06 stycznia 2020, 08:18
Pięćdziesiąt lat pływania w Serpentynie
Każdego roku w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia grupa zapaleńców wskakuje do lodowatej wody Serpentine Lido w londyńskim Hyde Parku, by wziąć udział w zawodach pływackich. Przypomniał o tym Michał Olizar listem do redakcji „Tygodnia” nadesłanym tuż po świętach:
Foto: serpentineswimmingclub.com/ Steve Lippitt
Foto: serpentineswimmingclub.com/ Steve Lippitt

Panie Redaktorze,
To już po raz 156 odbywa się Christmas Day Handicap Race (od 1904 roku znany jako Peter Pan Cup). Emigrację reprezentował po raz pięćdziesiąty Michał Olizar rozpoczynający za parę tygodni 74 rok życia. Wśród 60 ścigających się w wodzie o temperaturze 4 stopni Celsjusza (40 w skali Fahrenheita) był jeden zawodnik ponad 80-letni i kilku ponad 70-letnich. Olizar jest od 1967 roku członkiem Serpentine Swimming Club (założonym w 1864 roku) i ma …kompletny antytalent do pływania. Tak go przed laty ocenił Czesław Kozłowski reprezentant Polski na międzynarodowych zawodach pływackich jeszcze przed wojną. Olizar jest najwolniejszy w wodzie spośród członków klubu, co trzeba podkreślić bo sam klub ma w swych szeregach 12 śmiałków, którzy przepłynęli kanał La Manche, a dwóch z nich zdobyło się na wyczyn przepłynięcia „tam i z powrotem”! Ale naszego rodaka to nie zraża, przyjemna atmosfera klubu i tolerancja w nim panująca sprzyja takim ledwo pływającym jak Olizar i nikt nie ma mu tego za złe.
Happy Winter Festivals,
Pozdrawiam
Michał Olizar

Tyle pan Michał z Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego, który przez minione pół wieku tylko dwa razy opuścił zimowe zawody.

Warto przypomnieć, że w niedalekiej przeszłości w Serpentynie zażywał kąpieli rtm. Wacław Milewski z Sikorskiego, a także red. Karol Zbyszewski z „Dziennika”.

Ten ostatni przychodził zażywać kąpieli z żoną wczesnym rankiem, o szóstej (– Jest cudownie! Rozkosznie! Świeżo, pusto, niemal pachnąco – pisał z entuzjazmem. – Stada ogromnych kanadyjskich gęsi odbywają poranną rundę. Lecą nisko, chmarą, jakby bombowce na Berlin. Lecą na Hyde Park Corner, nad Buckingham Palace, zataczają koło i wracają. Kakają intensywnie z góry, ale że wystaje mi z wody tylko głowa, więc niewiele jest trafień. Pod prysznicem, zmywa się wszystko prawie…)

Wspominany w liście Olizara Czesław Kozłowski, ów przedwojenny reprezentant Polski w pływaniu, podczas wojny był nawigatorem w 301 Dywizjonie „Ziemi Pomorskiej”. A pływał jeszcze licząc sobie osiemdziesiąt kilka lat i to na zawodach międzynarodowych! Oczywiście w grupie seniorów.
W Serpentynie od 1947 roku pływał regularnie Stanisław Żołądź. Nieco później do grupy pływaków dołączył Józef Nawara, a za nim Czesław Kozłowski – przedwojenny mistrz Polski i olimpijczyk. Ten ostatni jeszcze w 1989 roku pobił rekord Wielkiej Brytanii na 100 m dla weteranów!

Na pociechę dla pana Michała (skarconego za „brak talentów” pływackich) udało się wynaleźć w archiwalnych wydaniach „Dziennika” notkę spod pióra samego Zbyszewskiego. Otóż co napisał redaktor „na pływalni, na Serpentynie, krzątają się starzy panowie, wyznawcy rannej kąpieli. Witają się przyjaznym: – Halo Bob, wciąż przy życiu!

Jeden bywalec mówi do drugiego:

– Jim, ty pływasz wadliwym stylem!

Na to Jim się obrusza i burczy:

– Dlaczego wadliwy? Płynąc tym stylem uciekłem przed krokodylem w Nilu, w 1910 roku. Więc to musi być dobry styl.”

Niechże więc i Michał Olizar z dystansem podchodzi do dawnych uwag Czesława Kozłowskiego i jako „najwolniejszy antytalent” pokonuje kolejne dystanse w Serpentynie. Oczywiście uważając na krokodyle.
Jeśli wierzyć Zygmuntowi Nowakowskiemu, to zażywał tu kąpieli także poeta Kazimierz Wierzyński. W jednym z lipcowych numerów „Dziennika” z 1959 roku Nowakowski pisał wakacyjnym tonem: „pierwszy od wieków polski ‘poeta laureatus’, lubo starszy ode mnie o jakichś dziesięć czy dwanaście lat, przecież wygląda nadzwyczaj młodo i – co ważniejsze – jest, naprawdę jest, zdumiewająco młody. Zawdzięcza to, jak mówią ludzie wtajemniczeni, sportowi. Przyjechał do Londynu i codziennie rano trenuje bieg na przełaj w Regent’s Parku, po południu zaś spędza godzinę czy dwie na pływaniu w Serpentine”…

Warta szerszej wzmianki jest postać rtm. Wacława Milewskiego, choćby dlatego, że to jemu właśnie każdego poranka przypadło w udziale ważne zadanie codziennego porannego otwierania bramy do Hyde Parku, tej najbliższej Serpentine Lido.

Najmłodsi zapewne nie wiedzą, a i wielu starszych zapewne nie pamięta, że teren wokół dzisiejszych pomieszczeń klubu, jak i część otaczającego go parku, były niedostępne. Inna rzecz, że przez lata za wejście i spacer po parku się najzwyczajniej płaciło! O szóstej rano rozpoczynali pracę parkowi „szwajcarzy” pobierający opłatę przy wejściach, a na noc bramy zamykano. Wspominany rotmistrz Milewski (mieszkał vis a vis wejścia do parku) otrzymał klucz od bramy i ją każdego ranka otwierał.

– Przekrój społeczny członków Serpentine Swimming Club jest bardzo szeroki od bezrobotnych do adwokatów i chirurgów – tu przywołujemy znów słowa Michała Olizara. – Wszystkich łączy zapał do pływania, zwłaszcza w wodach nieskażonych chemikaliami. W sobotę można wygrać puchary, niejednokrotnie ofiarowane przez wdowy lub dzieci po zmarłych członkach klubu. Puchary te są przechodnie i w niejednym wypadku mają ponad 50 lat. W zimie Serpentyna czasami zamarza i wtedy członkowie robią przeręble w lodzie i… pływają. Kiedy jest mróz, to nawet w tej wodzie, której temperatura nie spada poniżej zera, czują się cieplej.

Nie ma chyba przyjemniejszego poczucia niż pływanie w wodzie po ciemku, po wodach lekko oświetlonych blaskiem księżyca, kiedy większość ludzi wyleguje się jeszcze w łóżkach – wypowiedziami w tym tonie próbował wielokrotnie przekonać Czytelników „Dziennika” Michał Olizar, ale zgodnie przyjęliśmy w męskim gronie „Tygodnia”, że to nie dla nas, że pływanie przy blasku księżyca to romantyczna przyjemność tylko dla pań, co koleżanka redakcyjna skwitowała z politowaniem: Jeszcze tego nikt nie słyszał, żeby babie było Michał…

Tekst: Jarosław Koźmiński

Foto: serpentineswimmingclub.com/ Steve Lippitt

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Jarosław Koźmiński

komentarze (0)

_