16 czerwca 2017, 12:22 | Autor: admin
Jesteśmy więcej niż szkołą
Rozmowa z Elżbietą Kardynał, anglistką, filologiem, metodykiem szkolnym, dyrektorem EWA CIC oraz Polskiej Szkoły w Walsall

Jak to się stało, że Stowarzyszenie European’s Welfare Association (EWA CIC) zostało wyróżnione przez królową?

– Zaczęło się współpracy z urzędem miasta w Walsall. Żadna z organizacji działających w tej miejscowości nigdy nie dostała takiej nagrody. Urząd miasta był zdeterminowany, aby wytypować organizacje, które miały największe szanse, aby tę nagrodę otrzymać. I my byliśmy jedną z nich. Naszą organizację zgłosiła West Midlands Police. Na początku zeszłego roku ta nominacja została wysłana do biura Jej Królewskiej Mości, tam została zweryfikowana i w październiku otrzymaliśmy informację, że będziemy mieć wizytację. Proces weryfikacyjny jest bardzo restrykcyjny, sprawdzane jest dosłownie wszystko, aby mieć sto procent pewności, że organizacja, która ma tę na nagrodę otrzymać, w pełni na to zasługuje.

Był stres?

– Oczywiście było trochę stresu, ale sama wizyta inspektora z Lieutenancy Office była bardzo sympatyczna. Inspektor spędził u nas 3 godziny, porozmawiał z każdym nauczycielem, z dzieciakami, z rodzicami, z zarządem. Zweryfikował również całą naszą administrację, przy czym był życzliwie nastawiony i powiedział, że był dużym wrażeniem naszej działalności. Następnym krokiem było napisanie raportu, który został wysłany do królowej. W duchu modliłam się, aby ta nagroda do nas trafiła. Część mnie mówiła mi, że to jest idealny moment, byśmy po 8 latach ciężkiej pracy dostali tę nagrodę. Myślałam przede wszystkim o naszych wolontariuszach. Czułam, że to jest coś, co doda im skrzydeł i pozwoli uwierzyć w siebie. Natomiast druga część mnie mówiła: „Zobaczysz, jak będzie, nie nastawiają się, nie oczekuj zbyt wiele”.

Minęło kolejne pół roku…

– … i trochę o wszystkim zapomnieliśmy. Życie w szkole toczyło się dalej. Informację o przyznaniu nagrody otrzymaliśmy już w połowie maja. Jednak obowiązywał nas ścisły protokół. Nie wolno nam było o tym mówić do oficjalnego ogłoszenia tego przez królową, czyli do 2 czerwca. Co było bardzo trudne! Dosłownie przebieraliśmy nogami, bo to przecież olbrzymia radość, którą nie mogliśmy się podzielić z naszymi pracownikami, uczniami i rodzicami. Zwłaszcza, że mamy końcówkę roku szkolnego, wszyscy są zmęczeni i zastrzyk takiej pozytywnej energii dobrze by nam zrobił. Gdybyśmy jednak puścili przysłowiową parę z ust, moglibyśmy zostać zdyskwalifikowani. 2 czerwca ta informacja została podana do wiadomości publicznej i już wtedy mogliśmy się pochwalić, a gratulacje zaczęły napływać ze wszystkich stron.

Planowana jest szczególna celebracja tego wydarzenia?

– W najbliższych tygodniach dostaniemy statuetkę w formie kryształu z hologramem królowej i list z jej własnoręcznym podpisem. To wielki zaszczyt, nie tylko dla nas jako organizacji, ale również dla całego Walsall i podejrzewam, że urząd miasta będzie chciał urządzić specjalną uroczystość z tej okazji.

EWA CIC to nie jest zwykła polska szkoła sobotnia…

– Wiem, że wiele osób myśli o nas jako o szkole, ale jesteśmy czymś więcej. Prowadzimy zajęcia dla dorosłych, są grupy fokusowe, badania rynkowe, konkretne projekty nastawione na rozwiazywanie problemów, takie jak zeszłoroczny projekt „Trzeźwe umysły”. Współpracujemy z policją, gdzie wzajemnie uczymy się, jak pracować ze sobą w ramach polskiej społeczności. Takie same działania prowadzimy z NHS czy children services. Współpracujemy także z instytucjami naukowymi oraz organizacją Citizens UK, której jesteśmy członkiem. Mieliśmy w zeszłym roku fundusze od urzędu miasta na naszego pierwszego pracownika społecznego, który zbierał materiały dowodowe ze współpracy z Polonią z tego terenu. Jesteśmy też pierwszą organizacją w West Midlands, która została przeszkolona przez policję i mamy status „third party reporting centre” dla przypadków przestępstw z nienawiści.

Oczywiście szkoła jest trzonem naszej działalności i to od szkoły wszystko się zaczęło, jednak co roku dochodziło coraz więcej usług i projektów, ponieważ one były potrzebne. Jestem także powiernikiem Zjednoczenia Polskiego, które traktuję jako fantastyczną platformę do współdziałania. Udało mi się w tym roku pozyskać fundusze, dzięki którym została wydana kolejna, siódma już edycja poradnika „Jak żyć i pracować w Wielkiej Brytanii”. Częścią tego projektu było zorganizowanie konferencji i warsztatów. Kolejne odbędą się 8 lipca w Birmingham. W programie jest szkolenie z pozyskiwania funduszy z instytucji brytyjskich dla organizacji III sektora, ze współpracy z mediami i pisania profesjonalnej informacji prasowej oraz z profesjonalnego prowadzenia mediów społecznościowych.

Jakie były największe wyzwania w historii tej organizacji?

– Największymi wyzwaniami zawsze są fundusze. Musimy wynajmować budynek szkoły, a pękamy w szwach! Mamy 317 dzieci, zaczyna nam brakować klas i musimy się rozglądać za innym większym budynkiem. Ale za wynajem trzeba zapłacić. Drugą sprawą jest utrzymanie organizacji od strony czysto formalnej – prawnej i księgowej. To wszystko kosztuje. Nawet dla przykładu wyjazd do Laxton Hall, w którym bierzemy udział co roku… Wynajęcie jednego autokaru z kierowcą to jest kwota ok. 500 funtów.  A żeby zabrać całą szkołę potrzebujemy tych siedem autokarów. Nie każdego rodzica stać na to, aby ten autokar dla siebie i dla dziecka opłacić. Ponad to musimy opłacić podręczniki, pomoce dydaktyczne, staramy się także zapewnić naszym nauczycielom chociaż minimalne wynagrodzenie, ponieważ wkładają kawał serca w tę pracę.

Czasem jest też trudno, jeżeli chodzi o współpracę ze szkołami dziennymi, które traktują nas trochę jakbyśmy byli kulą u nogi. Status szkół uzupełniających w tym kraju dość jest dość niski, mimo że wykonują olbrzymi wysiłek i wiele badań wskazuje na to, jak pozytywnie wpływają na szkoły dzienne. I nie jest to problem tylko polskich szkół.

Kolejnym problemem jest to, że pracujemy w oparciu o zaangażowanie naszych wolontariuszy. I o ile z jednej strony możemy się poszczycić tym, że jesteśmy organizacją, która niesamowicie dużo pracy wkłada w rozwój personalny naszych wolontariuszy, to wciąż rotacja jest duża. Zdarza się, ze los płata nam niespodzianki. W zeszłym roku cztery nasze wolontariuszki odeszły w tym samym czasie na urlop macierzyński. Innym razem, gdy nam się panie sprzątające rozchorowały, to zarząd musiał latać z mopami i miotłami, aby przygotować szkołę do pracy! Tak, tak, pani dyrektor także czasem musi odkurzać!

Ale z pewnością ta praca niesie ze sobą mnóstwo satysfakcji…

– To prawda, a najpiękniejszą zapłatą są słowa naszych nauczycieli. Tomek Szatkowski – trener główny koszykówki, powiedział: „EWQ CIC jest dla mnie miejscem rozwijanie kariery zawodowej oraz pasji, idzie w parze z poznawaniem wielu wspaniałych ludzi.” A Dominika Mróz, jedna z naszych nauczycielek wczesnoszkolnych twierdzi, że jesteśmy taką małą Polską. I rzeczywiście tak jest!

Rozmawiała: Magdalena Grzymkowska

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (1)