12 listopada 2015, 14:21
Klucz miłości pasuje do wszystkich drzwi

Z okazji Święta Niepodległości w Katedrze Westminsterskiej w Londynie odbyła się msza święta upamiętniająca 75 rocznicę Bitwy o Anglię; 70 rocznicę zakończenia II wojny światowej; 50 rocznicę śmierci Księdza Arcybiskupa Józefa Gawliny; 25 rocznicę śmierci Księdza Kardynała Władysława Rubina. Była to wspólna inicjatywa Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii, oraz Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Londynie.

fot. R. Szydło

Mszy Świętej koncelebrowanej przewodniczył Biskup Polowy Wojska Polskiego Józef Guzdek. Oto tekst homilii:

 

17 września br. na warszawskiej Cytadeli zostało uroczyście otwarte i poświęcone Muzeum Katyńskie. Mottem zorganizowanej tam wystawy są słowa: „Prawda nie dała się zgładzić”. Z ponad 40 tysięcy przedmiotów wydobytych z dołów śmierci, szczególną uwagę zwracają klucze. Zabrali je ze sobą żołnierze, policjanci i urzędnicy państwowi opuszczając rodzinne domy, w nadziei, że wkrótce do nich powrócą. Stało się jednak inaczej. Do Polski już nigdy nie powrócili.

fot. R. Szydło

W Miednoje, tuż obok cmentarza wojennego, znajduje się niewielkie muzeum. Pośród wielu eksponatów uwagę odwiedzających przykuwają także wydobyte z dołów śmierci klucze. I one mówią o nadziei uwięzionych polskich żołnierzy i policjantów na powrót do rodzinnego domu. Ich marzenie nigdy się nie spełniło. Zamordowani przez NKWD spoczęli w zbiorowych mogiłach.

Jestem przekonany, że klucze do swoich rodzinnych domów zachowali także ci, którym udało się przeżyć czas zawieruchy wojennej. Kiedy opuszczali kresowe miasteczka deportowani na Syberię, do Kazachstanu i wielu innych miejsc, zabrali tylko rzeczy niezbędne, zaś wszystko zostawili w mieszkaniu i zamknęli za sobą drzwi na klucz. Byli przekonani, że wkrótce powrócą. Niestety, srodze się zawiedli. Pozostał im jedynie klucz.

Gromadzimy się w tej czcigodnej londyńskiej katedrze w 97. rocznicę odzyskania niepodległości po 123. latach zaborów. Jednak w sposób szczególny wspominamy 75. rocznicę bitwy o Anglię oraz 70. rocznicę zakończenia II wojny światowej. Podczas uroczystej Eucharystii modlimy się za naszą Ojczyznę i polecamy miłosiernemu Bogu tych, którzy już nigdy nie powrócili do rodzinnych domów.

W godzinie naszej modlitwy, składamy dziś hołd wdzięczności polskim żołnierzom, którzy do końca pozostali wierni wojskowej przysiędze. Polskie państwo jako pierwsze stawiło opór nawałnicy z Zachodu i ze Wschodu we wrześniu 1939 roku. Po klęsce wrześniowej polski żołnierz dalej walczył za „wolność naszą i waszą”. Najpierw we Francji, a następnie w obronie Wielkiej Brytanii. Wkład polskich lotników, szczególnie ze słynnych dywizjonów 303 i 305, w zwycięstwo, został doceniony i potwierdzony słowami, które wypowiedział Winston Churchill: „Jeszcze nigdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele, tak nielicznym”. To nasi żołnierze w znacznej mierze przyczynili się do pokonania hitlerowskich Niemiec walcząc na wielu wojennych frontach. Wspomnę tylko 1. Dywizję Pancerną gen. Stanisława Maczka, której żołnierze w 1944 roku brali udział w wyzwalaniu Normandii, a potem Holandii i Belgii. Swój szlak bojowy zakończyli na terytorium Niemiec. Na zawsze zapisali się we wdzięcznej pamięci mieszkańców wyzwolonych terenów. Jednak, pomimo wielkiej daniny krwi złożonej na ołtarzu wolności, nie zostali zaproszeni na defilady zwycięzców po zakończeniu II wojny światowej.

fot. R. Szydło

Prosimy dziś także o nagrodę nieba dla ofiar deportacji do obozów przymusowej pracy, w głąb sowieckiej Rosji i „białych krematoriów północy”. Obejmujemy modlitwą ofiary Katynia, Ostaszkowa, Charkowa, Miednoje, Bykowni i wielu innych miejsc kaźni na „nieludzkiej ziemi”. Przywołujemy na pamięć ofiary niemieckich obozów śmierci w Auschwitz-Birkenau, Treblince, Sobiborze, Dachau i w wielu innych miejscach Europy.

W sposób szczególny wspominamy tych, którzy wyszli z „domu niewoli” i okrężną drogą przez Iran, Irak, Palestynę i ziemię włoską zmierzali do Polski. Wielu z nich zmarło w drodze. Inni polegli walcząc pod Monte Cassino, o wyzwolenie spod niemieckiej okupacji Ankony, Bolonii, Loretto i innych włoskich miast. Zaś ci, którzy dożyli końca wojny doświadczyli losu bezdomnych. Mając w kieszeni klucz do własnego domu, nie mieli dokąd wracać. Na mocy układów z Teheranu, Jałty i Poczdamu, po zakończeniu wojny, ich domy znalazły się poza granicami Polski wytyczonymi przez zwycięskie, wojenne mocarstwa. Musieli zostać na Zachodzie Europy lub emigrować do różnych krajów świata. Nie wracali do Polski zdominowanej przez sowietów i „ludową” władzę. Ich obawy były uzasadnione. Wielu z tych, którzy powrócili do kraju zostało deportowanych na Syberię. Wielu też zostało aresztowanych i zamęczonych w komunistycznych więzieniach.

Jednym z tych, którzy pozostali na obczyźnie był gen. dyw. Klemens Rudnicki, oficer 2. Korpusu Polskiego. Po wojnie osiadł w Anglii. Choć nigdy nie powrócił do kresowego Jazłowca to jednak na rok przed śmiercią, wiosną 1991 roku, zdołał nawiedzić figurę Jazłowieckiej Pani, przechowywaną po wojnie w sanktuarium sióstr niepokalanek w podwarszawskim Szymanowie. U Jej stóp złożył krzyż Virtuti Militari. Wypowiedział wówczas znamienne słowa: „Przed 52-u laty szeptałem prośbę, żeby dane mi było zakończyć szlak bojowy z szablą u boku. Dziś zjawiam się, mając zamiast szabli białą laskę, i dziękuję za wysłuchanie tamtej szeptanej modlitwy”.

Czy warto oglądać się wstecz i zaglądać do czeluści wojennego piekła XX wieku? Czy wolno cofać się w czasie i wspominać krzywdy wyrządzone naszemu narodowi? Czy jest sens mówić o kłamstwie i podwójnej grze aliantów? A może trzeba otworzyć usta i pozwolić, aby zaczęły mówić, krzyczeć i świadczyć. W powojennej Polsce nasz naród w swej większości nie stracił pamięci i nie uśmiechał się bezmyślnie do nowych okupantów, nie przemilczał września 1939 roku, ofiar zbrodni katyńskiej, masowych deportacji na Sybir i do Kazachstanu, zdrady powstania warszawskiego i rozbioru Europy podpisanego w Jałcie. Żołnierze Wyklęci Niezłomni pozostali do końca wierni złożonej przysiędze płacąc najwyższą cenę.

fot. R. Szydło

Czy można nie reagować na podejmowane nieustannie próby pisania nowej, fałszywej historii II wojny światowej? Wspomnę tylko obchody 70. rocznicy lądowania aliantów w Normandii, które odbyły się 6 czerwca 2014 roku. Prezydent Francji w swoim przemówieniu wypowiedział kuriozalne zdanie: „Chcę wspomnieć również odwagę Niemców, także będących ofiarami nazizmu, wplątanych w wojnę, która nie była ich”. Za pośrednictwem mediów świat dowiedział się, że to Niemcy są ofiarami nazizmu. Ze względu na polityczną poprawność wobec wschodniego sąsiada, udział polskich żołnierzy w walce z niemieckim okupantem został przemilczany. Nie zabrakło zaś pochwał pod adresem Armii Czerwonej. To była wielka niesprawiedliwość historyczna, współczesna próba zakłamania historii.

„Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie”. Te dramatyczne słowa Mickiewiczowego bohatera zobowiązują nas, abyśmy odważyli się wołać o sprawiedliwość i prawdę przed skamieniałym sumieniem świata.

Wspólnota weteranów i kombatantów czasu II wojny światowej nie zapomina też o swoich duchowych przewodnikach i opiekunach. We wdzięcznej modlitwie wspominamy dziś abpa Józefa Gawlinę, biskupa polowego Wojska Polskiego, siewcę ewangelicznych wartości i dobrego pasterza, szukającego rozproszonych owiec. To on w szczególnie trudnym i niebezpiecznym czasie zawieruchy wojennej nawiedzał polskich tułaczy na „nieludzkiej ziemi”. On też organizował duszpasterstwo wśród żołnierzy 2. Korpusu Polskiego. Po zakończeniu działań wojennych, aż do śmierci w 1964 roku, spieszył z duchową pomocą rodakom rozsianym na wszystkich kontynentach świata.

Wspominamy także i z wdzięcznością polecamy Bożemu Miłosierdziu kardynała Władysława Rubina. On także doświadczył losu Sybiraków i bólu z powodu utraty Lwowa – miasta swojej młodości. Po śmierci abpa Gawliny aż do roku 1980 pełnił funkcję delegata Prymasa Polski do spraw Duszpasterstwa Emigracji Polskiej. Wizytował polskie ośrodki na wszystkich kontynentach świata, niosąc pomoc duchową największej polskiej „diecezji”, liczącej około 10 milionów wiernych. Całe dorosłe życie spędził na obczyźnie. Dopiero po śmierci jego doczesne szczątki spoczęły w krypcie katedry w Lubaczowie, na skrawku diecezji lwowskiej, z której Kardynał wyszedł i do której powrócił. W swym testamencie duchowym napisał: „Ojczyźnie, mojej kochanej Polsce, służyłem wiernie i nigdy nie odstąpiłem od sprawy jej wolności”.

fot. R. Szydło

Drodzy Weterani.

„Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity”. Czas II wojny światowej był dla was czasem próby, obumierania i owocowania. Zdaliście egzamin z wierności Bogu i Ojczyźnie nawet za cenę przelanej krwi. Budowaliście swoje życie na Chrystusie i ewangelicznych wartościach. Walczyliście pod sztandarami, na których wypisane były słowa: „Bóg, Honor, Ojczyzna”; „Miłość żąda ofiary”. Według św. Pawła Apostoła zasłużyliście na miano „roztropnych budowniczych”. Nie szukaliście bowiem siebie i własnych korzyści, ale z pełną świadomością i poświęceniem wypełnialiście wolę Boga.

Bracia i Siostry.

Każde pokolenie ma swój czas. Teraz nadszedł czas próby naszej wierności Bogu i Ojczyźnie. Bądźmy strażnikami i kustoszami historycznej prawdy o wydarzeniach II wojny światowej, jej przyczynach i przebiegu. Budujmy gmach życia rodzinnego, państwowego i międzynarodowego na solidnym fundamencie prawdy, Dekalogu i poszanowania podstawowych praw człowieka.

Kluczem do świata, w którym będzie panował pokój jest miłość – umiłowanie Bożego prawa i każdego człowieka. Klucz miłości pasuje do wszystkich drzwi. Ma moc sprawić, by nie trzeba było budować kolejnych muzeów, w których będą eksponowane klucze bezdomne; klucze, które straciły właścicieli…

 

J.E. Gen. Bryg. Józef Guzdek

Biskup Polowy Wojska Polskiego

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

J.E. Gen. Bryg. Józef Guzdek

komentarze (0)

_