08 grudnia 2022, 09:43
Katarzyna Bzowska
Wiem, że nie odkrywam przysłowiowej Ameryki, ale trudno zaprzeczyć, że angielski stał się lingua franca współczesnego świata. Dominuje w nauce, filmie, a także w literaturze. Na świecie publikuje się rocznie około 400 000 książek w języku angielskim, z czego jedynie niewiele ponad 3% wszystkich książek na rynku anglojęzycznym to tłumaczenia. Większość tłumaczeń na język angielski to prace naukowe, przede wszystkim podręczniki komputerowe. 

Jeśli chodzi o literaturę piękną sytuacja wcale nie jest lepsza. Dla współczesnych pisarzy z krajów nieanglojęzycznych opublikowanie książki w języku angielskim jest nie lada wyzwaniem. Literatura piękna tłumaczona na język angielski stanowi tak znikomy ułamek wszystkich tytułów wydawanych w tym języku, że staje się niewidoczna. Jeżeli autor pochodzi z Europy Środkowo-Wschodniej,  jego sytuacja jest jeszcze trudniejsza niż pisarza niemieckiego czy francuskiego. Wśród przekładów literackich wydawanych każdego roku w Stanach Zjednoczonych tytuły tłumaczone z języków takich jak polski czy czeski stanowią jedynie 1% wszystkich tłumaczeń.

Literaturą obcojęzyczną interesują się przede wszystkim małe wydawnictwa lub wydawnictwa uniwersyteckie, nie traktujące książek jako produktów mających przynieść zysk. W rezultacie książki tłumaczone rzadko trafiają do wielkich sieci księgarskich, a łatwiej znaleźć je na Amazon lub w małych księgarniach, których liczba z roku na rok się zmniejsza. 

Powstało trochę inicjatyw, których celem jest zmiana tej sytuacji. W Wielkiej Brytanii co roku wygłaszany jest wykład pamięci W.G. Sebalda poświęcony sztuce przekładu literackiego. Odbywa się on w Londynie, a następnie rozdawane są nagrody za najlepsze angielskie tłumaczenia z języka duńskiego, francuskiego, niemieckiego, greckiego, hiszpańskiego i rosyjskiego. Jak widać, lista jest mocno ograniczona. Wśród innych wydarzeń, których celem jest przybliżenie czytelnikom literatury tłumaczonej, jest Hay Festival of Literature i the Edinburgh International Book Festival. Przełomem w podejściu do literatury tłumaczonej i do zawodu tłumacza było uruchomienie Literary Translation Centre podczas międzynarodowych targów London Book Fair w 2010 roku.

Jednocześnie, by podnieść prestiż tłumaczy różne instytucje zaczęły przyznawać nagrody za najlepsze tłumaczenia. Wśród laureatów często znajdują się tłumacze literatury polskiej. W Wielkiej Brytanii w 2004 roku uruchomiony został program English PEN’s Writers in Translation – co roku kilku autorów otrzymuje dotacje przeznaczone na promocję. Jednym z tytułów wybranych w 2010 roku było tłumaczenie przez Antonię Lloyd-Jones książki Wojciecha Tochmana „Jakbyś kamień jadła”. W 2008 roku Instytut Książki wspólnie z Instytutami Kultury Polskiej w Londynie i w Nowym Jorku oraz Wydawnictwem W.A.B. ustanowił nagrodę Found in Translation Award, przyznawaną dorocznie za najlepszy przekład literatury polskiej na język angielski. Laureatami są m.in. Bill Johnston i  wspomniana Antonia Lloyd-Jones.

Wydawnictwa, które najczęściej publikują przekłady z języka polskiego to: Faber & Faber, Penguin Books, Portobello Books, Zephyr, Arc Publications i Serpent’s

Tail. Dwa pierwsze to duże firmy, interesujące się głównie autorami uznanymi, takimi jak Wisława Szymborska, Stanisław Lem, Sławomir Mrożek czy Czesław Miłosz. Pozostałe wydawnictwa to mali i niezależni wydawcy, publikujący młodszych, a nawet debiutujących autorów. Istnieją także wydawcy, którzy opublikowali pojedyncze tytuły tłumaczone z języka polskiego oraz osoby prywatne, wydające angielskie przekłady swych książek nakładem własnym. Jest to szczególnie popularne w przypadku publikacji pamiętników i wspomnień zwłaszcza z lat II wojny światowej. Kilka pozycji tłumaczonych na język angielski ukazuje  się co roku także w Polsce. Na szczególną uwagę zasługuje seria dwujęzycznych tomików poezji, wydawanych przez Wydawnictwo Literackie.

Jak można się było spodziewać, większość tłumaczeń z języka to proza (powieści i zbiory opowiadań), ale aż jedna trzecia wydanych pozycji to poezja i to zarówno dawna (dominuje epoka romantyzmu) jak i współczesna. Wielu młodych poetów (nie koniecznie wiekiem, ale „stażem” twórczym), zwłaszcza mieszkających w Wielkiej Brytanii, dba o to, by na bieżąco ich twórczość była tłumaczona na angielski. Czasem robią to sami, a czasem współpracują z doświadczonymi tłumaczami.

O tym kto jest tłumaczony często decydują „czynniki zewnętrzne”: przyznanie Nagrody Nobla (poezja Czesława Miłosza i Wisławy Szymborskiej wciąż jest publikowana w przekładach na angielski, ale najobszerniejsze dzieło Olgi Tokarczuk „Księgi Jakubowe” w tłumaczeniu Jenifer Croft dopiero niedawno trafiło na półki księgarskie), popularność filmu („Solaris” Stanisława Lema, czy „Pianista” Władysława Szpilmana przyczyniły się do zainteresowania ich książkami), przyznanie prestiżowej nagrody, jak Nike, wreszcie ogłoszenie przez Sejm roku poświęconego twórczości określonego twórcy.

Sytuacja z pewnością poprawia się z roku na rok, ale daleko od tego, byśmy mogli cieszyć się, że polskie książki trafiają pod „angielskie strzechy”. A dobrych tłumaczy nam nie brakuje, by – poza już wspomnianymi – wymienić tylko Adama Czerniawskiego, Charlesa Kraszewskiego i Ursulę Philipovich.  Tłumacze muszą przełamać nie tylko opory wydawców, ale i czytelników. Na anglojęzycznym rynku panuje wydawniczym panuje bowiem niezwykłe poczucie samowystarczalności.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_