28 sierpnia 2014, 10:00 | Autor: Anna Sanders
Moszna czyli spełniony sen potentata

Pałac w Mosznej jest otoczony 200 hektarami wspaniałego parku. Przecinają go wstążki porośniętych zieloną rzęsą kanałów, nad którymi wznoszą się solidne mostki z ozdobnymi poręczami. Tymi wodnymi ścieżkami płynęły jeszcze przed wojną łódki wożące rodzinę von Tiele Winckler po całym parku.

Najpiękniej było wiosną, gdy zakwitały masy rododendronów i azalii nad brzegami kanałów. Te ozdobne krzewy rozrosły się wspaniale i do dziś stanowią atrakcję Mosznej. Jest to jednak tylko dodatek do bajkowego pałacu, który wydaje się raczej scenerią do niezwykłego romansu niż siedzibą Centrum Terapii Nerwic… niekoniecznie post-romansowych.

Zdolny górnik z Miechowic

Szkielet na wieży / fot. archiwum autorki
Szkielet na wieży / fot. archiwum autorki
Franz Winckler nie miał łatwego życia. W wieku 16 lat był już pod ziemią i ciężką harówką w kopalni srebra zdobywał parę groszy. Okazał się jednak też dobry w matematyce i wkrótce przysposobiono miłego chłopaka do pracy w kancelarii. Do Miechowic przybył już jako kancelarzysta i gdy zmarł właściciel kopalni potrafił przekonać do siebie jego wdowę, posiadaczkę ogromnej fortuny. W roku 1840 Franz otrzymuje tytuł szlachecki. Para ma jedną córkę Valeskę, która poślubia Huberta von Tiele. Odtąd bedą nosili łączone nazwisko: von Tiele Winckler. W roku 1866 Hubert kupuje Mosznę by stała się początkiem ekstrawaganckiej rodzinnej siedziby. Ta dość krępująca nazwa Moszna pochodzi od nazwiska Moschin, rodziny osiadłej tam od XIV wieku, spolszczenie jej było raczej dość przewrotne, ale dziś nikt raczej nie robi sobie z tego żarcików, nawet przewodnicy. Na miejscu stał już barokowy dwór, który dziś stanowi środkową część pałacu. W jego podziemiach znaleziono piwnice, w których ponoć odkryto ślady wskazujące na to, że w średniowieczu przebywali tam Templariusze. Ów barokowy dwór spłonął w niewyjaśnionych okolicznościach w roku 1896.

To wydarzenie było inspiracją do całkowitej wręcz przebudowy, której motorem i pomysłodawcą był prężny przemysłowiec Franz Hubert von Tiele Winckler. Do roku 1900 dobudował neogotyckie skrzydło wschodnie, które jest upstrzone wieżyczkami i ozdobami według ówczesnych nowobogackich gustów. W czasach powojennych studenci ustawili w jednej z nisz na wieży ludzki szkielet, który straszy tam do dziś. Skrzydło zachodnie (budowane w latach 1912-1914) jest bardziej „utemperowane” bo w stylu neorenesansowym. Była to część gospodarcza, w tym samym guście są też znajdujące się w pobliżu pałacu stajnie i budynki administracyjne.

Romantyczne balkony / fot. archiwum autorki
Romantyczne balkony / fot. archiwum autorki
Mimo tak znacznej różnicy stylów pałac, w jakiś dziwny sposób, jest niezwykle przyjemny dla oka. Być może to połączenie gustów z różnych epok sprawiło, że czujemy się jak na planie filmowym, oderwani nieco od skromnej rzeczywistości wiosek Opolszczyzny. Ze swoimi 99 wieżyczkami, 365 pomieszczeniami i 8 tysiącami metrów kwadratowych powierzchni jest to niespotykany kolos w środku sielskiego krajobrazu. Przed pałacem rozciąga się basen z fontannami we włoskim stylu, w którym odbija się imponująca fasada. Nic zatem dziwnego, że miejsce to upodobały sobie romantyczne młode pary, fotografujące się w ślubnych strojach na balkonach i dziedzińcu. Podobno sesja tam zrobiona ma przynieść szczęście.

Cesarskie polowania

Cesarz Wilhelm II odwiedził Mosznę dwa razy: w roku 1911 i 1912.Na jego pierwszą wizytę czekano i ponawiano starania przez wiele lat. Kiedy wreszcie jednak się pojawił spodobało mu się tak bardzo, że powrócił. Był on bowiem zapalonym myśliwym, a okolica Mosznej to przecież istniejące do dziś Bory Niemodlińskie. Jest to część pradawnej puszczy porastającej w średniowieczu Równinę Niemodlińską. Dziś to obszar krajobrazu chronionego obejmujący ponad 48 tysięcy hektarów. W tych dzikich ostępach żyją niespotykane gdzie indziej kuny, piżmaki i chronią się bardziej pospolite zwierzęta leśne. To raj dla grzybiarzy i zbieraczy leśnych owoców i ziół.

Pałac i fontanny / fot. archiwum autorki
Pałac i fontanny / fot. archiwum autorki

Cesarz Wilhelm zapewne dojeżdżał do zamku wspaniałą Aleją Centralną (przemianowaną na Cesarską), która częściowo zachowała się do dziś. Rozpoczyna ją najstarsza aleja lipowa, pierwotnie z 258 drzewami o podciętych koronach i przypominających szpaler. Potem była całkowicie zasłaniająca widok aleja kasztanowców, przy której rosły w czterech rzędach 84 drzewa o tak gęstych koronach, że jej nawierzchnia była gładką ziemią, bo z braku światła nic nie mogło już przetrwać. Po wyjeździe z tego ciemnego „tunelu” wyłaniał się pałac w całym swym splendorze. Aleje istnieją do dziś i spacer po nich jest niezwykle przyjemny. Park okalający pałac jest ogromny i w sposób łagodny przechodzi na pobliskie pola i łąki gdzie możemy przyglądać się pasącym koniom ze znanej na świecie stadniny w Mosznej. Hoduje się tu konie wyścigowe i najsłynniejszym wychowankiem był Tiumen: trzykrotny zwycięzca Wielkiej Pardubickiej. Dołączył on do szóstki koni, które odniosły taki sukces w 150-letniej historii tej niezwykle trudnej gonitwy. Z Mosznej pochodzą też konie, które reprezentowały Polskę w ostatnich olimpiadach. Budynki stadniny znajdują się tuż przy pałacu i możemy je swobodnie zwiedzać. W jednym z nich był garaż na 5 luksusowych samochodów ostatniego hrabiego von Tiele Winkler. Jest tam i małe zoo, gdzie zobaczymy strusie, kangurki, owce, kozy i zabawne ostronosy. Niewielkie zwierzątka, które od razu przyczepiają się do ogrodzenia by przymilić się do zwiedzających. Są oswojone i niezwykle ciekawskie, przy ich wybiegu można z przyjemnością spędzić sporo czasu.

Ostatni hulaka

Witraże / fot. archiwum autorki
Witraże / fot. archiwum autorki

Ostatnim właścicielem Mosznej był syn Huberta: Claus- Peter, który w okresie międzywojennym zdołał przehulać większość rodzinnej fortuny. Czas pokazał, że postąpił słusznie. W roku 1945 rodzina von Tiele Winckler ewakuowała się z pałacu, który stał się łupem Armii Czerwonej. Z tego okresu pochodzą największe zdewastowania i zniszczenia. Rosjanie wywieźli też wyposażenie i dzieła sztuki znajdujące się w pałacu. Dziś możemy oglądać niektóre zrekonstruowane pokoje, ale są one niestety ogołocone i służą do wynajmu na konferencje lub jako naprawdę wspaniałe i niedrogie pokoje (a raczej komnaty- metraż apartamentu 160 m!) hotelowe. Zachowane sale to biblioteka, służąca pacjentom Centrum Terapii Nerwic, do której należy pałac, oraz kaplica, gdzie odbywają się koncerty. Jest i sala teatralna, w której działa powstały w zeszłym roku teatr Castello. Wystawiane są w niej operetki, sztuki dla dzieci i musicale. Na pewno warto zajrzeć do wspaniałej kawiarni z dębową boazerią oraz restauracji w sali obok, lekkiego, jasnego dodatku do oranżerii. Pałac w Mosznej jest otwarty cały rok. Znajdziemy go przy trasie Prudnik- Krapkowice, 35 km od Opola. Jest to miejsce absolutnie niezwykłe i słusznie należące do jednych z najwspanialszych pałaców w Polsce.

Anna Sanders

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Anna Sanders

komentarze (0)

_