11 grudnia 2012, 10:06 | Autor: Małgorzata Bugaj-Martynowska
Poeci na miarę Odysa

Z Yvette Popławską-Matuszak poetką emigracyjną, dziennikarką, fotografką, działającą na rzecz artystycznej grupy „PoEzja Londyn”, rozmawiała Małgorzata Bugaj-Martynowska

 

 

Pisze Pani, zajmuje się fotografią, odnajduje słowiańskiego ducha w poezji, którą tworzysz?

– Fotografia jest nieodłącznym towarzyszem mojego pisania, zwłaszcza artykułów. Ale też często zdarza mi się, że fotografia jest źródłem mojego natchnienia w poezji. Mam tutaj na myśli jakiś widok, kadr, który fotografuję. Oczywiście duch słowiański w mojej twórczości jest obecny, jako żywe słowo, z tytułu pochodzenia mentalności, sentymentu.

Yvette Popławska-Matuszak poetka emigracyjna, dziennikarka, fotografka, działającą na rzecz artystycznej grupy „PoEzja Londyn”/ Fot. Archiwum Yvette Popławska-Matuszak
Yvette Popławska-Matuszak poetka emigracyjna, dziennikarka, fotografka, działającą na rzecz artystycznej grupy „PoEzja Londyn”/ Fot. Archiwum Yvette Popławska-Matuszak

 

Kiedy zrodziła się pasja do fotografii?

– Trwa od moich najmłodszych lat. Z racji zawodu wykonywanego przez moją mamę, uczestniczyłam jako dziecko w reportażach z poligonów wojskowych. I tak po dziś dzień, pozostała mi fotografia reportażowa. Najczęściej na różnego typu spotkaniach robię najwięcej zdjęć, ku zdenerwowaniu ludzi! Finalnie po imprezach, często do mnie zgłaszają się przyjaciele, bo zawsze każdy znajdzie coś odpowiedniego dla siebie.

 

Zajmuje się Pani również dziennikarstwem…

– Dużo podróżuję po świecie, lubię reportaże czytać i rzecz jasna – pisać! A nade wszystko, jestem ciekawa świata, lubię się uczyć, poznawać i poszerzać swoje horyzonty. Przyjemnością jest dzielenie się z ludźmi wiadomościami ze świata i własnymi wrażeniami z obcowania z tym, „najlepszym ze światów” – jak mawiał Kandyd.

 

Podczas podróży znajduje Pani czas na pisanie reportaży i poezji…

– To nie jest kwestia czasu, wręcz sytuacje pod niebem, kiedy pilotuję, lub lecę samolotem, w wodzie kiedy prowadzę łodzie lub pływam, w rozmowach z delfinami, kiedy zatracam się w żywym kontakcie z fauną i florą. Kiedy prowadzę samochód, strzelam na strzelnicy lub podczas spotkań artystycznych. A nade wszystko podczas rozmów, bardzo twórczych z przyjaciółmi.

 

Czego oczekuje Pani od poezji?

– Ujścia myśli, w chwilach, kiedy razem z wyobraźnią sięgają zenitu, mobilizuję się do zmaterializowania ich na papierze czy ekranie komputera.

Od klasyków oczekuje kierunkowskazu do poezji, najlepszej drogi do doskonalenia swojego własnego warsztatu, jako wzorca i źródła inspiracji. Poezja to gałązka oliwna, której cień przynosi ulgę, poezja to balsam łagodzący chropowatość życia. Ale poezja jest także mimozą, która potrzebuje naszej atencji, tkliwości (nie mylić z ckliwością), ponieważ cierpi dotykając problemów filozoficznych, egzystencjalnych i uniwersalnych. Forma Poetycka XXI w jest bardzo refleksyjna, ale też nowoczesna, eksperymentalna. Poeci piszą białym nieregularnym wierszem, bez kropek, bez przecinków, bez wielkich alegorii i zachwytów. Wprost. Nie forma jest dla nich teraz najważniejsza. Potrafią doskonale połączyć niewidoczną nicią wzloty i upadki naszej szarej rzeczywistości. Poeci są na miarę Odysa wędrującego meandrami od Troi do Itaki. W swej drodze portretują rzeczywistość odmiennie, zaskakująco, niepokojąco, acz barwnie.

 

Do kogo kieruje Pani swoją twórczość, kto jest jej odbiorcą?

– Piszę dla wrażliwego serca każdego odbiorcy, do łaknących piękna poezji. Dla zmęczonego trudami życia wrażliwca i mieszkańca tej planety, na pewno do odbiorcy, któremu życie cieknie jak krople wody przeciekają przez palce, niczym w niedomkniętym kranie. Do kogo, w rzeczywistości, moja poezja trafia? Tego nie wiem. Oby ci, do których trafi, rezonowali z tym, co ze mnie najlepsze.

 

Jak powstaje wiersz? Co musi się stać, aby narodziło się słowo…

– Najpierw coś dzieje się w mojej wyobraźni, kiełkuje jakaś metafora, gwałtowne poruszenie myśli, wokół której tworzy się osobliwy niepokój, który chcę zwerbalizować. I następuje ten moment, w którym to, co ukształtowało się u zalążka, materializuje się na kartce w postaci wiersza. Zostawiam tekst, aby dojrzał. Pisząc, potrzebuje uwierzytelnienia mojego świata wewnętrznego, tej najczulszej struny, którą najlepiej porusza poeta. Do tej struny dostrajam słowa, które mnie inspirują z mojego wnętrza i otoczenia, w którym żyję. Lubię słowa, które są kształtne, wytworne, eleganckie, silne znaczeniami, które za sobą niosą. Wbrew pozorom mowa polska jest barwna i bogata, a język dąży w naturalny sposób do wzniosłości trafiając do naszych najczulszych uczuć.

A pierwsze wiersze powstawały w czasach pierwszych wzlotów i upadków. Krótko mówiąc były sentymentalne i mierne.

 

Poeta ma swojego mistrza…

– Cenię sobie i szanuje pisarstwo Titzano, De Mello; Kafki. Sama jestem w pisaniu ostrożna i pokorna, albowiem szanuję poezję, jak mówi Cyprian Kamil Norwid: „Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie, poezja i dobroć… i nic więcej.” Ośmielę się dodać: i nieskazitelność czynów oraz łuk słowa prostego, kiedy strzała przekazu przenika do rozmówcy.

 

W swoich podróżach, również poetyckich dotarła Pani na Wyspy i zetknęła się z grupą „PoEzja Londyn”…

– Adam Siemieńczyk, twórca „PoEzji Londyn”, to postać nietuzinkowa, dobrze znana na Wyspach, współtwórca grupy poetów piszących na emigracji. Na początku nasze drogi skrzyżowały się w sieci. Istota naszej znajomości, nie zawaham się powiedzieć – przyjaźni, opiera się na podobnej wrażliwości i wizji otaczającego nas świata. Ze sobą czujemy się swobodnie, niepotrzebne nam są maski ani teatralne pozy. Wydaje mi się, że łączy nas podobny styl bycia, wyczucie sytuacji, swoista lekkość bytu. Zbliżyły nas do siebie „nasze pióra”, nie tylko poprzez „PoEzję Londyn”, ale też chęć działania i potrzeba jej popularyzacji, a także piszących poetów.

Jesteśmy z Adamem jak w tym wierszu:

 

„Zakorzeniony w teraźniejszości Adam Siemieńczyk…”

Człowiek i dzieło sztuki

tworzą tandem nierozerwalny

subtelne mistrzostwo

w słowie wielka finezja

balansują

w dwóch światach

realnym i teraźniejszym

w treści

swojego przesłania

nie pozostaje obojętny

 

Jakie znaczenie ma dla Pani współpraca z „PoEzją Londyn”?

– Jeżeli będziemy dobrze zarządzać kapitałem prozy swojego życia i będziemy umieli przetransformować słowa w poezję, wówczas nie utkniemy w banale i nie utoniemy w morzu powszedniości. A spotkania zbliżają nas do własnej twórczości, pogłębiania i utrwalania znajomości. Dają nam magiczną moc inspiracji rozwoju twórczego. Doznajemy pokory wobec poezji i literalnie oddanych słów w treściach wobec maestrii lidera „PoEzji Londyn” oraz Aleksandra Nawrockiego, lidera „Poezji Dzisiaj”, której siedziba znajduje się w Warszawie. Kwintesencją spotkań jest wspólny mianownik ,,pisać, tworzyć, komponować, rozwijać się intelektualnie, wspierając wzajemnie i promować swoją twórczość”.

 

Adam Siemieńczyk dał początek historii poezji emigracyjnej, pisze również wstęp i posłowie do Pani książki.

– Antologia autorstwa Adama Siemieńczyka, to dzieło niezwykłe. Zderzyły się w nim indywidualności poetów, z wrażliwością poetycką Adama. Każdy z poetów reprezentuje w niej tylko jeden wiersz, ale za to jak! Manifestuje autora jako twórcę i jako człowieka. Natomiast Adam Siemieńczyk z tym wierszem i swoim esejem tworzy tandem dwóch dusz, swojej własnej i autora wiersza. Stąd wynika fenomenalna oryginalność tej książki. Wiersze, ich autorzy, zdjęcia tam umieszczone i eseje Adama, żyją w absolutnej symbiozie i synergii.

Natomiast z nazwisk osób, które pojawiają się w antologii, cenię sobie wszystkich, bez wyjątku, niezależnie jaką drogą tam trafiły. Ale nade wszystko, mam uznanie dla animatorów spotkań na skale międzynarodową, którymi są właśnie Adam Siemieńczyk, Aleksander Nawrocki, Barbara Gruszka-Zych. To oni wkładają swoją energię twórczą, inspiracje, swój talent, ale też czasem irytację i stres, czyli uboczne skutki takich ważnych poczynań. Oto jest powód mojego uznania ich owocnego trudu. Za to mają moje wsparcie.

Moja książka będzie zbiorem aforyzmów, poezji i prozy. Poezja w tych czasach jest bardzo przemieszana z rzeczywistością. Będzie to zbiór i przekrój mojej twórczości. Adam będzie również redaktorem w tym wydaniu. Wydana będzie przez wydawnictwo Aleksandra Nawrockiego IBIS. Sygnowane jego periodykiem ,,Poezja Dzisiaj’’ oraz ,,PoEzja Londyn”. Jeszcze jeden z redaktorów, napisał szkic o mojej twórczości, ale to zostawiam dla czytelników.

 

Działa Pani międzynarodowo, na kilku płaszczyznach równolegle, uczestniczy w wydarzeniach poetyckich.

W Warszawie miał miejsce już V Festiwal Poezji Słowiańskiej ,,Poezja drogą do człowieka”, gościli na nim „Piękni Ludzie”…

– Promuję działalność innych twórców poezji, na wielu platformach internetowych, np. mój „Spichlerz Poetycki Yvette”, a także w prasie drukowanej, iTVPoułdnie, TV Culture, etc. Podróżuję wspólnie z mężem, sama pomagam w organizowaniu wielu spotkań, często wykorzystywane są podczas nich moje pomysły. Napisałam kilka wierszy dla Adama Siemieńczyka, Marty Brassart, Basi i Aleksandra Nawrockich.

Podczas V edycji Festiwalu Poezji Słowiańskiej kontaktowałam się głównie z Adamem Siemieńczykiem. Natomiast jego twórca, Aleksander Nawrocki kreuje wizję pisania. Wypełnia próżnię niewidocznych myśli promując mowę – słowo pisane na wszystkich szczeblach literatury słowiańskiej. Jest wysublimowanym kluczem do wrót spichlerza poezji, różnotematycznych wydań jego „Poezji Dzisiaj”. Nasza tożsamość słowiańska jest zapisana w sile naszych tęsknot, za ziemią pochodzenia Słowian, za językiem naszych przodków. Łączymy się tutaj wszyscy wrażliwi na słowo pisane. Pokolenia czekają, w monologu i aktach w niezabliźnionej tęsknocie. Wierszem przemawiali poeci w tle specjalnej aranżacji muzycznej i spektaklów artystycznych… Poezja słowiańska ma różne oblicza dla jednych jest wieczną przygodą, dla drugich ciągłą nostalgią i tęsknotą. Francuskie przysłowie mówi ,,odjechać to umierać po trochu”. Dla niektórych poetów Festiwal Poezji Słowiańskiej okazał się być szczęśliwą okazją do zamanifestowania ich talentów, świeżych owoców ich twórczości i wszelakiej działalności artystycznej.

Na pewno ja, jako osoba dosyć blisko związana z Adamem, wiedziałam o

całym jego przedsięwzięciu – jeszcze przed moim wyjazdem do Wrocławia na swój wieczór autorski w kawiarni „Kalambur”. Wówczas, już od maja bardzo często telefonicznie oraz internetowo byliśmy w kontakcie z Adamem, wiedziałam o jego planach, wizji antologii, która nabierała kształtów, niemalże na moich oczach. Także z wielką chęcią wspierałam go w tym dziele. Z dużym zaangażowaniem śledziłam to wydarzenie, jakie teraz miało miejsce oraz wydanie tej antologii. Sama sugerowałam kilka postaci, które są umieszczone w książce, a Adam z uwagą rozpatrywał kandydatów, których było ponad 200.

 

8 grudnia odbył się Festiwal Poetów w Birmingham, którego organizatorem był Piotr Kasjas

– Dla mnie była to okazja do wymiany wspólnych doświadczeń, konfrontacji tego, co się wydarzyło po PoEzji UNESCO w Londynie, w marcu bieżącego roku. A wydarzyło się na prawdę wiele.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_