16 stycznia 2019, 09:29
Owidiusz na Polesiu

Owidiusz, sławny, a może i najsławniejszy starożytny poeta – na Polesiu? Jakże to, skąd tam się wziął? Polskie Kresy to kraina magiczna i wielka, więc niejedną legendę jest w stanie pomieścić. Owidiusz został wygnany z Rzymu prawdopodobnie w VIII roku naszej ery. Wybitny poeta, autor „Sztuki kochania” podpadł ówczesnym cesarzom, którym nie spodobała się jego twórczość i nie obroniła go nawet jego sława. Wyrok i tak był łagodny, pisarz nie stracił życia, ani honoru, został „tylko” zesłany na obrzeża Cesarstwa Rzymskiego, jak byśmy dziś powiedzieli, na zadupie, do krainy, skąd nawet ptaki zawracają, czyli do Tomi. Dziś to duże miasto, znane jako Konstanca w Rumunii, ale wtedy był to kres kresów.

Owidiusz miał strasznego pecha, wcześniej mieszkał wygodnie w Rzymie, gdzie nawet istniała już kanalizacja miejska, a tu nagle zesłanie do takiej dziczy, gdzie ludzie żyli jeszcze w jaskiniach, no po prostu degradacja społeczna. Z tego stresu rozchorował się nasz poeta, na szczęście później ozdrowiał. Ale zamiast korzystać z uroków życia, poeta kilka razy musiał zmienić zawód i został żołnierzem, aby bronić miasteczka przed hordami barbarzyńców atakujących ze wschodu. I jak tu myśleć o niebieskich migdałach, kiedy rzeczywistość skrzeczy?

A skąd się wziął na Polesiu? Z Rumunii na Kresy był już tylko niewielki krok. Być może zniechęcony Owidiusz szukał duchowej inspiracji i w tym celu zapragnął poznać bezkresne bagna Polesia, zaprzyjaźnić się z tamtejszą ludnością, spróbować słowiańskiego jadła. Być może zakochał się w pięknej słowiańskiej dziewczynie i jej recytował po łacinie swojej poematy. A ona ani mru, mru, nic z tej dziwnej mowy nie rozumiała… Może widoki rozlewisk Piny i Prypeci, ciągnące się aż po horyzont łąki i wspaniałe puszcze natchnęły wielkiego poetę do stworzenie kolejnych poematów? Tego nigdy się nie dowiemy, choć w jego wierszach zachowały się opisy krajobrazów, które bardziej pasują do Polesia niż Rumunii. Tak przynajmniej mówi legenda.

Ta sama legenda twierdzi, że w XVI wieku grób Owidiusza został odkryty w samym sercu Kresów, na Polesiu, nad rzeką Cną, koło miasteczka Kożangródek. Nie szukajcie tego miejsca na mapie, szkoda zachodu. Legenda jest piękna, ale chyba nieprawdziwa, choć do dzisiaj ludzie wspominają o tym. Ach, jaka to by była piękna historia, gdyby okazała się prawdą. Owidiusz stałby się pierwszym wielkim poetą Polesia! Co ja piszę, byłby narodowym wieszczem, na wiele lat przed Mickiewiczem, Słowackim i resztą. Polacy wybaczyliby mu nawet zagraniczne pochodzenie, zresztą zapewne okazałoby się, że babcia Owidiusza była ciotką piastowskiego Ziemomysła i urodziła się w wiosce Bronowice koło Krakowa. Bujdy?

I tak niektórzy w to wierzą. A dlaczego dzisiaj o tym wspominam? Bo wpadła mi w ręce wspaniała książka-prezent na Nowy Rok. Edward Brooke-Hitching, mieszkaniec Londynu, wydał książkę pt. „The Phantom Atlas”, która w całości składa się z opisów nieistniejących krain.

Nieistniejących w sensie obiektywnym, to znaczy takich, których nie odnajdziemy nigdzie w świecie. Nie odwiedzimy opisywanej wyspy Kalifornia, bo w rzeczywistości jest to półwysep w Ameryce Północnej, nie przepłyniemy cieśniną, Anian gdyż nie istnieje, a w sercu Australii nie wykąpiemy się w śródlądowym Morzu Australijskim. Szkoda, bo Australia to wyjątkowo suchy i gorący kontynent, i takie morze na pewno by się przydało. To wszystko i wiele innych mitycznych miejsc oraz krain odwiedzi czytelnik tej niezwykłej książki.

Jednak nawet jeśli miejsca te fizycznie dziś nie istnieją, są ludzie, którzy wierzą, że kiedyś zostaną odnalezione. Dlatego do dziś poszukiwacze tropią zaginioną wyspę Atlantydę albo legendarną krainę złota El Dorado. Kto wie, może ktoś kiedyś spotka opisywanych w książce monopodów czyli jednonożnych ludzi, którzy mają tak wielką nogę, że chronią się przed słońcem w cieniu swojej stopy? Poszukiwacze nieistniejących światów mają nieograniczone pole do popisu. Jestem jednym z nich, z przyjemnością wybiorę się na Kresy w poszukiwaniu grobu Owidiusza. Chociaż wiem, że nie istnieje, że to wymysł braci Sarmatów, zamierzam odbyć sentymentalną podróż na Polesie. Bo każdy powinien mieć jakąś legendę, w którą wierzy.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_