27 listopada 2014, 10:07
Reintegracja: nadzieje i obawy

W tym tygodniu kontynuujemy temat psychologicznych czynników wpływających na podejmowanie przez emigrantów decyzji o powrocie do ojczyzny. Z Aleksandrą Jędryszek Geisler, psycholog Polish Psychologists’ Association rozmawia Magdalena Grzymkowska.

Gdy lęk jest zbyt silny, wówczas taki stan rzeczy może być przyczyną wielu dolegliwości od zaburzeń snu, nerwowości, zaburzeń odżywiania, do depresji, czy nawet prób samobójczych / fot. freeimages.com
Gdy lęk jest zbyt silny, wówczas taki stan rzeczy może być przyczyną wielu dolegliwości od zaburzeń snu, nerwowości, zaburzeń odżywiania, do depresji, czy nawet prób samobójczych / fot. freeimages.com

Zdarza się zwłaszcza wśród emigrantów, którzy są tu już wiele lat, że trochę zatrzymali się w swojej wiedzy i przekonaniach na temat swojej ojczyzny na etapie, w którym wyjechali. Nie dopuszczają do siebie świadomości, ze w Polsce mogło coś się poprawić, zmienić na lepsze. Z czego to wynika?

– Jednym z powodów takiego stanu rzeczy może być wspomniany wcześniej dysonans, za sprawą którego niektórzy nie chcą widzieć, wiedzieć i zmieniać przekonań na temat ojczyzny, gdyż taka niewiedza i zatrzymanie się na etapie, w którym wyjechali pozwala myśleć, że decyzja o opuszczeniu kraju do tego „lepszego” była słuszna. Budzi to również takie poczucie, że warto było przeżyć wielce stresujący proces akulturacji, znosić wiele kryzysów związanych z emigracją, bo miało to sens. Gdy okaże się, że w ojczystym kraju dużo się zmieniło, że jest inaczej, lepiej, że można żyć inaczej, mało kto z osób, które opuściły kraj będzie szczerze zadowolony. Przecież on „musiał” wyjeżdżać do innego państwa, zostawiać rodzinę, znajomych, bliskie miejsca, aby żyło mu się lepiej. Taka konfrontacja wyobrażenia, w zasadzie wspomnienia o ojczyźnie z teraźniejszością kraju może powodować pewne często nieuświadomione nawet napięcie.

Co się dzieje w głowie osoby, która znalazła się w takim momencie życiowym, że chciałaby wrócić do kraju, ale boi się lub wstydzi z różnych względów?

– Ktoś, kto chciałby wrócić, ale boi się lub wstydzi jest w stanie dużego napięcia, stresu. To, jakie będą tego konsekwencje i co dzieje się w głowie takiej osoby zależy od tego jak silna jest potrzeba powrotu i jak długo stan taki trwa. Generalnie niezbyt silne i krótkotrwałe napięcie działa motywująco i pobudzająco do działania. Osoba, która potrafi sobie z trudnym dla niej wstydem, czy obawami poradzić, mimo lęku podejmuje decyzję o powrocie do ojczyzny.

A co jeśli nie może sobie poradzić?

– Gdy lęk jest zbyt silny, wówczas taki stan rzeczy może być przyczyną wielu dolegliwości od zaburzeń snu, nerwowości, zaburzeń odżywiania, do depresji, czy nawet prób samobójczych. W tym przypadku bezwzględnie przydatna jest pomoc specjalisty – psychologa, terapeuty. Często wystarczy popracować nad samooceną i wiarą we własne siły aby lęk, czy wstyd nie ograniczał nas w wyborze decyzji. Muszę zaznaczyć w tym momencie, że szczególnie u emigrantów, którzy pracują poniżej swoich kwalifikacji może występować znaczny problem z samooceną.

Emigranci skarżą się czasem, że jak przyjeżdżają na wakacje nie potrafią się odnaleźć w polskiej rzeczywistości… Co mogłoby im pomóc w ponownej asymilacji w momencie, gdyby zdecydowali się wrócić na stałe?

– Jest to zupełnie naturalne zjawisko, że po dłuższej nieobecności ciężko się odnaleźć i uważam, że czas i odpowiednie nastawienie są najlepszym środkiem do ponownej asymilacji. Dokładnie tak samo jak po przyjeździe na emigrację.

Co z dziećmi? W jaki sposób możemy im pomóc w przypadku gdy zdecydujemy się na reemigrację?

– Temat dzieci, jest sprawą o wiele bardziej skomplikowaną i znaczący jest tu wiek dziecka, kraj jego urodzenia i dotychczasowego życia, to czy wraca z jednym czy z obojgiem rodziców oraz wiele innych czynników. W przypadku małych dzieci, które wracają z mamą i tatą, nie ma większego problemu, gdyż takie maluchy bardzo szybko przystosują się do nowych warunków. Trudniej gdy wraca jeden z rodziców, wówczas dziecko może przeżywać wielką tęsknotę, zamykać się w sobie, a nawet miewać napady agresji. Wymaga ono niewątpliwie dużo więcej uwagi, rozmów, tłumaczeń i zapewnienia poczucia bezpieczeństwa.

Czy jest wiek w którym dziecku będzie się najtrudniej zasymilować?

– Najtrudniejsza sytuacja dotyczy dzieci w wieku szkolnym, które nie dość, że muszą zmagać się z nowym krajem, kulturą, wymaganiami, zmianą środowiska, kolegów, koleżanek, to jeszcze z zupełnie nową rzeczywistością szkolną. W przypadku tej grupy dzieci wskazana jest pomoc specjalistów (nauczycieli, pedagogów, psychologów) do zapewnienia im poprawnego funkcjonowania.

Kwestia dotyczy tu z jednej strony psychiki, z drugiej odmienności systemów edukacyjnych, z trzeciej stopnia opanowania tego, co wymaga podstawa programowa oraz znajomości języka.

Ale przecież coraz częściej w polskich szkołach prowadzone są dodatkowe lekcje dla dzieci reemigrantów, spotyka się również szkoły dwujęzyczne.

– Jest zdecydowany postęp w tym obszarze, jednak jest to zdecydowanie za mało. Wiele razy spotkałam się z głosami nauczycieli w Polsce, którzy zgłaszali, że nie wiedzą jak mają radzić sobie z takimi uczniami, nie znają systemów edukacyjnych krajów, z których ci uczniowie przyjechali, nie wiedzą dokładnie czego i w jaki sposób się tam uczyły.

Czy można coś z tym zrobić?

– Miałam przyjemność brać udział w październikowej debacie w Londynie na temat emigracji, w której uczestniczyli członkowie rządu polskiego i osobiście zgłaszałam taki problem. Myślę, że polskie władze niedługo zmienią więcej w tej kwestii i pedagodzy zostaną odpowiednio przygotowani na powrót uczniów w innego kraju.

A jaka jest w tym rola rodziców?

– Niesamowicie istotna jest współpraca rodziców ze szkołą, to ona może zdecydowanie ułatwić dziecku przejście przez ten skomplikowany dla niego proces adaptacji do zupełnie nowych warunków szkolnych. Chciałabym tu uczulić rodziców, którzy póki co mieszkają poza Polską, aby posyłali swoje pociechy do szkół sobotnich. To bardzo ważne, aby dzieci potrafiły poprawnie czytać, czy pisać też po polsku, z wielu oczywiście względów, również w przypadku ewentualnego powrotu do kraju.

Co jeśli mój partner życiowy jest obcokrajowcem? W jaki sposób możemy pomóc mu w zaklimatyzowaniu się w Polsce?

– Pomagać możemy już przed podjęciem decyzji o powrocie, przede wszystkim ucząc języka oraz kultury naszego kraju. Po przyjeździe początkowo na pewno niezbędna będzie nasza obecność przy załatwianiu wielu spraw urzędowych. Bardzo przydatna dla mężów obcokrajowców, jest też obecność dwujęzycznych dzieci, od których o wiele łatwiej jest im się uczyć, gdyż dzieci używają mniej złożonego języka. Poza tym zdatna jest nauka w szkole językowej, częste kontakty z rodziną, znajomymi i przede wszystkim czas, którego nasz mąż potrzebuje w procesie akulturacji.

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (0)

_