07 października 2016, 11:24
Recenzja: „Kat miłości. Opowieści psychoterapeutyczne” Irvin D. Yalom

Czy terapeuta może nie lubić swojego pacjenta? Czy zawsze ma dokładnie zaplanowane co zrobić i co powiedzieć w trakcie terapii? Autorytet w dziedzinie psychiatrii, profesor Uniwersytetu Stanforda i autor dziesiątek książek o meandrach ludzkiej psychiki Irvin D. Yalom obnaża kulisy psychoterapii i obala mit psychoterapeuty jako osoby wszechwiedzącej i nieomylnej.

„Kat miłości. Opowieści psychoterapeutyczne” to zbiór prawdziwych zapisów rozmów z pacjentami trudnymi, momentami wręcz antypatycznymi i odpychającymi. Autor wyprowadza psychoterapeutę ze sfery sacrum, gdzie trafił za sprawą oscylujących wokół freudowskiej psychoanalizy wyobrażeń, do pozycji człowieka niedoskonałego, popełniającego błędy, który mimo wielu lat doświadczenia nie jest wyzbyty uprzedzeń czy krzywdzących sądów na temat drugiego człowieka.

Mamy więc dziesięciu pacjentów borykających się z najróżniejszymi problemami: 70-letnia Thelma owładnięta jest obsesją na punkcie młodszego mężczyzny, umierający na raka Carlos myśli jedynie o seksie, a Penny zaniedbuje dwójkę dzieci i męża, gdyż nie może sobie poradzić od 4 lat ze śmiercią swojej córki. Wszystkie te postaci łączy to samo, co psychiatra stara się wytłumaczyć już na wstępie książki. Yalom, jeden z czołowych zwolenników terapii egzystencjalnej, stawia teorię, że źródłem cierpienia jest ból egzystencjalny, nieustannie drgający pod cienką membraną życia. Ból ten przypomina nam, że niemożliwe jest spełnienie naszych najgłębszych pragnień – zachowanie młodości, wiecznej miłości czy bycie nieśmiertelnym. Manifestacja bólu odbywa się poprzez szereg problemów, z którymi zmagają się bohaterowie opowiadań – samotność, pogardę do samego siebie, otyłość czy depresję, lecz jego podstawą jest to samo: chęć zatrzymania tego, co mamy i odsuwanie od siebie myśli o nieuchronnym. „Jednym z wielkich paradoksów życia jest fakt, że samoświadomość rodzi lęk. Stopienie się z innymi likwiduje ten lęk w radykalny sposób, czyli przez eliminację samoświadomości” – konkluduje psychiatra.

Książka ta to nie tylko zbiór interesujących przypadków terapeutycznych, ale traktat o naturze ludzkiej, próba oswojenia niezrozumiałych schematów rządzących psychiką. Korzenie naszych lęków i stanów depresyjnych sięgają samych podstaw naszej egzystencji. Nie sposób przed tym uciec, dlatego zamiast nieskutecznej próby uśmierzenia bólu, lepiej spróbować jest nadać mu sens. „Kat miłości.  Opowieści psychoterapeutyczne” uczy nas, że jedynym sposobem na radzenie sobie ze świadomością naszej śmiertelności jest stawienie jej czoła, zamiast nieustannej ucieczki i wyparcia. Myśl o śmierci może nas zbawić – pisze Yalom, namawiając, byśmy się stali autorami własnego życia i wzięli za nie odpowiedzialność.

Monika Mańka

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (2)

  1. Spodobała mi się recenzja, jeszcze w tym tygodniu kupię pozycję i od razu biorę się do czytania 🙂

  2. juz nie macie o czym pisac?? przeciez to sa jakies pierdolety!! jest tyle ciekawych ksiazek na rynku, a to sa jakies dywagacje doktorka ogadaniu ze swirami. Nie ma juz nic dla normalnych ludzi?!!!