08 sierpnia 2014, 15:42 | Autor: admin
Pod ciężarem pomników

Ostatnio pisaliśmy o niedoszłym odsłonięciu planowanego pomnika niedźwiedzia Wojtka w Edynburgu. Z perspektywy przeciętnego przechodnia ogrodów Princes Street może to wyglądać tak, jakby Polacy porywali się z motyką na słońce. Zapowiadano, że pomnik stanie w 70. rocznicę bitwy o Monte Cassino. Nie stanął. Tymczasem snuje się plany o kolejnym monumencie, tym razem upamiętniającym generała Stanisława Maczka. Czy Polonia w Wielkiej Brytanii udźwignie ten ciężar?

Projekt pomnika w Edynburgu
Projekt pomnika w Edynburgu

W opozycji do malkontentów

„Wojtek, czy przyszedłeś umilić mój dzień? (…) Pomóż mi znaleźć drogę do Polski, jestem tysiące kilometrów od domu” śpiewa Katy Carr w jednej ze swoich piosenek pochodzącej z ostatniej płyty „Paszport”.

Katy Carr
Katy Carr

– Pierwszy raz szczegółowo poznałam historię Wojtka podczas wystawy jemu poświęconej w Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego, kiedy to wykonałam moją piosenkę na jego cześć – opowiada piosenkarka. – Całe tło historii Wojtka jest tragiczne. Polscy żołnierze, którzy zostali wywiezieni w głąb Syberii w nieludzkich warunkach, później równie trudna droga do armii Andersa i ich walka w wojnie, która była dla Polski przegrana, jeszcze zanim zaczęła się II wojna światowa… To są smutne karty polskiej historii, którymi należy się dzielić, przy okazji opowieści o niedźwiedziu-żołnierzu – dodaje. Dla niej ważne jest to, aby wieść o Wojtku dotarła do jak największej liczby Brytyjczyków i czuje potrzebę rozpowszechniania tej historii poprzez muzykę.

– To jest bardzo ważne, abyśmy przekazywali kolejnym pokoleniom historię ludzi, którzy przeżyli wojnę. Muzyka jest dobrym sposobem komunikowania tego, a także w pewnym sensie lekarstwem na ich traumę. Moim zadaniem jest bycie medium pomiędzy starszym pokoleniem, a młodymi – kwituje.

Zgodnie z tymi przekonaniami artystka aktywnie zaangażowała się w projekt budowy pomnika żołnierza Wojtka. – To jest postać, która łączy pokolenia – mówi. W swojej muzyce nawiązuje do historii walecznego misia, na wszelakich wydarzeniach, na których się pojawia, promuje ten projekt, nawet swoim strojem wyrażą poparcie dla idei upamiętnienia tej postaci. Jej niegasnący entuzjazm pozwala wierzyć, że wkrótce projekt wkrótce zostanie sfinalizowany. – Będę też śpiewała na uroczystości odsłonięcia pomnika – zdradza.

Brytyjczycy wesprą Polaków?

Na razie, jak wiemy, pomnik pozostaje w fazie projektu, a dokładniej w fazie zbierania pieniędzy.

Barbara Orłowska
Barbara Orłowska
– Osoby zaangażowane w budowę pomnika , m.in. Krystyna Szumelukowa, która jest motorem napędowym projektu, prowadzą bardzo szeroko zakrojoną akcję, w pełni oddając się tej idei. Rzeczywiście fundusze nie są zbierane w takim tempie, jak na początku zakładano w styczniu zawiązując Wojtek’s Memorial Trust – tłumaczy Dariusz Adler, konsul generalny w Edynburgu. Jednocześnie nie ukrywa, że liczy na hojność strony brytyjskiej w finansowaniu projektu.

– Czy szkocka Polonia to udźwignie? Wydaje mi się, że nie, a przynajmniej będzie bardzo ciężko zebrać wymaganą kwotę. Dlatego organizacja kieruje swoje działania do instytucji prywatnych i państwowych. Z tego co wiem, pieniądze płyną w zasadzie z każdego możliwego źródła. Z uwagi na fakt, że Wojtek jest symbolem polskiego wkładu w II wojnę światową oraz z uwagi na prestiż miejsca, w jakim pomnik stanie, została przyznana dotacja ze Skarbu Państwa. Zarówno konsulat, jak i ambasada w Londynie organizują imprezy podczas, których temat pomnika Wojtka Żołnierza jest obecny – dodaje.

Jedną z polonijnych organizacji, które wsparły projekt jest Fundacja SPK – w październiku zeszłego roku odbyło się spotkanie w ambasadzie, na którym uroczyście został przekazany czek.

– Wojtek jest symbolem męczeńskiej drogi żołnierza polskiego przez Rosję, Iran, Irak, Włochy. Stowarzyszenie Polskich Kombatantów zostało założone przez właśnie takich kombatantów i jako kontynuacja tej żołnierskiej organizacji czuliśmy pewien obowiązek, aby ten projekt wesprzeć – deklaruje Jacek Bernasiński, sekretarz Zarządu Fundacji SPK.

Konkretnie znaczy skutecznie

Dotacja ze strony fundacji, to jednak zaledwie jedna mała cegiełka. Kwota 300 tysięcy funtów dla niektórych przedstawicieli Polonii jest zdecydowanie za wysoka.

Jacek Bernasiński
Jacek Bernasiński

– Uważam, że Wojtek jest już wystarczająco rozsławiony różnymi publikacjami w języku polskim i angielskim, i wydawanie kolosalnych pieniędzy na pomnik jest nierozsądne – mówi mjr Zbigniew Mieczkowski, były żołnierz i honorowy prezes Fundacji Upamiętnienia I Dywizji Pancernej generała Maczka.

– Faktycznie koszt może wydawać się wysoki. Jednak dla nas mających pewne doświadczenie jest to zrozumiałe – komentuje Bernasiński. – Na nasz pomnik w Arboretum wydaliśmy mniej, chociaż, jak się doliczy wszystkie koszty towarzyszące całemu przedsięwzięciu, to okazuje się, że to kwota urosła do 250 tys. funtów i to parę lat temu.

– Oczywiście suma 300 tysięcy funtów to wciąż jest dużo , ale my już na to nie mamy wpływu. Skoro już taki budżet został zatwierdzony, projekt zaakceptowany, to my go wspieramy, ponieważ warto, żeby ten pomnik stanął, zwłaszcza w tym jakże reprezentatywnym miejscu – dodaje Barbra Orłowska, wiceprezes zarządu Fundacji SPK.

Z liczbami nie ma co dyskutować. Można się natomiast zastanowić, na ile można byłoby usprawnić proces zbierania pieniędzy. Bo dla potencjalnego darczyńcy przekładanie terminu odsłonięcia, może być co najmniej deprymujące i może zniechęcić do wspierania projektu.

– My zbierając pieniądze na pomnik w Arboretum, zrobiliśmy tak, że wystosowaliśmy apel do kół SPK, opublikowaliśmy go w „Dzienniku Polskim”. Konkretnie: cel, dane organizacji, numer konta, ile potrzebujemy i potem, co jakiś czas zestawienie: ile wpłynęło, od kogo itd. I wtedy są rezultaty. Wtedy ma się poczucie, że ktoś nad tym czuwa – sumuje Orłowska.

Zwolennicy różnych pomników

Inną rzeczą jest kwestionowanie samej idei, która może być powodem do podziału opinii wśród Polonii. Mjr Zbigniew Mieczkowski jest związany z budową pomnika generała Maczka, którego osoba – jego zdaniem – bardziej wymaga upamiętnienia. W tej chwili powstaje komitet, który zajmie się budową.

Zbigniew Mieczkowski
Zbigniew Mieczkowski

– Bardzo cenię zwierzęta, ale ta postać nie jest aż tak ważna – mówi Mieczkowski. – Pomnik, który był inicjatywą lorda Petera Frasera, ma stanąć w parku The Meadows, niedaleko miejsca, gdzie generał mieszkał. Ławka, na której generał Maczek będzie siedział w pełnym mundurze, znajdzie się blisko wejścia do Uniwersytetu w Edynburgu, dzięki czemu wszyscy młodzi ludzie będą widzieli dowódcę obrony Szkocji zagrożonej uderzeniem Niemców od strony Norwegii. Właśnie dlatego generał bardziej wymaga upamiętnienia niż niedźwiadek, którego wszyscy bardzo lubimy. Poza tym Wojtek pochodził zupełnie z innej formacji, która nie miała nic wspólnego z działaniami wojennymi w Szkocji – oświadcza.

Konsul Adler nie widzi problemu, aby prace nad obydwoma pomnikami były kontynuowane jednocześnie.

– Dla mnie jako dla Polaka brak pomnika gen. Maczka, który w tak zaszczytny sposób wpisał się w historię Polski i Wielkiej Brytanii, jest niedopatrzeniem, które należy jak najszybciej naprawić. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby te dwa projekty były realizowane równolegle – odpowiada.

Kasa w połowie pełna, czy w połowie pusta

Podsumowując, mamy dwie koncepcje pomników w Edynburgu. Z jednej strony zwolenników gen. Maczka, z drugiej niedźwiedzia Wojtka. A kasa mimo licznie prowadzonych działań jest wciąż w połowie pusta.

Temat pomników to jedynie przyczynek do rozmowy na temat Polonii w Wielkiej Brytanii, która ma skłonności do działań ad hoc. Brakuje długofalowego programu działania, jak zachować pamięć o polskim dziedzictwie na Wyspach. Brak koordynacji i współpracy.

Nikt nie ma wątpliwości, że pomniki są ważne. Pytanie jednak, czy za kilkanaście lat, gdy oba pomniki wrosną w krajobraz miasta, kolejne pokolenia spacerowiczów w edynburskich parkach będą wiedziały, w jakim celu zostały wzniesione. I czy będą budzić emocje, refleksje. Oby tak było.

tekst: Magdalena Grzymkowska

 

 

 

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (4)

  1. Szanowna Redakcjo,
    Uważam powyższy artykuł za mało rzetelny pod kątem reporterskim…jest w nim trochę bzdur i nieścisłości…
    „Osoby zaangażowane w budowę pomnika , m.in. Krystyna Szumelukowa, która jest motorem napędowym projektu,” kompletna bzdura, to jest po pierwsze fundacja składająca się z wielu osób, z których każda poświęca mnóstwo energii, czasu i zaangażowania w realizacjeę programu. Po drugie, motorem napędowym i inicjatorem całego zamieszania jest Aileen Orr, autorka książki o Wojtku, która razem z Krystyną Szumelukową założyła fundajcę. To Aileen i jej mąż są właścicielami farmy, na której stacjonowali polscy żolłnierze i Wojtek po drugiej wojnie światowej. To Aileen i jej mąż wpadli na pomysł upamiętnienia Wojtka pomnikiem, i to ona właśnie zaraża miłością do niedźwiedzia żołnierza. Aileen jest ambasadorem Wojtka, za to ludzie kochają ją i ona właśnie jednoczy polski i szkocki (i nie tylko, ponieważ ludzie z całego świata kontaktują się z nią aby opowiedzieć o Wojtku lub dowiedzieć się czegoś więcej o tej niesamowitej historii). Krystyna, owszem ma polskie korzenie, ale dowiedziała się o Wojtku kiedy Aileen opowiedziała jej tą historią, niesamowitą historię niedźwiedzia, który myślał, że jest człowiekiem, jednym z nich-polskich żołnierzy… Czy warto stawiać mu pomnik?… Gdyby poznała Pani Aileen Orr i posłuchała jej przez chociaż kilkanaście minut, nie miałaby Pani żadnej wątpliwości. To kobieta, która żyje miłością do Wojtka…a ta została w niej zasiana przez jej dziadka, który poznał Wojtka w czasie Wojny na Dalekim Wschodzie.

    Po drugie mnóstwo błędów, stylistycznych i ortograficznych, czy ktoś wogóle edytował ten tekst?…czy może jakość informacji odpowiada jakości tekstu, bo to by się zgadzało….

    ” Z perspektywy przeciętnego przechodnia ogrodów Princes Street może to się wyglądać tak, jakby Polacy porywali się z motyką na słońce.”
    „Jej niegasnący entuzjazm pozwala wierzyć, że wkrótce projekt zostanie wkrótce zostanie sfinalizowany.”
    „Jedną z polonijnych organizacji, które wsparły projekt jest Fundacja SPK – w październiku zeszłego roku odbyło spotkanie w ambasadzie, na którym uroczyście został przekazany czek.”
    „Na nasz pomnik w Arboretum wydaliśmy mniej, chociaż, jak się doliczy wszystkie koszty towarzyszące, to okazuje się, że całe przedsięwzięcie to kwota urosła do 250 tys. funtów i to parę lat temu.”
    „Można się natomiast zastanowić się, na ile można byłoby usprawnić proces zbierania pieniędzy.”

    A tak już tak na marginesie, Pani Magdo, to zgadzam się z Panią: to zdecydowanie za wyskoki koszt, aby upamiętnić Wojtka…ten sam fundusz można by było przeznaczyć na odnowienie, na przykład, oddziału szpitalnego dla dzieci, nazwać go imieniem Wojtka i służyłby zapewne lepiej niż pomnik, przy którym mogę usiąść i zrobić sobie „sweet focię”. Ale to już moje prywatne zdanie.
    Pozdrawiam

    • Szanowna Polko,

      Dziękujemy za wnikliwą lekturę artykułu. Za błędy edytorskie wynikające z pośpiechu i natłoku pracy w naszej skromnej redakcji – przepraszamy. Niezbędne poprawki zostały naniesione.

      Powyższy artykuł jest kontynuacją tematu podjętego tydzień wcześniej po rozmowie z prezesem organizacji, o której Pani wspomina („Miś, przyjaźń, ojczyzna” http://www.dziennikpolski.co.uk/artykuly/2014/07/30/mis-przyjazn-ojczyzna/). Zachęcam do lektury również tego tekstu i zapewniam, że wkrótce pojawią się kolejne publikacje.

      Przytoczone zdanie na temat zaangażowania p. Krystyny Szumelukowej jest cytatem z wypowiedzi konsula Dariusza Adlera i jego osobistą oceną. Jednakowoż proszę zwrócić uwagę, że zostało w nim użyte sformułowanie „między innymi” sugerujące, że p. Krystyna jest jedną z wielu, a nie jedyną osobą zaangażowaną w budowę pomnika.

      Ten artykuł nie miał na celu przytoczenia stanowiska poszczególnych członków Wojtek’s Memorial Trust, lecz osób niezwiązanych z tą fundacją, a którym projekt z różnych względów nie jest obojętny. W imieniu organizacji wypowiedział się już p. Simon Thompson, przy czym z pewnością cenne wypowiedzi i spostrzeżenia p. Aileen Orr zostaną wykorzystane na łamach „Dziennika” w przyszłości.

      Jako autor osobiście nie dokonuję oceny, czy pomnik jest potrzebny i czy koszt jest za wysoki. Pozostawiam to pod rozwagę Czytelników i zachęcam do dyskusji. Co – jak widać po Pani komentarzu – udało się.

      Z serdecznym pozdrowieniem,
      Magdalena Grzymkowska

  2. no jak to obiecali, nagadali i nic nie zrobili ???
    nawet zwykłego pomnika nie potrafią postawić – wstyd

    takie to się przebija przez ten tekst narzekanie .
    Fakt napisaliście tekst „… o niedoszłym odsłonięciu planowanego pomnika niedźwiedzia Wojtka w Edynburgu…”
    i teraz jest drugi tekst, oba o tym że nie zrobili – oczywiście „Oni”
    a ja mam pytanie – Dlaczego ani razu nie podaliście choć link na strony fundacji?
    link na stronę Facebooka ?
    choć raz zachęciliście swoich czytelników by wspomogli ten cel przysłowiowym 1 Ł i podali link do strony gdzie można zrobić wpłatę bez żadnych problemów przelewem, kartą czy paypalem ?
    to by Was nic nie kosztowało…

    już widzę te nagłówki w niusach gdy będzie odsłonięcie pomnika… Wszystkie gazety polonijne o tym napiszą…. ale wcześniej, w trakcie gdy potrzebne jest wsparcie….?
    jedna notka, gdzieś tam artykulik i odfajkowane… coby się nie przyczepili…
    te słowa kieruję nie tylko do Dziennika Polskiego – to problem większości naszych mediów … niestety
    jak to było w tym artykule? coś o „…Brak koordynacji i współpracy…”

    • Szanowny Robercie,
      Oba artykuły są odpowiedzią na listy i zapytania kierowane do redakcji, dlaczego pomnik jeszcze do tej pory nie stanął, zwłaszcza, że w „Dzienniku Polskim” wielokrotnie pojawiały się wcześniej doniesienia, że odbędzie się to w maju br. Próbuję dociec, dlaczego tak się nie stało i w tym celu rozmawiam z wieloma osobami na ten temat. Tak jak już wcześniej zostało powiedziane – nie dokonuję oceny zasadności budowy pomnika, tylko zachęcam do dyskusji i chwili refleksji. W poprzednim artykule (vide: „Miś, przyjaźń, ojczyzna”) poświęciliśmy cały akapit, w jaki sposób można wesprzeć projekt. Linków nie umieszczamy, ponieważ jest to sprzeczne polityką reklamową gazety. Oczywiście „Dziennik Polski” będzie obecny na odsłonięciu pomnika, jak na każdym ważnym wydarzeniu w ramach polskiej społeczności na wyspach. Na koniec – daleka jestem od narzekania, ale każdy ma prawo interpretować moje słowa na swój sposób.
      Pozdrawiam serdecznie,
      Magdalena Grzymkowska