmuję się ja z ramienia Instytutu Piłsudskiego oraz nasza stażystka Magda Paczocha, która zajmuje się robieniem zdjęć i kręceniem filmów.

Domyślam się, że nie są łatwe rozmowy…

– Większość z osób, z którymi rozmawiamy, była wtedy bardzo młoda. Były nastolatkami lub wręcz małymi dziewczynkami. Niestety wydaje mi się, że bardzo mało dotychczas rozmawiano z nimi, biorąc pod uwagę taką ich bardziej intymną, prywatną perspektywę na przeżycie wojny. Te osoby, z którymi rozmawiało już wielu znawców i miłośników historii, nauczyły się opowiadać o rzeczach, które najbardziej interesowały ich rozmówców, czyli daty, fakty, imiona, nazwiska, co bardziej dramatyczne przejścia. Ich prawdziwa historia często pozostawała nieopowiedziana. Stąd wziął się ten projekt, żeby porozmawiać z nimi nieco bardziej osobiście. Dlatego też nie zależy nam na tym, aby dotrzeć do bardzo dużej grupy osób. Siłą rzeczy ta grupa jest już bardzo mała. Ale chcemy raczej dogłębnie porozmawiać z kilkoma kobietami. Czasem może do nich wrócić, bo za pierwszym razem nie powiedzą wszystkiego, ale może za drugim trochę bardziej się otworzą. Chcemy bardziej je zrozumieć, niż napisać od nowa ich dzieje. Żeby bardziej opowiedziały mi o swoich uczuciach z takiej bardziej kulturowo-antropologicznej strony, także z perspektywy historii mówionej, niż przedstawiały świadectwa wydarzeń, czy prezentowały szczegółowe podsumowania życia z biograficznego puntu widzenia. Bo niektóre z tych osób bardzo chcą opowiedzieć swoją historię, ale nie potrafią lub nie chcą od razu dzielić się z obcymi ludźmi swoimi emocjami. I jest to całkowicie zrozumiałe. Ze względu na to, że ich ścieżka życia była wyjątkowo dramatyczna. Niektóre spośród tych kobiet, które przeżyły wielkie tragedie, często nie mówiły o tym przez długi czas – albo nie chciały o tym mówić albo to było po prostu nie na miejscu lub było to politycznie źle widziane. Więc otwieranie się po tak długim okresie wymaga pewnej pracy, po trosze antropologicznej, po trosze psychologicznej, a z ich strony pracy emocjonalnej. Jednocześnie nie chcemy ich także do niczego zmuszać. Przy okazji tych spotkań oglądamy różne rzeczy, panie pokazują nam swoje pamiętniki, rysunki, zdjęcia. Popłynęło już wiele łez i z naszej strony i z ich.

Z kim Wam się udało do tej pory porozmawiać?

– Do tej pory rozmawiałyśmy z Danutą Gradosielską, Ireną Godyń, Marią Wylot, Danutą Pniewską i Marzenną Schejbal. Mamy jeszcze kilka nazwisk, ale jeszcze niepotwierdzonych. Na początku chciałam, aby być pięć bohaterek, ale ze względu na, że te rozmowy są tak różne, jako że każda z nich miała inne przeżycia, wydaje nam się, że chciałybyśmy uzupełnić tę perspektywę.

Jakie są Twoje pierwsze wrażenia z tych spotkań?

– To są niesamowite kobiety. Są w takiej kondycji intelektualnej i fizycznej, że można im pozazdrościć. Na przykład pani Irena opowiadała mi, że na jej 90. urodziny sąsiedzi zorganizowali street party, w którym entuzjastycznie brała udział. Nawet miała siłę i ochotę, żeby tańczyć! To jest fascynujące, że mając lat 90 po takich strasznych przeżyciach, o których opowiadała, ma w sobie tyle radości, ciepła i woli życia, że po prostu emanuję tą energią. Z kolei Maria Wylot, której szlak wojennej emigracji prowadził przez Indie, tym, co najlepiej zapamiętała z tego okresu to mango. Ten owoc tak jest zasmakował, że stał się jej ulubionym. Potem przez wiele lat angażowała się w środowisku harcerskim i zawsze na te spotkania przynosiła mango. Została przez to nazwana Mango Lady! Ale były takie momenty w czasie tych rozmów, że wszystkie płakałyśmy. Gdy opowiadały o śmierci swoich bliskich, o cierpieniu, o tęsknocie, niepewności i nieuniknionej stracie. Są to momenty, które ściskają za serce, ale dlatego warto rozmawiać.

Temat demencji w takim projekcie jest nieunikniony.

– To prawda. Trzeba bardzo uważać i zachować etyczne spojrzenie na te sprawy, by nie urazić tych osób, z którymi rozmawiamy. Motyw pamięci przewija przez cały ten projekt. Dlaczego o jednych rzeczach pamiętamy, a o innych zapominamy? Zdarza się na przykład, że nasze rozmówczynie pamiętają tylko jedną rzecz, która w tamtej chwili była tak niezwykle ważna. W czasie jednej rozmowy powraca się do tego samego artefaktu, przeskakuje się do innego tematu, a potem znowu się wraca. Ta mapa pamięci kształtuje się bardzo ciekawie. Tak samo jest, kiedy opowiadają, gdzie były i co robiły, i tak samo często wraca się cały czas do tego samego najmocniejszego przeżycia. Mówią wtedy: „zaraz, zaraz, ale czy ja już mówiłam o tym?” Dlatego ten projekt jest tak ważny, bo pamiętajmy, że te osoby i ich wspomnienia odchodzą. A my młode pokolenie, żyjące w czasach pokoju, musimy przechowywać i pielęgnować ich pamięć, aby nie powtarzać błędów przeszłości.

Co się dzieje z pamiątkami, które oglądacie w trakcie spotkań z Waszymi bohaterkami?

– Robimy skany wszystkich materiałów i kopie cyfrowe przekazujemy do Instytutu. Jeżeli ktoś chce przekazać jakieś pamiątki do instytowego muzeum, jesteśmy bardzo zaszczyceni. To kwestia delikatna ponieważ dla ich właścicielek mają wielką wartość sentymentalną. Na przykład w tych pamiętnikach są powklejane zasuszone kwiaty, ich rysunki, szkice. To dla nich takie małe dzieła sztuki. Spotkałyśmy się niejednokrotnie z tym, że wcześniej im te rzeczy zabierano i nie zwracano. Przez to często mają traumę i nie do końca chcą się dzielić, tym co im zostało. Część z tych pamiątek wykorzystamy przy produkcji filmu dokumentalnego, który jest głównym elementem projektu. Film będzie opowiadał o losach tych kobiet, ale też o procesie pamięci, zapamiętywania i zapominania. Będzie on dostępny bezpłatnie w serwisie internetowym YouTube.

Czy projektowi towarzyszą jakieś wydarzenia o tematyce historycznej?

– Wokół projektu organizujemy wykłady, do tej pory udało się ściągnąć Clare Mulley, która opowiedziała o Krystynie Skarbek, mamy zaplanowany wykład Tony’ego Comera, historyka Government Communications Headquarters i Dermota Turinga, bratanka słynnego matematyka, który doprowadził do złamania kodu Enigmy. Chcemy wyjść z tym projektem poza polskie środowisko. Jest to projekt o Polkach, ale ma też przesłanie szersze, ponadnarodowe, bo nawiązujemy do tego, jak kobiety były postrzegane przez historyków, jak ich miejsce w tym całokształcie dziejowej narracji było zapominane i to nie tylko przez ludzi w Polsce, ale także tutaj. Parę tygodni temu byłyśmy w St Olaves Prep School – szkole brytyjskiej w południowo-wschodnim Londynie, do której zabrałyśmy panią Irenę Godyń, gdzie o swoich wojennej ścieżce przez Związek Sowiecki i Bliski Wschód opowiadała 10 i 11-latkom. Dzieci były w nią zapatrzone jak w obrazek. Mam wielką nadzieję, że uda nam się sprawić, że to co robimy będzie miało wydźwięk uniwersalny, by nie zmykać się w tym naszym polskim środowisku, ale pokazać nici łączące nasze europejskie losy, co wydaje mi się szczególnie istotne w obecnych chwili.

To wszystko brzmi jak materiał na książkę, a może nawet kilka książek…

– O tak! Na koniec projektu planujemy publikację związaną z tym wszystkim, co zrobimy. Będzie to prawdopodobnie dwujęzyczny album, gdzie zawrzemy materiał faktograficzny i fotograficzny, ale jednocześnie chcemy w tej publikacji połączyć taką perspektywę naukową, aby opowiedzieć, w jaki sposób taki projekt się prowadzi z punktu widzenia historii oralnej. Zostałyśmy ku temu przeszkolone i chcemy opowiedzieć o tym, jakie trudności się napotyka w tym procesie wydobywania pamięci, jak ona się zmienia, dlaczego ona jest inna, dlaczego te same historie opowiada się inaczej teraz niż kiedyś. Chcemy zmienić tę zastałą perspektywę opowiadania historii. Zależy nam na tym, aby ten projekt był jak najbardziej multidyscyplinarny. Dlatego istotnym jego elementem będzie nawiązanie do sztuki. Udało nam się namówić do współpracy artystkę, która pracuje w Londynie, jest konserwatorką sztuki, ale też malarką, Zofię Wyszomirską-Nogę, która stworzy serię obrazów-portretów inspirowanych historiami kobiet. Mamy nadzieję, że takie podejście do tego projektu pozwoli nam spojrzeć na losy tych kobiet z jeszcze innej perspektywy.

Gdzie będzie można dostać wspomnianą publikację? Czy materiały multimedialne również będą dostępne dla szerszej publiczności?

– Publikacja zostanie przekazana do instytucji londyńskich, z którymi współpracujemy. Na pewno będzie dostępna w Bibliotece Polskiej, chcemy ją przekazać do British Library. Projekt jest fundowany przez National Lottery Heritage Fund, z czego bardzo się cieszymy, gdyż brytyjska organizacja zajmująca się dziedzictwem uznała, że temat jest na tyle ważny, że chcą go wspierać. W związku z tym zobowiązaliśmy się także do tego, że przekażemy wygenerowane materiały do londyńskich instytucji. Więc będziemy przekazywać po egzemplarzu publikacji do bibliotek na terenie Hammersmith, chcemy też powysyłać te książki do muzeów okolicznych, np. do Imperial War Museum, z którym współpracujemy. Rozmawiamy także z organizacją Women at War, która wspiera projekty propagujące obecność i zasługi kobiet w konfliktach zbrojnych. I mam nadzieję, że dzięki tej współpracy projekt będzie mógł zataczać coraz szersze kręgi. Ale co najważniejsze wszystkie te historie zostaną nagrane w takiej surowej formie, w jakiej wywiad został przeprowadzony i będą dostępne dla badaczy w archiwum instytutowym w formie cyfrowej. Będziemy też w instytucie stawiać kiosk multimedialny, w którym zamierzamy umieścić multimedia związane z projektem. Historie kobiet również będą w nim przedstawione. Często prowadzimy u nas lekcje dla uczniów, to będzie dla nas bardzo dobre narzędzie, które pomoże dzieciom i młodzieży w sposób wizualny pokazać pewne rzeczy, które mogą być zbyt „suche” i trudne do zrozumienia, gdy czyta się o nich w książkach. Prowadzimy również nasz fanpage na Facebooku, gdzie robimy regularne update’y na temat projektu. Planujemy także wykład poza instytutem. Robimy wszystko co w naszej mocy, aby nie zamknąć tej bezcennej wiedzy i tych pamiątek tylko tu w POSK-u. Z Enigmą nam się udało, to liczymy, że z tym projektem też się uda…

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (0)

_