23 sierpnia 2015, 10:03
Nie dajmy im zaginąć

Trzy młode archiwistki z Warszawy: Joanna Łuba, Małgorzata Pankowska-Dowgiało oraz Julia Odnous oraz jedna z Londynu – Kinga Gawrońska. Trzy miasta: Birmingham, Bath i Londyn. Dwa tygodnie na Wyspach. 15 wizyt w polskich domach i instytucjach. Tysiąc zeskanowanych zdjęć. Takie są efekty realizowanego w Wielkiej Brytanii projektu „Polskie archiwa społeczne i prywatne w Wielkiej Brytanii” koordynowanego przez Ośrodek „KARTA” w Warszawie. To dużo czy mało?

– Plan został zrealizowany w pełni nawet wykroczył poza nasze wyobrażenia, ponieważ udało się nam zrobić więcej niż zakładałyśmy – mówi kierująca projektem Joanna Łuba.

W jaki sposób archiwistki dotarły do tych cennych zasobów? Korzystały z poleceń instytucji, opierały się na kontaktach osobistych wśród emigracji niepodległościowej. „Tydzień Polski” przyłączył się do nagłośnienia akcji. Z ciężkimi plecakami ze sprzętem do skanowania jeździły od domu do domu szukając zdjęć, które mają nie tylko olbrzymią wartość sentymentalną dla właścicieli, ale jednocześnie są dokumentacją historii narodu polskiego.

Czasami archiwistki natrafiały na prawdziwe perełki, których nawet się nie spodziewały. I tak Mieczysław Stachiewicz, honorowy prezes Instytutu Józefa Piłsudskiego w Londynie, polski lotnik podczas II wojny światowej stworzył album zdjęciowy, którego okładką był… samolotowy laminat. W środku znalazły się jego zdjęcia z przedwojennej Polski oraz z czasów służby w 301 Dywizjonie Bombowym. Natomiast w domu Krzysztofa Münnicha, syna adiutanta gen. Rydza-Śmigłego, znalazły się między innymi fotografie z Janem Kiepurą. Irena Godyń jest natomiast właścicielką kolekcji zdjęć z Libanu i Iranu – z obozów dla ludności cywilnej ewakuowanej z ZSRS wraz z armią gen. Andersa. Także wśród pamiątek powojennych znalazły się ciekawe okazy, jak chociażby fotografie Albina Tybulewicza z akcji gromadzenia żywności dla Polaków w czasie stanu wojennego czy album historyka prof. Stanisława Kościałkowskiego znaleziony u państwa Stefana i Ewy Petrusewiczów. Jednak jak podkreślają członkowie zespołu Ośrodka „KARTA”, każda historia była bardzo ciekawa i warta ocalenia.

Kolekcja Ireny Sawki
Kolekcja Ireny Sawki
– Spotkałyśmy się z olbrzymią życzliwością i bardzo doceniamy to, jakim zaufaniem nas obdarowano zapraszając nas, praktycznie obce osoby do swoich mieszkań. Wszystkie osoby, z którymi miałyśmy okazję rozmawiać, były bardzo otwarte i chętnie opowiadały o swoich losach. Często było też tak, że zdjęcia wywoływały w ich pamięci dodatkowe wspomnienia i anegdoty, które również nagrywałyśmy – opowiada Joanna Łuba.

Na podstawie opisów zdjęć dokonanych przez ich właścicieli, którzy są głównym źródłem informacji, zdjęcia zostaną skatalogowane oraz uzupełnione przez historyków o kontekst dziejowy. Następnie kolekcje będą dostępne na stronie internetowej foto.karta.org.pl. Będzie można je obejrzeć w siedzibie Ośrodka KARTA w Warszawie. Pierwsze materiały mają się pojawić już we wrześniu – całość będzie można zobaczyć do końca roku.

Przy okazji w polskich domach na Wyspach ekspertki radziły jak obchodzić się z fotografiami, szczególnie tymi starymi, najbardziej narażonymi na zniszczenie.

– Przede wszystkim nie należy zszywać, ani nie spinać zdjęć metalowymi elementami – podkreśla Łuba. – Fotografie najlepiej należy oglądać w bawełnianych rękawiczkach, żeby nie zostawiać na nich śladów palców. Zmorą kolekcji prywatnych są albumy z plastikowymi koszulkami. Zdjęcie nie ma dostępu do powietrza i przechowywane w złych warunkach wchodzi w reakcję z tworzywem. Folia na przykład bezpowrotnie przyklejać się do zdjęcia. Warto też przechowywać fotografie w możliwie niskiej temperaturze albo przynajmniej tak, żeby nie były one narażone na skoki temperatur – tłumaczy.

Projekt realizowany w Anglii się zakończył, ale cały czas można zgłaszać się do Ośrodka „KARTA”, jeżeli jest się w posiadaniu interesujących materiałów zdjęciowych na adres e-mail – foto@karta.org.pl lub numer telefonu +48 22 ​646-36-90.

– Prywatna kolekcja fotograficzna może wnieść bardzo wiele do obrazu wizualnego przedwojennej Polski. Polskie archiwa płonęły w czasie wojny. Często zdarza się, że niektóre miasta nie posiadają swojej dokumentacji. I wtedy, na takich prywatnych kadrach, możemy odnaleźć architekturę, której śladów nie ma w oficjalnych państwowych archiwach. Te materiały stają się bardzo często źródłem badań dla historyków, publicystów lub osób zajmujących się historią lokalną, której ruch jest obecnie bardzo żywy i właśnie takie nieodkryte źródła są poszukiwane – przekonuje Joanna Łuba, dodając, że właściciele nie muszą się martwić, ze ich pamiątki trafią w niepowołane ręce.

– Podstawowa metodą naszego projektu jest to, że my nie odbieramy zdjęć właścicielom. Zdajemy sobie sprawę, że są do nich bardzo przywiązani. I takie zdjęcie, które może się wydawać mało ciekawe, po opisaniu i zbadaniu okazuje się być cennym źródłem historycznym. Każdorazowo ustalamy z właścicielami także prawa do wykorzystania zdjęć. Absolutnie nic się nie dzieje bez ich zgody – zapewnia.

Wszystkie działania zostały sfinansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Projekt digitalizacji archiwów społecznych i prywatnych realizowany był już w Polsce i Argentynie i być może będzie kontynuowany w Wielkiej Brytanii w przyszłym roku.

– Mamy sygnały, że jest taka potrzeba, aby ten projekt był kontynuowany – stwierdza Joanna Łuba, zapewniając, że jeszcze w tym roku Ośrodek „KARTA”, będzie starał się o pozyskanie funduszy na ten cel. 

Magdalena Grzymkowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (0)

_