09 marca 2015, 16:25 | Autor: Magdalena Grzymkowska
Co to znaczy być Europejczykiem?

Nie jest celebrytą ani znanym politykiem, a jego profil na Twitterze śledzi 3,5 tysiąca ludzi. W Londynie jest od zaledwie trzech lat, a już świetnie odnajduje się w tutejszej rzeczywistości społeczno-politycznej. Działa też w społeczności polonijnej, często można go spotkać na wydarzeniach organizowanych przez ambasadę RP, a ostatnio prowadził dyskusję w Ognisku Polskim. Do tego pracując na trzech różnych stanowiskach, niewiele czasu zostaje mu na sen. Ale gdy tylko znajduje wolną chwilę, z przyjemnością sięga po przykłady polskiej szkoły reportażu. Europeista i Europejczyk – Jakub Krupa.

Europa z punktu widzenia człowieka

Przyjechał do Wielkiej Brytanii na studia, niespełna 3 lata temu. Skończył studia licencjackie w Centrum Europejskim na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie przede wszystkim zgłębiał tajniki gospodarki i prawa Unii Europejskiej

– Ale ja postanowiłem spojrzeć też nieco inaczej, konkretnie na sam region Europy Środkowo-Wschodniej – m.in. na czym historycznie polegał model integracji tej części kontynentu, jak do tego doszło, jak to wyglądało w praktyce: Mitteleuropa, Masaryk, Halecki, Havel, Michnik, Grupa Wyszehradzka – opowiada Jakub. W międzyczasie wyjechał na pół roku do Londynu, na University College of London, gdzie kontynuował naukę na School of Slavonic and East European Studies.

– Tutaj można powiedzieć „douczałem” się tego, co wiem o swoim regionie, ale z brytyjskiej perspektywy. To mi się na tyle spodobało, że postanowiłem wrócić, jak obronię licencjat, na studia magisterskie – wspomina.

Zdecydował się tym razem na London School of Economics. I znowu wybrał nietypowy kierunek: badanie idei i tożsamości europejskiej. Jakuba zafascynował temat „co to znaczy być Europejczykiem”, na przykładzie najbliższym, z własnego podwórka.

– Założyłem sobie, że Polska, przechodząc od 1989 roku cała tę drogę ponownego stawania się częścią Europy, to fantastyczne studium badawcze. Nie tylko dla socjologa, ale też pewnie dla psychoanalityka! – mówi z entuzjazmem.

Dzięki temu, że na uczelni poznał ludzi różnych narodowości, studia dały mu kolejną perspektywę na historię najnowszą Europy. – To było widać na zajęciach, kiedy razem rozkładaliśmy na czynniki pierwsze relacje pomiędzy Unią a różnymi krajami, również takimi, których obecnie nie ma, ale może kiedyś się znajdą na mapach Europy, na przykład Katalonią. Okazało się, że każdy z tych Europejczyków inaczej postrzega, czym dla niego jest cały proces integracji europejskiej – politycznie, społecznie, tożsamościowo. Nie zajmuję się tylko tym, nad czym w tym tygodniu pracuje Komisja Europejska, lecz staram się zrozumieć, co myśli wyborca z danego kraju, zakładając, że nie śledzi na bieżąco doniesień z Brukseli – nawet jeśli pewnie powinien. Zastanawiam się, na przykład, jak typowy Słoweniec zareaguje na kryzys w strefie euro? Co o nim wie? Jak go rozumie? – tłumaczy

Londyn siedemnastym województwem

Obecnie Jakub pracuje dalej na LSE, w swoim dawnym wydziale: European Institute, gdzie wspiera komunikację wydziału i współtworząc bloga stara się tłumaczyć te niuanse, nie tylko obszaru Europy Środkowo-Wschodniej, lecz również krajów bałkańskich.

Jednocześnie pracuje jako researcher w firmie komunikacyjnej w londyńskim City, zajmującej się public relations spółek z różnych regionów Europy, gdzie przygotowuje strategie komunikacyjne.

Oprócz tego jest dziennikarzem i komentatorem wydarzeń związanych zarówno z jego ojczyzną, jak i z Wielką Brytanią, w mediach polskich, jak na przykład Puls Biznesu, a czasami także brytyjskich (m.in. The Guardian) oraz… czeskich i słowackich, ponieważ biegle posługuje się tymi językami.

– To jest taki specyficzny trójkąt dziennikarsko-komunikacyjno-researcherski; staram się, jakoś rozdzielać te funkcje: nie dotykam potencjalnych przestrzeni, gdzie mogłoby dojść do konfliktu interesów. Jednak to, co łączy te trzy moje funkcje, to założenie, że w pewnym stopniu istnieje jakaś habermasowska sfera publiczna, która świadczy o prawdziwej sile demokracji, przestrzeni do dyskusji. Bez tego wspólnego zastanawiania się, refleksji, gotowości wysłuchania wszystkich poglądów, nie możemy mówić o zdolności podejmowania prawdziwie demokratycznych decyzji. Każdy głos jest ważny, nawet jeśli się z nim kompletnie nie zgadzam – dowodzi Jakub.

Choć ulubioną formą dziennikarską Jakuba jest reportaż, jak podkreśla, jego dziennikarstwo nie ma na celu ujawniania kompromitujących faktów czy wpływania na konkretne przemiany dyskursu społecznego, lecz pełni rolę bardziej informacyjną. – Moim zadaniem jest osiągnięcie pewnego celu publicznego: czy to zachęcanie ludzi do większej aktywności politycznej i społecznej, do integracji w ramach społeczeństwa, czy po prostu zrozumienia świata wokół nich. Melchior Wańkowicz kiedyś to dobrze ujął: „Gonimy za syntezami, uogólnieniami. Obserwujemy taki nawał faktów, że ludzie rozglądają się za tymi, którzy je pomogą rejestrować. Reporterzy zwijają się, znosząc pyłki wiadomości” – cytuje.

Dlatego też Jakub angażuje się w różne projekty polonijne, m.in. w zeszłym roku przy okazji wyborów parlamentarnych był częścią kampanii nakłaniającej Polaków do głosowania na kandydatów z angielskich list. – W ramach projektu Aspire i Polish City Club zrobiliśmy badanie wśród Polaków mieszkających na Wyspach. Aż połowa respondentów odpowiadała, że nie ma pojęcia, na kogo zagłosuje! Wraz z koalicją polskich organizacji z całej Wielkiej Brytanii namawialiśmy w ramach kampanii „Jesteś u siebie, zagłosuj!”, żeby jednak wyrobić sobie zdanie i wziąć udział w wyborach. Jaki jest sens głosować na polskie ugrupowania, jeśli mieszkamy tutaj i to z Wielką Brytanią wiążemy swoją przyszłość? Przygotowałem nawet taki tekst-manifest, w którym napisałem, że nie będę głosował na polskiego posła, ponieważ czuję, że na poziomie europejskim polityk stąd może mnie reprezentować lepiej. Z tego też powodu zachęcam wszystkich, którzy mają podwójne polsko-brytyjskie obywatelstwo: wykorzystajcie swój głos, pójdźcie do urn w maju, wybierzcie brytyjskich posłów – apeluje Jakub.

Jednym z pomysłów na systemowe rozwiązanie tego problemu, jest wprowadzenie do polskiego parlamentu posłów reprezentujących okręgi zagraniczne – tak, aby Polacy w Londynie głosowali na posła z Londynu, a nie z Warszawy. – Wtedy masz realne poczucie, ze Twój głos jest powiązany ze sprawami, które są dla Ciebie ważne – a te są inne niż dla wyborców w stolicy. Polska emigracja w Europie jest zbyt duża, aby polegać na obecnych rozwiązaniach politycznych – dodaje.

Symbol czasów

Zapytany o zagorzałą debatę na temat imigracji, odpowiada, że u jej podstaw leży problem komunikacji politycznej.

– Myślę, że kryzys uwypuklił, że konstrukcja polityczna zjednoczonej Europy nie jest idealna i wymaga reform. Przekonanie, które towarzyszyło nam od powstania Unii – że jedynym rozwiązaniem jest daleko idąca integracja na wszystkich możliwych poziomach – okazało się być nieco utopijne. Partie na Wyspach – podobnie jak w całej Europie – mają problem z wytłumaczeniem skomplikowanego, wielopoziomowego systemu instytucji i podejmowania decyzji tak, aby pokazać zarówno plusy, jak i minusy integracji. Zamiast tego w wielu krajach skupiono się na wytykaniu błędów i proste zrzucanie winy na Brukselę za błędy, które często miały jednak miejsce na poziomie narodowym – jak to z niedostosowaniem NHS do zwiększonej imigracji na Wyspy. Jak dowodzą badania, imigracja jest ekonomicznie i kulturowo korzystna dla Wielkiej Brytanii, ale rzeczywiście może jednocześnie nadwerężać niewystarczająco dostosowany system społeczny, w tym służby zdrowia i świadczeń. Czy narzekający mają rację, identyfikując problemy z edukacją, szkołami, systemem socjalnym? Tak – ale zbyt łatwo wskazują na Brukselę, jako winną tego stanu rzeczy – tłumaczy.

Jakub obecnie mówi o sobie, że jest z Londynu. Tutaj pracuje, tutaj płaci podatki, tutaj chce zostać, przynajmniej na razie. Usilnie działa, aby stworzyć pozytywny wizerunek Polaków na Wyspach, poprzez działania z organizacjami polonijnymi i kampanię w mediach społecznościowych z użyciem hashtaga #PolesinUK. – Ale to nie jest tak, ze nie rozważam powrotu do Polski. Rozważam to w każdej chwili. To jest symbol naszych czasów i życia w zjednoczonej Europie – uśmiecha się.

Magdalena Grzymkowska

Skontaktuj się:

@JakubKrupaFE
jakub.krupa@gmail.com

Dołącz do dyskusji na Twitterze o doświadczeniach Polaków w Wielkiej Brytanii – #PolesinUK

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (0)

_