03 lutego 2014, 09:25 | Autor: admin
Na froncie indoktrynacji

– Kiedyś brano ludzi w jasyr, dziś wysyła się ich na emigrację. Metody się zmieniają, ale efekt jest ten sam – mówi dr Rafał Brzeski, charakteryzując sposoby współczesnej wojny. Wojny nowej generacji, w której broń zastąpiła manipulacja.

Niedzielny wieczór, sala parafialna przy kościele Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła na londyńskim Ealingu. Przed chwilą skończyła się msza św., zapowiadany wykład budzi duże zainteresowanie. Sporo ludzi, głównie młodych. – Temat jest na czasie, chętnie posłucham. Dobrze, że są ludzie, którzy otwierają innym oczy – mówi przedsiębiorca Tomasz Maciejewski, który przyszedł na spotkanie z dwoma kolegami.

Współcześni niewolnicy

Pisarz i tłumacz, dziennikarz i korespondent. Dr Rafał Brzeski z niejednego pieca chleb jadł. Był kierownikiem informacji w Polskim Radiu, gdzie zainicjował powstanie audycji „Sygnały dnia”. Pracował w Informacyjnej Agencji Radiowej, współpracował z BBC, ABC News oraz Baltimore Sun. A także wykładał dla brytyjskiej policji na University of Aberdeen.

Od lat zajmuje się tematyką służb specjalnych, wojny informacyjnej, mediów i terroryzmu. Dzisiejsze spotkanie jest trzecim z kolei, wczoraj wygłosił prelekcję dla Polonii w Bristolu, a przedwczoraj w walijskim Aberystwyth. Temat ten sam – „Wojna informacyjna: być albo nie być Polski”.

– Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy jak potężnej indoktrynacji jest poddawana. Współczesna wojna nie rozgrywa się na bitewnym polu, to działania mające na celu zmianę świadomości, doprowadzenie do tego, by ludzie dobrowolnie wkładali głowę w jarzmo – mówi Brzeski.

Metody są różne, sposoby ich realizacji też. Ale cele pozostają te same – zdobycie łupów, zajęcie terytoriów, podporządkowanie sobie poddanych. Wojna to biznes – dostosowany do potrzeb epoki. Dlatego przez wieki sposób jej prowadzenia ewoluował.

Pierwsza generacja konfliktów zbrojnych polegała na bezpośrednim starciu zgromadzonych na bitewnym polu oddziałów. W jednym, konkretnym miejscu. Taki model obowiązywał do I wojny światowej, kiedy zaczęła dominować koncepcja walki na rozciągniętej linii frontu. Głównym celem było opanowanie strategicznych punktów wroga, a w starciu zmagały się całe narody i koalicje państw. W II wojnie światowej punkt ciężkości przesunął się na wykorzystanie możliwości działań mobilnych, zwycięzcą zostawał ten, kto dokonywał lepszego manewru. Wpłynęła na to rosnąca rola lotnictwa, przy czym celem ataków zaczęła być również ludność cywilna.

– To rozwiązanie było skuteczne, ale do czasu. Kiedy pojawiło się widmo konfrontacji jądrowej zdano sobie sprawę, że podążanie tą drogą prowadzi donikąd, bo nawet zwycięzca takiej konfrontacji nic nie zyska – ani ludzi, ani dóbr materialnych. A jedynie gruzy i zgliszcza. Wówczas zaczęto kombinować nad sposobami wojny dopasowanej do nowych czasów – mówi Brzeski, ilustrując to przykładem. Jeśli Kali rozbije komuś głowę i zabierze mu krowy mamy do czynienia z wojną energetyczną. Natomiast jeśli Kali namówi kogoś, by ten oddał mu krowy po dobroci, wówczas działa mechanizm wojny informacyjnej. Siła perswazji i manipulacji ma tu decydujące znaczenie.

Autorytety” naszych czasów

Działa ponad dwa lata, w tym okresie zorganizowało sporo ciekawych imprez. Stowarzyszenie Patriae Fidelis nie zasypia gruszek w popiele.

– Plany na kolejne miesiące są szerokie, a rok zaczynamy mocnym akcentem. Dr Brzeski to uznany autorytet w swojej dziedzinie, prawdziwa chodząca encyklopedia – mówi prezes Patriae Fidelis Jerzy Byczyński, dodając, że dzisiejszy prelegent w okresie komunizmu był wykładowcą podziemnego uniwersytetu, organizowanego przez księdza Jerzego Popiełuszkę w kościele na warszawskim Żoliborzu. Jednak najlepsze lata musiał spędzić za granicą, wygnany z Polski z paszportem i dobrą radą, żeby nigdy nie wracał.

Czym różnią się tamte czasy od obecnych? – W komunizmie był ograniczony dostęp do informacji, jednak ludzie dawali sobie z tym radę. Wiedzę o świecie zewnętrznym czerpali z rozgłośni zachodnich, od znajomych, z filmów. To pomagało im odrzucić fałsz serwowany w oficjalnej nowomowie – tłumaczy Brzeski, dodając, że obecnie dostęp do informacji jest, tyle że różna jest ich interpretacja, a nad manipulacją i praniem mózgów pracują sztaby fachowców. Sączenie odpowiednich treści odbywa się w sposób zakamuflowany, przy użyciu środków przekazu – globalnych oraz tych, funkcjonujących w kraju przeciwnika. Nie przypadkowo media w Polsce w zdecydowanej większości są w obcych rękach, głównie niemieckich. Z tej strony jest największe zagrożenie. Według Brzeskiego, w takim kraju jak Polska, żeby w pełni panować nad społeczeństwem, potrzeba 1,5 miliona ludzi – ulokowanych w mediach, ośrodkach decyzyjnych, administracji, strukturach lokalnych. Ludzi podobnie myślących, a jeszcze lepiej nie myślących wcale, bezwiednie wykonujących polecenia i wytyczne. Nie przypadkiem promuje się osoby niekompetentne, kłótliwe, podatne na szantaż, uwiarygodniając je w oczach społeczeństwa poprzez przyznawanie nagród i sztucznie kreując tzw. „autorytety”, na których w każdej chwili można polegać. Część z nich może być nieświadoma swojej roli, jednak większość robi to z wyrachowania, kierując się własnym interesem. Szczególnie niebezpieczni są agenci wpływu, działający w środowiskach decyzyjnych i opiniotwórczych, mający za zadanie rozpowszechnianie informacji – najczęściej zmanipulowanych, sfabrykowanych, z odpowiednim komentarzem.

Róbta, co chceta

Chaos pojęciowy, zamęt decyzyjny, podsycanie sporów i walk wewnętrznych. To sprawdzone metody. W wojnie informacyjnej zniewalanie społeczeństwa trwa latami, a polem walki jest wpływanie na ludzką świadomość. To działania na wielu płaszczyznach – obejmujące szerzenie demoralizacji, by złamać kręgosłup moralny, burzenie obowiązującego od wieków systemu wartości, pozbawianie własnej godności, zakłamywanie osiągnięć przodków, wpajanie przekonania o ogólnej niemożności – po to, żeby zniechęcić ewentualnych buntowników do stawiania oporu.

– Skąd my to znamy? Skąd znamy gładkie zdania, że trzeba iść z duchem czasu, a nie żyć przeszłością? Z czyich ust słyszymy, że Polska to nienormalność i zaściankowość? – pyta Brzeski, podkreślając, że nie przypadkiem przez lata głoszono ideologię „Róbta, co chceta”. Do tego dochodzi natarczywe promowanie aborcji, eutanazji, modelu rodziny dwa plus jeden plus pies. W efekcie prowadzi to do biologicznej zagłady narodu. W tym samym czasie uderza się i kompromituje wszystkie grupy, które mogłyby być autentycznymi autorytetami – począwszy od księży, po lekarzy, nauczycieli, prawników… Zatomizowane, podzielone społeczeństwo, jest bezbronne.

Jak się przed tym bronić? – Jeśli nie broni nas państwo i służby do tego powołane musimy to robić sami. Podstawą jest gruntowna wiedza o przeciwniku, stosowanych przez niego metodach, lokalizacja źródeł dezinformacji – wylicza Brzeski i podkreśla, że trzeba się kształcić, umacniać wokół siebie system wartości i pozostawać czujnym. Możliwości ataku są bowiem nieograniczone, a zwycięstwo w tej wojnie należy do tego, kto opanuje zasoby informacji i wiedzy przeciwnika.

Piotr Gulbicki

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (1)

  1. Super spotkanie, dziekujemy tez za relacje!