26 marca 2016, 10:00
Lament Polaka

Podobno jednym z najbardziej nadużywanych wyrazów obecnie w Polsce w codziennej konwersacji jest – „niesamowite” (lub jego odmiany), „po prostu”, i „ten tego”. Dane nie są potwierdzone przez Główny Urząd Statystyczny, a raczej przez codziennych użytkowników języka polskiego. Także ten tego.

Polacy, ponoć, uważają swoją obecną rzeczywistość za niesamowitą i dają temu uczuciu upust werbalny. Niesamowity bowiem to tyle co – niepokojący, niezwykły i tajemniczy raczej niż pozytywnie zaskakujący. Niesamowite, jak bardzo wszystko by się zgadzało!

Wszystko dlatego, że Polacy mało czytają. Wg. Ostatniego raportu Biblioteki Narodowej wynika, że jedynie 37% sięgnęło po książkę w 2015 roku. Najczęściej czytywanym autorem, jak co roku, był… Henryk Sienkiewicz. W badaniu wzięły udział osoby powyżej 15 roku życia. Wygląda na to, że gros społeczeństwa przeczyta Sienkiewicza i do końca swoich dni czuje się zwolniona z obowiązku przyswajania jakiejkolwiek innej lektury. Niesamowite! Żeby jeszcze Mickiewicza czytali…

Dodatkowo okazało się, że czytelnictwo spada pomimo fundowania przez państwo pism literackich, poetyckich czy innych tradycyjnych form promowania czytelnictwa. Tak jakby mało było złego! Także ten tego. Ostatnio państwo niesamowicie się zmieniło i dotacje odcięło. Lament rozszedł się po branży, no bo kto odcina, kiedy statystyka spada?!

Już od kilku lat szerzą się grupy społecznościowe o nazwach: „Nie jestem statystycznym Polakiem, lubię czytać książki”, lub akcje „Nie czytasz? Nie idę z tobą do łóżka”, które być może sprawiają, że ci którzy czytają utwierdzają się w swojej intelektualnej wyższości, ale z pewnością nie nakłaniają nieczytających do sięgnięcia po lekturę. Nie da się promować czytelnictwa w sposób protekcjonalny.

Mogłabym podpisać się pod każdym zdaniem prof. Ryszarda Koziołka (autora „Dobrze się myśli literaturą”), że podobnie jak wykształcenie, tak i ilości przeczytanych rocznie książek, nie ma nic wspólnego z ilorazem inteligencji i kulturą osobistą.

Znam przynajmniej kilkoro bardzo inteligentnych osób, które czytają niewiele, lub nawet wcale – a jeśli nawet, to jedynie branżowo. Mamy o czym rozmawiać, choć nie ukrywam, że nie ma większej radości, niż dzielenie się z kimś lekturą (szczególnie jeśli te osoby mają w zwyczaju oddawanie pożyczanych książek).

Zamiast lamentować należy znaleźć drogę dotarcia do osób nieobytych z książkami, tak, żeby stały się one dla nich bardziej atrakcyjne. Zatem można by zacząć od tego, że promując czytelnictwo, nie należałoby obrażać potencjalnych kandydatów na czytelników. Niekonieczne jest też deprecjonowanie tego, co czyta ktoś inny – a bo to tylko romans, a nie literatura. Smak czytelniczy kształtuje się w miarę czytania, a początkującego odbiorcę nie da się do niego zachęcić wmuszając na początek np. dziewięćsetstronicowe „Księgi Jakubowe” (które podobno przeczytała do końca garstka, a reszta tylko udaje).

Czytanie po prostu ma sens. Zostaje na zawsze. A oto dowód: wczoraj wieczorem Tytus zażyczył sobie Muminki na dobranoc. Zdziwiłam się bardzo – zwykle czytamy Tuwima, albo Brzechwę, albumy o pociągach… Jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami wszystkich opowieści, zebranych w dwa pięknie wydane tomy.

– Mama, przeczytaj mi ten rozdział, kiedy Muminek idzie do sklepu.

Zdębiałam. Jak to możliwe, że zapamiętał ten wyjątek! Fragment, pochodzący z tomu „Kometa nad Doliną Muminków” czytałam Tytusowi ponad rok temu, kiedy byłam pewna, że już śpi, ale sama dla siebie chciałam dokończyć rozdział. Także ten tego, czytanie jest niesamowite. Po prostu.

Justyna Daniluk

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Justyna Daniluk

komentarze (0)

_