13 czerwca 2013, 11:09 | Autor: Magdalena Czubińska
Milcząca legenda

Jak to jest stanąć twarzą w twarz z legendą-człowiekiem, który stał się symbolem obalenia ustroju komunistycznego nie tylko w Polsce, ale i wielu innych krajach ogarniętych reżimem? Polska reżyserka Agnieszka Piotrowska, w ramach cyklu spotkań eMigrating Landscapes zorganizowanego przez Polish Cultural Institute, w której udział wzięli dr Dorota Ostrowska, dr Amal Treacher Kabesh, Grażyna Plebanek, dr Tim Beasley-Murray oraz filmowiec Bartek Dziadosz, zaprezentowała najnowszy film dokumentalny „The (un)Finished Portrait of Lech Wałęsa”, w którym podjęła próbę odświeżenia portretu ikony Solidarności.

Producentka dokumentu o Lechu Wałęsie Agnieszka Piotrowska / Fot. Magdalena Czubińska
Producentka dokumentu o Lechu Wałęsie Agnieszka Piotrowska / Fot. Magdalena Czubińska
Już raz udało jej się stanąć przed obliczem polskiej legendy przemian demokratycznych. W 1990 roku, przy wsparciu BBC, polska dokumentalistka zamieszkująca i pracująca w Wielkiej Brytanii Agnieszka Piotrowska po raz pierwszy towarzyszyła z kamerą Lechu Wałęsie, który z charakterystyczną dla siebie zahaczającą o arogancję dumą opowiadał o kolejnych etapach starcia władz komunistycznych z robotnikami ze Stoczni Gdańskiej i o procesie powstawania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”. Wydarzenia z przełomu lat 1989-1990 – obrady Okrągłego Stołu prowadzące do uchwalenia zmian w konstytucji zapewniających demokratyczne zasady rządzenia państwem, zakończenie epoki PRL i wybranie w wolnych wyborach Lecha Wałęsy na prezydenta Polskiej Rzeczpospolitej – odbiły się echem po całej ogarniętej reżimem Europie. Śladami polskich przemian rewolucję przeprowadziły m.in. Węgry, które podobnie jak Polska, zorganizowały obrady Okrągłego Stołu i wolne wybory; w Niemczech zburzono „mur berliński” i zlikwidowano Niemiecką Republikę Demokratyczną tworząc jednolite państwo; Solidarność stała się również początkiem „aksamitnej rewolucji” w Czechosłowacji, dążącej do demokracji parlamentarnej.

Lecha Wałęsa stał się żywą legendą, symbolem demokracji, ikoną współczesności. Jego sława w kraju i świecie trwa do dziś, a echa Solidarności, choć już nieco słabiej, wciąż odbijają się od granic dalekich krajów. Jednak, jak twierdzi Piotrowska, jeżeli chodzi o filmy dokumentalne, to obecnie stacje telewizyjne w Wielkiej Brytanii specjalnie nie interesują się sprawami nie tyle polskimi, co nieangielskimi. BBC nie poparło jej tym razem w realizacji projektu, choć być może wyemitują kiedyś jej film. W końcu, część niezbędnych funduszy udało się zdobyć od Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku.

 

Niedokończony portret

W podróż po naznaczonym historią Gdańsku zabiera nas reżyserka filmu Agnieszka Piotrowska wraz z Jakubem Pieleszkiem, absolwentem Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Młody artysta, który PRL i Solidarność zna raczej z opowieści niż z własnych wspomnień, docenia znaczenie tamtejszych wydarzeń. Pragnie uczcić postać Lecha Wałęsy, tworząc jego portret, będący wielkowymiarową konstelacją składającą się z wielu mniejszych portretów z różnych etapów jego życia. Zwieńczeniem dzieła miał być obraz najbardziej współczesny, a artysta uważał, że najwierniejsze przedstawienie sylwetki Wałęsy będzie możliwe tylko wtedy, gdy będzie mógł wyrzucić na chwilę wszystkie opinie na jego temat przeczytane w gazetach czy obejrzane w telewizji – gdy spotka się z nim osobiście i na własne oczy zobaczy, jaki Lech Wałęsa jest obecnie. Agnieszka Piotrowska pomaga mu w dotarciu do byłego prezydenta RP, a sama pragnie przy tym uaktualnić obraz tej postaci i ponownie przeprowadzić z nim wywiad. Jak się jednak okazuje, prezydent rozmawiać z nimi nie chce, a dokończenie portretu stoi pod znakiem zapytania.

Wiadomości o Lechu Wałęsie zdobywają więc inną droga – z relacji i opowieści jego współpracowników. Poznajemy go więc pośrednio, przez pryzmat wspomnień jego najbliższego środowiska. Słuchamy więc historii Jacka Merkla, który kierował sztabem wyborczym Wałęsy, do marca 1991 r. był ministrem stanu ds. bezpieczeństwa narodowego w Kancelarii Prezydenta. Ten z początku bliski współpracownik Lecha Wałęsy, później został przez niego od siebie odsunięty. We fragmentach, w których występuje rodzina Jacka Merkla, można zauważyć kobiecą rękę dokumentalistki. Żona Merkla, Barbara, wciąż ze łzami w oczach i ściśniętym gardłem wspomina moment aresztowania jej męża mówiąc, że owszem, to, co się działo – Solidarność, strajki, obalanie komunizmu – było ważne, ale rodzina jest równie ważna, jak nie ważniejsza. Merkel natomiast sprawia wrażenie człowieka niezwykle pogodzonego z sytuacją, świadomego upływającego czasu i wiążących się z tym nieuniknionymi zmianami. Mimo wciąż dostrzegalnych w Merklu resztkach poczucia niezrozumienia, może wręcz żalu, wynikającego z zakończenia współpracy z Wałęsą, mówi o nim z wielkim szacunkiem, bo rzeczy, których dokonał, były wielkie i nie można mu odmówić zaszczytów. W końcu dzięki Wałęsie mamy wolne, demokratyczne społeczeństwo, otwarte granice, możliwości podróży i życia gdziekolwiek na świecie – z czego skorzystały również i dzieci Merkla.

W kolejnych minutach filmu poznajemy również relacje Jerzego Borowczaka, jednego z inicjatorów strajku w Stoczni Gdańskiej i Alojzego Szablewskiego – uczestnika strajku, który podkreśla dokonania Wałęsy, wypominając przy tym jego dosyć konfliktowy charakter, nazywając go „fajnym łobuziakiem”.

Największe wrażenie robi jednak spotkanie dwóch stron ówczesnego konfliktu: komunistycznego, pod postacią kolaboranta Janusza Molke oraz opozycji, w osobie przewodniczącego Niezależnego Zrzeszenia Studentów na Uniwersytecie Gdańskim, Jacka Jancelewicza. Molke, jak wielu innych ludzi w tamtym czasie, z obawy o życie własne i rodziny, donosił na aktywnych działaczy opozycji. Doniósł również na swojego przyjaciela, Jancelewicza. Po wielu latach, obaj mężczyźni – byli przyjaciele, późniejsi wrogowie – siedzą obok siebie niezręcznie na wersalce. Dopiero po wielu latach padły słowa: przebacz mi. Dopiero po wielu latach mogły zostać przyjęte.

Montażysta Bartek Dziadosz opowiedział o kulisach powstawania filmu Fot. Magdalena Czubińska
Montażysta Bartek Dziadosz opowiedział o kulisach powstawania filmu Fot. Magdalena Czubińska
Moja i wasza prawda

Po poznaniu losów bohaterów i zestawiając je relacje obok współczesnych wydarzeń, opinii, badań i oskarżeń, co do prawidłowości podjętych decyzji i szczerości ich uczestników – powstaje w głowie widza pytanie: na ile obraz legendy widziany oczami jego współpracowników jest wiarygodny? „Film nie jest w ogóle obiektywny, ja wcale tego nie ukrywam” – wyznaje Agnieszka Piotrowska, w odpowiedzi na pytanie o istnienie obiektywizmu w filmach dokumentalnych. W filmie „The (un)Finished Portrait of Lech Wałęsa”, tematem pobocznym jest bowiem także proces robienia filmów dokumentalnych. Piotrowska walczy z powszechnym przekonaniem, że jakikolwiek dokument może być obiektywny i wyraźnie demonstruje swój własny punkt widzenia w swoich filmach. Poprzez opinie innych ludzi, często również krytyczne, pokazuje własne przekonania. „Jestem zdania, że Solidarność była czymś nadzwyczajnym i warto to jakoś propagować, a nie wstydzić się w sposób dziwny. Te dwa tygodnie to moim zdaniem był cud i to właśnie chciałam pokazać” – podkreśla reżyserka. Dlatego też jednym z niewykorzystanych nagranych materiałów był fragment wywiadu z Alojzym Szablewskim, który po sympatycznym „łobuziaku”, nazywa Wałęsę kolaborantem, oskarżając o zdradę. Jednak Piotrowska odrzuca wszelkie pomówienia nie tyle ze względu na ich wątpliwość, co z powodu niezgodności z celem filmu. „Bardzo łatwo mogłabym zrobić negatywny film o Wałęsie, bez niego. Moja pozycja była jednak taka, że absolutnie nie chcę tego robić” – Piotrowska wyjaśnia, że jej zamiarem było tylko i wyłącznie pokazanie nadzwyczajnej roli Wałęsy i Solidarności. Pozostałe tematy nie mają znaczenia dla fabuły tego konkretnego filmu. „Wszystko tu jest konstrukcją, tworem sztucznym. Być może dotykamy gdzieś tam prawdy, ale film jest zawsze pośrednikiem miedzy prawdą historyczną a nami, nadawcami i odbiorca” – wyjaśnia montażysta filmu, Bartek Dziadosz. „Nie mam wpływu na to, jak widz odczytuje film, jakie ma wspomnienia wobec komunizmu i co w tym filmie będzie uważał za ciekawe czy związane z jego doświadczeniem. Prawda filmu będzie zupełnie inna dla niego i inna dla mnie” – dodaje. Wydawać by się więc mogło, że każdy ma swoją prawdę. Najbardziej interesującym źródłem prawdy o Lechu Wałęsie zdaje się być przy tym on sam, jednak nie zgodził się na udział w filmie. Agnieszce Piotrowskiej udało się go jednak uchwycić w kadrze na kilka sekund zupełnie przypadkowo, po jakiejś oficjalnej uroczystości. Jedyne, co powiedział, to: „Ważne, że się udało, ale mogło być lepiej”. Zdaniem reżyserki, chodzi o rozczarowanie materialistycznym podejściem do świata, o silny kapitalizm, który rozwinął się w kraju po roku 1990. Dzięki temu, że nie powiedział, o co mu dokładnie chodzi, możemy dopowiadać znaczenia i słowa, można wymyślać, co by powiedział, gdyby chciał wziąć udział filmie. Dzięki nieobecności i milczeniu głównego bohatera, bohaterami stają się postacie poboczne, które dwadzieścia lat później od zrealizowania pierwszego filmu, wprowadzają widza w nostalgiczną aurę wynikającą z upływu czasu i przemijania. Bohaterem staje się też ten młody artysta, który portret w końcu ukończył, ale nie tak, jak by tego chciał.

Magdalena Czubińska

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_