03 października 2017, 16:43
Angielska szkoła w Wilanowie
W internecie: „Akademia High School to niepubliczne liceum w Warszawie. Proponujemy wielowymiarową edukację oraz kompleksowe przygotowanie do ubiegania się o przyjęcie na prestiżowe zagraniczne uczelnie. W oparciu o doświadczenie w doradztwie edukacyjnym stworzyliśmy trzyletnie liceum niepubliczne, które wystartowało w roku szkolnym 2016/17. W naszej szkole zajęcia odbywają się tylko w języku angielskim (oprócz języków obcych oraz języka polskiego). Trzyletni program nauki kończy się brytyjską maturą A-level.”

Szkoła działa więc niedługo, ale jej twórca, pochodzący z Lublina 37-letni absolwent Oxfordu Andrzej Dethloff od 10 lat prowadzi w Polsce firmę doradztwa edukacyjnego. O jego nowej szkole mówi się, że przygotowuje dzieci bogatych rodziców do studiów na Oksfordzie i w Cambridge. Dethloff temu zaprzecza podkreślając, że choć szkoła jest droga, to dzieci z niezamożnych rodzin otrzymują stypendia. Aby się do szkoły dostać trzeba zdać egzamin, bo w założeniu to szkoła do utalentowanych.

Wywiad z Dethloffem, który ukazał się w „Gazecie Wyborczej” to analiza systemu szkolnictwa polskiego i brytyjskiego: „My, Polacy, dostajemy w liceum bardzo dużą dawkę wiedzy ogólnej i dzięki temu nas w Anglii postrzegano jako bardzo elokwentne osoby. Byłem czasem zaskoczony brakiem wiedzy ogólnej moich brytyjskich kolegów. Byłem w klasie humanistycznej w jednym z najlepszych lubelskich liceów. Z polskiego, języków, historii mieliśmy trudno, ale z przedmiotów ścisłych traktowano nas jak półdebili, zresztą prawidłowo. Jednak coś musiałem na tych wszystkich lekcjach robić i to odbiło się w Anglii jako elokwencja. Tam można być uczniem przez 12 lat, następnie studiować historię na Oksfordzie lub Cambridge i tak naprawdę porządnie przerobić 100-150 lat. […] Są historycy po Oksfordzie, którzy nie mają prawie pojęcia, co się działo w świecie antycznym i średniowieczu. On dobrze zna tylko te 150 lat, ale jest w stanie bardzo szybko poznać pozostałe kilka tysięcy, i to w sposób inteligentny i krytyczny. Właśnie dlatego, że system anglosaski koncentruje się na umiejętnościach. W lubelskim liceum na lekcjach polskiego przez pierwsze dwa lata przerobiłem 80 książek. W Anglii, również przez dwa lata, w pięcioosobowej grupie, mając osiem godzin w tygodniu – dziewięć książek. „Hamleta” robiliśmy przez trzy miesiące. Interpretacja postmodernistyczna, psychoanalityczna, feministyczna, freudowska, jungowska… W Polsce w tym czasie można by przerobić wszystkie sztuki Szekspira i jeszcze kilku innych pisarzy. Różnica jest taka, że dziś jestem w stanie wziąć do ręki każdą sztukę i sobie z nią poradzić. A to, w jaki sposób odbieram ten tekst, jest moim własnym odbiorem, a nie tym, co mi polonista powiedział przez półtorej godziny.”

I dalej: „Porównajmy polską politechnikę z wydziałem inżynierii w Cambridge. Pierwszą różnicą jest budżet na sprzęt i badania. Cambridge daje możliwość pracy w laboratoriach, których właściwie w Polsce nie ma, może najlepsze instytucje badawcze zbliżają się do tego poziomu. Inne jest też podejście do studentów. Bardzo szybko zaczyna się ich traktować jako partnerów do pracy akademickiej, podczas gdy polskie szkoły wyższe nadal są bardzo feudalne. Moi rodzice, którzy uczelnie opuszczali w środku habilitacji, zawsze powtarzali mi, że nie ma bardziej feudalnej instytucji w Polsce niż uniwersytety. Na poziomie nauk społecznych i humanistycznych ta różnica jest jeszcze bardziej widoczna. Brytyjska matura A-levels maksymalny nacisk kładzie na myślenie krytyczne, umiejętności, porównywanie, wyciąganie wniosków, formułowanie opinii. W przeciwieństwie do uczenia się na pamięć i przelewania wiedzy na papier, co nadal ma się dobrze w polskich szkołach. Oksford i Cambridge na tym tle są zupełnie wyjątkowe, bo mają system tutoriali. Polega on na tym, że dwa lub trzy razy w tygodniu student w dwuosobowej grupie spotyka się z profesorem, który wypunktowuje błędy w myśleniu. Szybkość intelektualnego rozwoju studenta jest znacząco wyższa, wiele osób dostaje na poziomie studiów licencjackich to, co w Polsce osiąga się często dopiero na poziomie doktoratu. […] Na Oksfordzie nikogo nie trzeba motywować do pracy.[…] Słowem kluczem jest selektywność – tam naprawdę porządnie się sprawdza, czy młody człowiek chce ciężko pracować, ucząc się, a potem pomaga mu się rozwijać jego najlepsze strony.”

Dethloff zwraca też uwagę na to, że polscy uczniowie nie potrafią pracować w laboratoriach. Wynika to z tego, że większość polskich szkół jest źle wyposażonych i w rezultacie uczniowie tylko obserwują nauczyciela, który demonstruje eksperymenty. W brytyjskiej szkole na egzaminie z fizyki, biologii i chemii na poziomie A-Lavel część egzaminów jest praktycznych. Polski uczeń ma z tym trudności.

Zarówno polski jak i brytyjski system edukacji są obecnie reformowane. W obydwu krajach mówi się o potrzebie, przynajmniej w pewnym zakresie, powrotu do przeszłości. Czy wynika to tylko z nostalgii obecnych specjalistów z zakresu edukacji? A może pozorna nowoczesność wcale nie była dobrym sposobem wychowywania młodzieży? Bo szkoła – a o tym Dethloff nie mówi – to nie tylko dostarczanie uczniom wiedzy, ale i kształtowanie ich charakterów i postaw życiowych. Jaki system edukacyjny radzi sobie z tym najlepiej? Trudno ocenić.

Julita Kin

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Julita Kin

komentarze (0)

_