15 września 2017, 11:45 | Autor: Jarosław Koźmiński
Szachownica: Znak polskości i polonijnej wspólnoty
Według oficjalnych statystyk w Wielkiej Brytanii mieszka około miliona polskich obywateli. Wielokrotnie pojawiały się na łamach naszej gazety opinie, że jak na tak dużą społeczność, to jesteśmy na uboczu tutejszego życia. Towarzyszyło im często pytanie: Czy chcemy przetrwać na Wyspach Brytyjskich jako Polacy? Jeżeli odpowiedź była twierdząca, to stawiano kolejne: czy zauważalni i solidarni, czy zmarginalizowani i bez reprezentantów?

Podsumowaniem sprawy niech będzie stwierdzenie, że każdy Polak (z osobna, indywidualnie) wzburzy się raz po raz widząc, jak traktuje się Polaków! Tymczasem sami nie traktujemy się dobrze. Nie do końca wzajemnie wspieramy, nie działamy ku wspólnej sprawie. W tym cały ambaras.

Wspólna polska sprawa… Cóż do 1990 roku, mimo różnych podziałów, był jeden najważniejszy kierunek: wolna Polska – tak słusznie mówili nestorzy środowiska i jego ojcowie duchowi – ale kiedy cel został osiągnięty, emigracji zabrakło idei, wizji na przyszłość.

Polonia brytyjska, z solidnym zapleczem i niezłą potencją, ma dziś okres stagnacji. – Niech dziennikarze spytają aktywistów i prezesów: O co wam chodzi dzisiaj, o co się staracie, jaki jest wasz plan działania? – skwitował kiedyś ten stan rzeczy prof. Ciechanowski.

Profesor miał prawo tak stawiać pytanie – jego życie przebiegło pod znakiem epokowego kataklizmu wojny. Ta perspektywa była zobowiązaniem dla całego pokolenia.

Dzisiejsze generacje wyspiarskich Polaków dalekie są od takich doświadczeń. Żyjemy w szczęśliwych, pokojowych czasach. A w polonijnej codzienności pojawiły się tematy innego sortu. Właśnie codzienne, zwykłe, czasem do bólu banalne.

A skoro „banalne” to i z atrakcyjnością polonijnego środowiska bywa różnie. Zabrakło w ostatnich czasach wielkich, jednoczących zagadnień, stąd postępująca polaryzacja. Jesteśmy dziś gorzej zorganizowani i bardziej zróżnicowani niż pokolenie żołnierskie w swoich najlepszych latach. A z ubytkiem ludzi i przetasowaniem wartości tamto życie kulturalne w naturalny sposób ginęło: przestały wychodzić pisma, zniknęły wydawnictwa, pozamykały się polskie domy, ośrodki, kluby czy galerie. Zabrakło ludzi do kontynuacji w drugim pokoleniu. Woleli działać po swojemu, na swoim – a tym było i jest dla nich wyłącznie życie angielskie.

Polonijny świat na Wyspach zmienił się całkowicie w maju 2004 roku, z dniem wstąpienia Polski do Unii Europejskiej i falą napływu rodaków. Dziś wszyscy, którzy mieszkają na Wyspach dłużej niż tych kilka lat to już… stara emigracja. Nowo przybyli do Wielkiej Brytanii Polacy są w okresie aktywności – także społecznej – stworzyli dla siebie organizacje, kluby, miejsca spotkań. Dla swoich dzieci założyli polskie szkoły sobotnie…

W pewnym stopniu przechodzą ten sam okres aktywności, co pokolenie wojenne w swych pierwszych latach. Robią to jednak na swój sposób, własnym językiem i metodami, hołdując swoim wartościom. Jest w tym także miejsce na patriotyzm, ale ten w skali dzisiejszej – przystający do polonijnej codzienności.

     

W ten model wpisuje się akcja, która ma miejsce w ten weekend. Wspólnie z Dagmarą Chmielewską inicjatorką projektu „Szachownica lotnicza symbolem przyjaźni polsko-brytyjskiej” rozpowszechniamy szachownice- naklejki zachęcając Czytelników do noszenia ich w ciągu najbliższych dni. To znak uczczenia pamięci polskich lotników walczących w Bitwie o Wielką Brytanię, który dziś stał się symbolem polskości i polonijnej wspólnoty.

Jarosław Koźmiński

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Jarosław Koźmiński

komentarze (0)

_