03 kwietnia 2019, 09:46

To prawda, że polska literatura emigracyjna prawie nie znana jest młodym Polakom. Jeszcze wielkie nazwiska twórców XIX wieku, a wśród nich Mickiewicza, Słowackiego czy Norwida budzą skojarzenia z niektórymi tytułami ich niezapomnianych i jakże znaczących dzieł dla polskiej kultury. Z pisarzy XX wieku uczeń potrafi czasem wymienić nazwisko Miłosza, a polscy twórcy emigracyjni po 1945 roku rzadko prowokują nawet do fragmentarycznych skojarzeń ich utworów i nazwisk. Twórczość pisarzy emigracyjnych jest mało znana w Polsce, bardzo śladowo reprezentowana też w obecnie obowiązującej Podstawie Programowej. Dzisiaj, gdy poza granicami Kraju kształtuje się nowe oblicze polskości, gdy ok. 20 mln Polaków żyje poza jego granicami, problematyka polskiej kultury tutaj, w Wielkiej Brytanii i w Polsce stanowi wielkie wyzwanie edukacyjne. To właśnie ci najmniej znani twórcy emigracyjni, z których już wielu nie ma wśród nas ,w przeszłości dramatycznie walczyli o upragnioną wolność w Kraju i poza jego granicami zmagając się z okupantem i komunizmem, przeżywając zesłania i powroty z nich do miejsc, które zaprowadziły ich do krajów osiedlenia. Potem związani ze swoim miejscem tworzyli w nim dla siebie, swoich rodaków ,także i dla tych wszystkich, którzy chłonęli tłumaczoną na wiele języków ich twórczość w świecie . To oni, boleśnie zapomniani pisarze emigracyjni, wykreowali nieśmiertelny potencjał polskiej kultury . Naszym obowiązkiem jest ocalać go od zapomnienia…

Gdy w ubiegłym roku Związek Pisarzy Polskich na Obczyźnie w Londynie, którego prezesem jest Regina Wasiak-Taylor, w czasie Targów Książki w Warszawie prezentował w Klubie Księgarza zapomnianych pisarzy emigracyjnych i ich nieoceniony dorobek ,gdy referenci ze środowisk akademickich Wielkiej Brytanii i Polski, członkowie Związku Pisarzy, w arcyciekawy sposób odsłaniali tajniki emigracyjnej literatury, a prof. Beata Dorosz z Instytutu Badań Literackich PAN swoją literaturoznawczą narracją ogromnie zainteresowała słuchaczy, wielu z nich uznało konieczność częstszego, poznawczego uczestnictwa w kontaktach z nieznanym im dotąd dorobkiem emigracyjnych twórców. Jako nauczyciel akademicki w kraju i od wielu lat profesor Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie w Londynie, nieustannie zafascynowana wielkim i niedocenianym potencjałem emigracyjnej kultury, której tajniki poznaję nieustannie na nowo, staram się prezentować moim studentom polską kulturę w jej perspektywie, kontekstach lokalnych i globalnych, w których tworzyli i tworzą polscy pisarze w Wielkiej Brytanii.

I tak zrodziła się idea zorganizowania spotkania, które przybrało formę otwartego, kameralnego sympozjum pt.: „Zapomniani pisarze emigracyjni”. Odbyło się ono w najstarszej uczelni pedagogicznej w Polsce, Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie, a gościem akademickiej społeczności była właśnie prezes ZPPnO, Regina Wasiak-Taylor. Ta mieszkająca od kilkudziesięciu lat w Wielkiej Brytanii polska dziennikarka , pisarka, organizatorka kulturalnego życia na Wyspach, kreatorka wielu przedsięwzięć kulturalnych, spotkań z ludźmi nauki i kultury, związana ze środowiskami krajowymi i światowymi, skupiła uwagę słuchaczy: licznie zgromadzonych studentów, wykładowców, dziennikarzy, przeniosła ich w światy nieznane, choć często bliskie znajomością wielu ich kodów kulturowych. Wspomniała wielu pisarzy, których nazwiska zaczynają powracać do współczesnego obiegu kulturowego, mówiła o mniej i bardziej znanych ludziach polskiej kultury, ich drodze na Parnas, zmaganiach , które podejmowali, by na obczyźnie żyć i odnajdować w niej polskość…

Pamiętamy dobrze, że po obaleniu komunizmu był kilkuletni okres wielkiego zainteresowaniu Emigracją, drukowano książki pisarzy emigracyjnych, mówiono i pisano o nich, ale to była tylko chwilowa moda. Niewielu z nich weszło do kanonu szkolnych lektur.
Pamiętam jak na początku 90. lat ub. wieku zainteresowano się twórczością Ireny z Zabłockich Bączkowskiej, spokrewnionej z komediopisarzem Franciszkiem Zabłockim. Autorka jeszcze żyła, należała do długowiecznych. Odeszła w wieku 104 lat w 2006.
Irena Bączkowska wydała w Londynie dwie wspaniałe książki: „Drogę do Braiłowa” oraz „Wróble noce”. Obie były entuzjastycznie przyjęte przez najlepszych krytyków w polskiej diasporze, (że wymienię Stanisława Cata-Mackiewicza, Melchiora Wańkowicza, który napisał do Mieczysława Grydzewskiego: „Nie pamiętam, abym kiedy był pod takim czarem słowa”), obie książki były nagrodzone, ale są w Polsce dotąd …właściwie nieznane. Wydawało się, że obie zostaną opublikowane, ponieważ w lubelskim wydawnictwie UMCS wyszło jedno jej opowiadanie z książki „Droga do Braiłowa”, a była to znana seria lubelska wybitnych opowiadań XX wieku. Mimo zapowiedzi, nadziei, nie wyszły dotąd jej dwie książki, co jest zdumiewającą niesprawiedliwością. Jeszcze chciałabym wymienić inne wyjątkowej urody opowiadanie Bączkowskiej „Kujawski bal” bardzo cenione przez muzyków. Przypominam je, bo dzisiejsze sympozjum organizowane jest przez Zakład Wychowania Muzycznego i Literackiego.
Literacka wartość literatury kresowej ,bo taką tematykę uprawiała Irena Bączkowska (urodziła się w Kijowie) sięga najwyższych ocen. Wypada więc zapytać: kto na tym traci ,nie znając tej literatury?

To tylko mały fragment wykładu prezeski ZPPnO, mówiła w nim o wielu twórczych indywidualnościach, a studenci słuchali przekazywanych treści z zapartym tchem. To swoisty fenomen odkrywania nieznanej kultury literackiej, artystycznej, realiów jej powstawania w czasach, gdy w Kraju polskie słowo podlegało cenzurze. To wielki szok dla młodych Polaków i dlatego prowadząc sympozjum i komentując treści objawiane na tym spotkaniu, starałam się zainteresować zgromadzone licznie audytorium oryginalnością poetyk i biografii dotąd nieznanych twórców. Komentarze wydarzenia podjęli też profesorowie: Dyrektor Instytutu Pedagogiki: Franciszek Szlosek i Dziekan Wydziału: Maciej Tanaś. Bo czyż można sobie wyobrazić, że młodzi humaniści, pedagodzy, mogliby nie znać twórczych środowisk Oficyny Poetów i Malarzy, w której „pod mostem” drukowano poezję Mieczysława Paszkiewicza, Bolesława Taborskiego, Czesława Miłosza i wielu innych pisarzy . Czyż można nie pamiętać np. o tym, że Bolesław Taborski był licencjonowanym tłumaczem dramatów Karola Wojtyły, że właśnie on przetłumaczył na język angielski dzieło prof. Jana Kotta pt.: „Szekspir Współczesny” które, jak ocenili światowi badacze teatrologii szekspirowskiej i reżyserzy, istotnie odmieniło stereotypy tradycyjnych, szekspirowskich interpretacji? Czy można pogodzić się z nieznajomością tekstów poetyckich pisanych przez Zdzisława Broncla, tych na korze brzozowej?

To właśnie do tych słów muzykę tęsknoty i wiary w sens życia i poezji stworzył nasz kolega kompozytor: Adam Pietruszka, a wokalną, artystyczną interpretację zaprezentowały studentki: Aleksandra Skibniewska i Anna Puścian. Zabrzmiały też w aktorskiej interpretacji Magdaleny Ostolskiej frazy wybitnych poetów emigracyjnych: Mieczysława Paszkiewicza, Bolesława Taborskiego, Krystyny Bednarczykowej, Zdzisława Broncla. Audytorium pozostawało pod urokiem artystycznych kreacji słów obrazów i dźwięków…. Było to piękne przedsięwzięcie odsłaniające kulturowe, nieznane oblicza polskości poza granicami Kraju. Skoro, jak powiedział emigrant-poeta Kazimierz Wierzyński, którego 50 rocznicę śmierci w Londynie czciliśmy tak niedawno na poświęconej mu niezwykle ciekawej merytorycznie Konferencji zorganizowanej przez PAN IBL i PUNO: bo nie ma ziemi wybieranej, jest tylko ziemia przeznaczona, to właśnie przeznaczona ziemia stworzyła tych wielkich twórców polskiej kultury, która w swej różnorodności i bogactwie jest jedna… polska.

Ewa Lewandowska-Tarasiuk

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Ewa Lewandowska-Tarasiuk

komentarze (0)

_