09 czerwca 2014, 16:49 | Autor: admin
KINOTEKA: Gdzie wczoraj spotyka jutro

30 maja zakończył się XII Festiwal Polskich Filmów Kinoteka 2014. Gala zamykająca to cykliczne wydarzenie miała miejsce w Union Chapel na londyńskim Inslingtonie. W tym zabytkowym gotyckim kościele spotkały się nie tylko sztuki muzyczne i wizualne, ale także przeszłość, przyszłość i teraźniejszość.

Zaczarowana publiczność w Union Chapel  / fot. Magdalena Grzymkowska
Zaczarowana publiczność w Union Chapel / fot. Magdalena Grzymkowska

Instytut Kultury Polskiej po raz pierwszy zorganizował swoje wydarzenie w tym miejscu. To jest kościół, który jest wykorzystywany na różne projekty związane nie tylko z muzyką klasyczną, ale też ze sztukami wizualnymi. – Byłam tu zimą na koncercie The Sixteen i wtedy zamarzyłam, żeby zrobić tu koncert z muzyką polską i dzisiaj to się ziściło. Fantastyczna akustyka, przepiękny wystrój wnętrza, które buduje taki pewien rodzaj wyobcowania… Wydaje mi się, że to bardzo współgra z wyrazem filmów zaprezentowanych w ten wieczór – powiedziała Anna Gruszka, która była odpowiedzialna za organizację gali.

Imprezę otworzyła Anna Godlewska, dyrektor instytutu, która podziękowała wszystkim osobom i organizacjom, które przyczyniły się do niewątpliwego sukcesu tegorocznego festiwalu. – I wam, droga publiczności, bardzo dziękuję za liczne przybycie na poszczególne eventy. Bez was, ten festiwal nigdy by nie powstał – mówiła.

Mocne uderzenie

Po tym krótkim wstępie na scenie pojawił się polski duet DJ-ski Skalpel, w składzie Marcin Cichy i Igor Pudło, który zaprezentował swoje wyjątkowe interpretacje utworów Lutosławskiego i Panufnika, łącząc obchodzone w 2013 i 2014 stulecia urodzin tych kompozytorów. Zespół po 9 latach wycofania się ze sceny, powrócił zajmując się muzyką klasyczną. W dostojnym wnętrzu kościoła rozbrzmiały zremiksowane dźwięki klasycznych kompozytorów. Bardzo nowatorski koncept łączący muzykę, zapętlone słowa z archiwalnych nagrań, głębokie, wibrujące rytmy, elektroniczne akcenty i efekty świetlne zrobił na publiczności piorunujące wrażenie.

Koncert elektronicznego duetu Skalpel / fot. Magdalena Grzymkowska
Koncert elektronicznego duetu Skalpel / fot. Magdalena Grzymkowska
Członkowie zespołu po koncercie wyznali, że po raz pierwszy grali w Union Chapel, jednak mieli już zbliżone doświadczenia: Igor Pudło grał wcześniej w podobnych miejscach, a jako duet występowali na festiwalu Sacrum Profanum w Krakowie. Mimo to uznali, że ten koncert był wyjątkowy.

– Na jednym z witraży w tym budynku napis głosi: „Muzyka i harmonia”, więc myślę, że nie przypadkowo odbywają się tu te wszystkie koncerty – powiedział Marcin Cichy.

Sam pomysł, niecodzienna aranżacja muzyki polskich współczesnych, klasycznych kompozytorów jest autorstwa Filipa Berkowicza, dyrektora artystycznego festiwalu Sacrum Profanum. – Na początku to były nasze wariacje na temat czterech kwartetów Pendereckiego, Lutosławskiego, Kilara i Góreckiego. Na ten koncert zostaliśmy poproszeni o zinterpretowanie naszym językiem muzycznym utworu Andrzeja Panufnika, co zrobiliśmy specjalnie na tę okazję – tłumaczy Marcin Cichy.

Osobą, która zaprosiła Polaków do tego projektu, był sam syn Andrzeja Panufnika, Jeremy, który po raz pierwszy usłyszał muzykę Skalpela podczas pobytu w Polsce, gdy kręcony był film dokumentalny o nim i jego podróży śladami ojca. – Ekipa filmowa puszczała mu wtedy naszą muzykę. Wkrótce okazało się też, że mamy wspólnego znajomego w branży i tak to się potoczyło – wspominają członkowie zespołu. Dostali od Jeremiego Panufnika przyzwolenie i zupełnie wolną rękę w kwestii interpretacji muzyki jego ojca. Jednak zarówno on, jak i wdowa po kompozytorze, byli zadowoleni z efektów. – Cieszy nas bardzo, że mamy akceptację od rodziny kompozytora. To jest zawsze olbrzymie wyzwanie i stres, ale fajnie tego doświadczyć, skonfrontować te dwa światy: przeszłości i przyszłości – stwierdzili zgodnie członkowie Skalpel.

Sztuka, która łączy

Następnym punktem programu były pokazy dwóch krótkich filmów braci Quay „In Absentia” oraz „Kwartet Smyczkovy”. Te przedziwne w treści, psychodeliczne w wyrazie z głębokim artystycznym przesłaniem dla odbiorcy obrazy zostały zainspirowane istniejącymi kompozycjami muzycznymi. „In Absentia” powstała do kompozycji Karlheinza Stockhausena „Two Couples”. To historia, będąca kontemplacją materialności, która można interpretować na wiele sposobów. Film wciąga odbiorcę w umysł głównej bohaterki, która zdaje się spędzać całe swoje życie na przypominaniu, sobie samej (a może innym?), kim jest, co doprowadza ją (i przy okazji widza) do obłędu.

Pokaz filmu „Kwartet smyczkowy” z muzyką na żywo w wykonaniu Arditii Quartet / fot. Magdalena Grzymkowska
Pokaz filmu „Kwartet smyczkowy” z muzyką na żywo w wykonaniu Arditii Quartet / fot. Magdalena Grzymkowska

Natomiast „Kwartet Smyczkowy” został zainspirowany przez „Kwartet smyczkowy” Lutosławskiego i sztukę „Godzina, w której nie wiedzieliśmy nic o sobie nawzajem” austriackiego pisarza Petera Handke. Ten wzbudzający niepokój film skrywa pewną mroczną tajemnicą, w której każdy widz dostrzeże coś innego. Muzyka zaś została wykonane na żywo przez Arditti Quartet, co było dodatkowym, niezwykłym doznaniem artystycznym. Wyrazistość muzyki i filmów sprawiła, że z pewnością wielu z uczestników pokazu wzniosło się na wyższy poziom transcendencji. Nastroju dodawał zapadający na zewnątrz mrok i rozedrgany blask świec w kaplicy.

– Co roku chcemy Kinotekę zamknąć naprawdę mocnym akcentem audiowizualnym, łączącym muzykę i film. Zależy nam bardzo, aby pokazać pokrewieństwo kina z innymi dyscyplinami sztuki. Ponieważ w tym roku przypada rocznica urodzin Andrzeja Panufnika zasugerowaliśmy się też tym w doborze programu. Takim punktem wyjścia był najnowszy film braci Quay – „Kwartet smyczkovy”, co połączyliśmy z setem Skalpela. To właśnie utwory Lutosławskiego i Panufnika są dla nich jedną z najciekawszych inspiracji. Wykonanie utworu Autumn Music było jego absolutną premierą, co sprawia, że było to tym bardziej wyjątkowe wydarzenie – komentuje Anna Gruszka.

Na pytanie, co było dla niej najtrudniejsze w organizacji gali, odpowiada bez namysłu: „To co było jednocześnie najciekawsze, czyli połączenie różnych publiczności. Bo z jednej strony jest Skalpel, który ma fanów na całym świecie, jako klasyczny duet remiksujący polski jazz. Z drugiej Arditii Quartet, jednej z najwybitniejszych kwartetów smyczkowych, z trzeciej – filmowa twórczość braci Quay, a jeszcze z innej Andrzej Panufnik i Witold Lutosławski!” Udało się to wszystko połączyć w spójną całość i zgromadzić w jednym miejscu bardzo różnych ludzi, którzy mogli nie tylko cieszyć zmysły dzięki swoim ulubionym artystom, ale również przeżyć, poznać i nauczyć się czegoś nowego. Lub chociaż spojrzeć na współczesną sztukę z nieco innej perspektywy i nabrać ochoty na więcej. Niestety, następna Kinoteka dopiero za rok…

Tekst i fot. Magdalena Grzymkowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_