04 czerwca 2017, 09:13 | Autor: admin
O kobietach walczących na wszystkich frontach
O ile się popatrzy na statystykę, jak mało kobiet udaje się reżyserować filmy, to czuję się trochę jak Don Kichot walczący z wiatrakami. Na szczęście Atena, bogini wojny, mądrości i kreatywności, cały czas szepcze mi do ucha… – mówi z uśmiechem reżyser i producentka filmowa Marianna Bukowski. O swojej walce na froncie kinematografii, inspiracjach i nowym projekcie rozmawia z Magdaleną Grzymkowską.

Minęły 2 lata, od kiedy zrobiłaś swój pierwszy niezależny film “Portret żołnierza” o Powstaniu Warszawskim przez pryzmat doświadczeń Wandy Traczyk-Stawskiej ps. „Pączek”. Co się działo w tym czasie w Twojej karierze zawodowej?

– Po 5 latach pracy jako reżyser filmów reklamowych w Channel 4, postanowiłam szukać nowych wyzwań. Ponad 10 lat pracowałam w różnych angielskich telewizjach, więc pomyślałam, że może czas na BBC? I tak trafiłam do BBC Creative, gdzie pracuję od kilku miesięcy – nadal jako freelancer, ponieważ taka forma zatrudnienia zapewnia mi wolność, która dla mnie jest bardzo ważna. Dzięki temu mam czas na własne projekty, co jest dla mnie priorytetem. Ostatnio otrzymałam informację, że prawa licencyjne do filmu “Portret żołnierza” kupiła francuska telewizja. Bardzo się cieszę, że mój dokument zostanie pokazany we Francji. Nie wiem tylko jeszcze kiedy…

Aktualnie pracujesz nad nowymi projektami?

– Tak, właśnie zaczęłam pracę nad nowym filmem. Tym razem chcę zrealizować film fabularny. Jestem na etapie pisania scenariusza.

Dlaczego film fabularny a nie dokument? 

– Każda opowieść musi znaleźć swoją własną drogę, aby najlepiej trafiła do widza. Nie każdą opowieść można opowiedzieć w formie dokumentu. Czasami film fabularny bardziej pasuje – i jeśli jest dobrze zrobiony, też ma w sobie pewną prawdę.

Ale praca nad filmem wygląda wtedy zupełnie inaczej…

– Jako reżyser powiedziałabym, że właściwie różnica między filmem fabularnym a dokumentalnym nie jest aż tak wielka, jak może się wydawać. Film dokumentalny też musi być nagrany, ktoś gdzieś ustawia kamerę – i to już zmienia rzeczywistość. Nawet kiedy coś jest  „na żywo”, to cały czas materiał jest montowany, a montaż to nic innego jak wybór tego, co chcemy pokazać i jak zbudować historię.

Jednocześnie tęsknię też za praca z aktorami. Wiele lat temu skończyłam szkolę teatralną w Nowym Jorku i brakuje mi tej specyficznej dynamiki i kreatywności, jaka towarzyszy pracy z aktorami.

Możesz zdradzić, jaki będzie temat nowego filmu?

– Polski. Historyczny. O Powstaniu. Choć to z perspektywy polskiej historii nie zdradza za dużo, bo powstań było wiele! Nawet może bym powiedziała, że to będzie raczej film o ruchu oporu – o napięciach społecznych i okolicznościach, które doprowadziły do wybuchu powstania.

Tytuł filmu jeszcze nie jest ustalony – polski tytuł roboczy to „Epos” lub „Legenda”, a po angielsku prawdopodobnie po prostu „Rising”. Ta produkcja będzie w pewnym sensie przekrojem historii.  Fabularny film pozwala inaczej odkrywać czas i pamięć. Mój research dotyka stanowiska kobiet w życiu towarzyskim i społecznym przed i w czasie powstania 1830-1831, miedzy innymi Emilii Plater i jej towarzyszek…

Interesuje mnie też, jak kobiety w tamtych czasach się ubierały. Kostiumy z epoki w filmie historycznym grają bardzo ważną rolę, ponieważ w unikatowy sposób oddają charakter tamtych czasów. Ponadto uważam, że to niezwykle interesujące, na przykład po upadku powstania w 1863 roku kobiety do końca życia nosiły żałobne, czarne suknie i biżuterię patriotyczną. Kobiece ubrania w społeczeństwie mają w sobie ciekawe, ukryte znaczenie i symbolikę. Są swoistą formą ekspresji w czasach, kiedy kobiety nie były obecne w życiu publicznym ani politycznym, jednak wciąż odgrywały olbrzymią rolę w aranżowaniu sekretnych spotkań ruchu oporu w ich domach, ukrywaniu broni lub angażowaniu się w działania powstańcze na inne sposoby, często z narażeniem życia. Wśród nich było wiele patriotek, dla których wolność była najwyższą wartością i ich pasja, duch walki i ogień buntu był przekazywany z pokolenia na pokolenie.

W kolejnych powstaniach walczyło kilka pokoleń kobiet…

– Myślę, że to jest charakterystyczne dla wielu różnych kultur na całym świecie, że od dzieciństwa mamy bardzo silny związek z naszymi babciami. Jest o zupełnie inna relacja niż ta, jaką mamy z rodzicami. Myślę, że to przywiązanie do babci jest dla każdego czymś szczególnym, poetyckim, prawie magicznym i ma wielki wpływ na nas, jak również na nasze życie. W tym miejscu pragnę przywołać chociażby słowa Danuty Siedzikówny ps. „Inka”, których nie można wspomnieć bez łez w oczach: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”. Te słowa są bardzo mocne, ale rozumiemy i odczuwamy je instynktownie, jak nasze własne, bo sami znamy ten związek. Dlatego zależy mi na tym, aby to moim filmie uwypuklić.

Skąd wziął się pomysł na taki właśnie film?

– Kobiety i wojna. Kobiety i walka. Widocznie to jest moja tematyka! Myślę, że to mnie intrygowało od dzieciństwa. „Iliada” Homera jest jedną z moich najbardziej ulubionych książek.

Kiedyś moja siostra cioteczna z Polski, która też pracuje w telewizji, ale jako dziennikarka, zastanawiała się, dlaczego nas obie tak ciągnie do tematyki wojennej. W jej przypadku chodzi o współczesne konflikty – ale jednak impuls jest taki sam. Dlaczego? Nie wiem. Mamy w sobie coś takiego. Może to Atena, bogini wojny, mądrości i kreatywności, cały czas szepcze mi do ucha…

Obecnie kobiety mają zdecydowanie więcej praw, jednak wciąż bywają dyskryminowane społecznie lub zawodowo…

– Praca kreatywna to też pewna walka, ale inna. Często jak się próbuje zrealizować pomysł, który w ogóle jeszcze nigdy nie został zrealizowany, masz go tylko w głowie – to jest w tym jakieś szaleństwo. Ale z czasem, gdy projekt zaczyna nabierać kształtów to myśli się, że to takie oczywiste i dokładnie tak to miało być zrobione. Oczywiście, o ile się popatrzy na statystykę, jak mało kobiet udaje się reżyserować filmy, to tym bardziej się czuję jak Don Kichot walczący wiatrakami…

Tobie się udało.

– Tak, ale kosztowało mnie to wiele lat ciężkiej pracy i wielu wyrzeczeń. Liczę na to, że tym razem będzie choć trochę łatwiej zrealizować film, bo już mam pewien dorobek, tak zwany „trackrecord” lub inaczej „body of work”, można zobaczyć moją dotychczasową pracę, co, mam nadzieję, przekona potencjalnych inwestorów, że można mi zaufać i zainwestować w następny projekt. Dlatego z optymizmem patrzę w przyszłość. Ale od pomysłu do realizacji długa droga i wiele bitew do stoczenia przede mną. Jednak jestem na tę walkę gotowa.

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_