06 lutego 2019, 13:31 | Autor: admin
Carisbrooke i historia wyspy Wight

Wzgórze, na którym wznosi się zamek Carisbrooke było miejscem świętym dla pierwszych mieszkańców Isle of Wight. W tym miejscu istniał pogański cmentarz, którego odkryte groby zadziwiły archeologów swoim przemyślanym i szczodrym wyposażeniem. Młody mężczyzna został wyprawiony w zaświaty z kopią bizantyjskiej monety pod językiem, zapewne po to by mógł opłacić swój przejazd w krainę zmarłych. Pozostawiono też przy nim dwa kielichy i misę z brązu oraz…pionki do gry. Przyjaciele i krewni zadbali, by miał przy sobie to co lubił za swego krótkiego życia. To odkrycie sprawiło, że Carisbrooke uznano za miejsce, gdzie zaczęła się historia wyspy. I tutaj trwa ona do dziś. Ten piękny zamek tworzy scenerię do wszelkich ważnych ceremonii promujących tożsamość Isle of Wight.

Uciekająca wdowa

Już ponad 1000 lat temu Carisbrooke był fortem obronnym, gdzie Saksonie mniej lub bardziej skutecznie odpierali najazdy Wikingów. Fundamenty pod obecny zamek położyli przybysze z Normandii około 1100 roku. Przez 200 lat zamek należał do rodu de Redvers i dopiero po śmierci ostatniej właścicielki Isabelli de Fortibus (1293) został on włączony do dóbr królewskich. W czasach męskiej dominacji była to kobieta absolutnie nietuzinkowa. Wydano ją za mąż w wieku 11 lat. Gdy miała lat 25, była już bogatą wdową, a co ważniejsze przejęła też tytuł Gubernatora Wyspy po zmarłym bracie. Majątkiem zarządzała wspaniale, powiększając go i pomnażając dochody. Niejeden z rycerzy i arystokratów uznał wtedy Isabellę za znakomitą partię i usiłował skłonić ją do ponownego małżeństwa. Zalecał się do niej sam król Edward I. Niejednokrotnie, by uniknąć   napastliwych wręcz zalotników, wdowa uciekała z wyspy lub chowała się przed łowcami posagów gdzieś w zakamarkach zamku. Nie było to trudne, bo za jej panowania Carisbrooke przypominał wielki plac budowy. To ona z kamiennej fortecy stworzyła wspaniały dwór mieszkalny z wielką salą jadalną, sypialniami a nawet ogrodem. Dobudowała też kaplicę, do której mogła przejść korytarzami bez spotykania natrętnych wielbicieli i narażania się na niepogodę. Isabella zainstalowała też „hagioskop”: małe ukośne okienko, przez które mogła obserwować odprawiane nabożeństwa bezpośrednio ze swojej komnaty. Oglądała ona nie tylko msze, ale i gości zamkowych. Dzięki tym unikom udało się jej zachować nienaruszony majątek i wolność osobistą. Dopiero na łożu śmierci musiała w końcu podpisać dokument przekazujący jej wszystkie dobra na rzecz Korony.

Królewskie więzienie

Gdy wybuchła w Anglii wojna domowa (1642) panujący król Karol I zwrócił się o pomoc w schronieniu przed Parlamentarzystami do ówczesnego Gubernatora Isle od Wight; Roberta Hammonda. Nie była to najlepsza decyzja. Hammond przyjął króla, a następnie uwięził go w Carisbrooke (1647-1648). Karol I traktowany był jednak jak najlepiej. Na terenie zamku utworzono nawet duży trawnik do gry w kule, aby król się nie nudził. Miał swoich służących oraz mógł pisać i wysyłać listy. Te ostatnie kodował i szyfrował w tak pokrętny sposób, że adresaci nie mieli pojęcia o co uwięzionemu królowi chodzi. Hammond karmił swego więżnia po królewsku, podając kolacje z 20 dań jak było przyjęte w pałacach oraz sprowadzając najlepsze wina. I choć nie było to zapewne częścią planu Hammonda, te wykwintne uczty uniemożliwiły Karolowi ucieczkę. Nie mógł się bowiem przecisnąć pomiędzy dość szerokimi kratami okna wieży, pod którą stał rumak gotowy unieść go ku wolności. Cały zamek oglądał króla, zaklinowanego między prętami, łącznie z kronikarzem, który sporządził stosowny rysunek. Po roku przeniesiono Karola I do zamku Hurst, potem Windsor. W 1649 roku zapadł wyrok. Przed śmiercią na szafocie król z godnością wygłosił krótkie przemówienie. Mimo siedmiu lat krwawych walk ta jedna egzekucja wywołała w narodzie ogromny szok. Rok po tym wydarzeniu na zamek Carisbrooke sprowadzono córkę i syna Karola I. Księżniczka Elżbieta miała zaledwie 14 lat, a już uchodziła za niezwykłą kobietę. Czytała Biblię po grecku i hebrajsku, była bardzo opanowana i religijna. Jej wątłe zdrowie ucierpiało po śmierci ojca i      wkrótce po przybyciu zmarła, prawdopodobnie na chorobę płuc. Tą historią bardzo przejęła się królowa Wiktoria, a wraz z nią cały naród. Młoda księżniczka stała się ikoną niewinnego cierpienia i podmiotem wielu obrazów, które możemy oglądać w zamkowym muzeum.

Księżniczka i osły

Ostatnią królewską personą na zamku w Carisbrooke była najmłodsza córka i pupilka królowej Wiktorii; księżniczka Beatrice. Dziewczyna zakochała się bez pamięci w księciu Battenberg, jednak matka nie chciała się za nic zgodzić na ślub. Planowała dla niej rolę swej opiekunki i sekretarki. Dopiero gdy Beatrice zgodziła się na zamieszkanie wraz z mężem i matką, małżeństwo zostało zawarte. Księżniczka szybko jednak została wdową. Do końca życia spędzała wiele miesięcy w roku na Isle of Wight: w Carisbrooke i Osborne. Tutaj przez 30 lat poprawiała i redagowała po swojemu dzienniki matki, pomijając jakiekolwiek szczegóły mogące zaszkodzić wizerunkowi monumentalnej i cnotliwej Wiktorii. Oryginalne dzienniki niestety spaliła… Beatrice przeprowadziła wiele prac remontowych na zamku, założyła także muzeum. Zawiera ono około 30 tysięcy eksponatów związanych z Isle of Wight, a także  wspaniałą kolekcję medali z całego świata. Jest to jedyne muzeum w Wielkiej Brytanii ufundowane przez członka rodziny królewskiej. W roku 1904 odbudowano z ruin kaplicę przy bramie, aby upamiętnić 250-lecie śmierci króla Karola I oraz poległych w czasie Pierwszej Wojny, w tym syna Beatrice. Zamek już w XIX wieku był wielką atrakcją turystyczną wyspy. Chodząc po dziedzińcu na pewno natkniemy się na obecnych jego mieszkańców czyli…osły. Te sympatyczne zwierzaki od wieków zatrudniano przy pompowaniu wody z wielkiej studni. Znajduje się ona w kamiennym budynku wraz z wielkim kołowrotem, napędzanym przez zamkowe osły. Dziś wprawdzie woda jest doprowadzana wodociągami, ale turyści chętnie garną się na pokazy oślej pracy. Przy dobrej pogodzie warto wdrapać się na mury otaczające najstarszą część zamku. Widać z nich całą wyspę a nawet i ląd Anglii. Można też spokojnie posiedzieć w niedawno odrestaurowanym ogródku wśród murów i powdychać zapachy ziół, jakie sadzono tutaj w czasach średniowiecznych. Podobnymi aromatami zapewne cieszyła się Isabella de Fortibus, uciekająca wdowa z Carisbrooke…

Tekst i zdjęcia: Anna Sanders

 

 

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_