30 maja 2017, 10:38
Wciąż źle obecna
Maj upływa w Warszawie pod znakiem książek i czytania. W dniach 18-21 odbyły się 8. Warszawskie Targi Książki. Wzięło w nich udział największe blisko 800 wystawców z 32 krajów, ponad 1000 twórców podpisujących swoje książki, odbyło się 1500 najróżniejszych wydarzeń: spotkań z autorami, debat, konferencji, seminariów, warsztatów, atrakcji dla dzieci, uroczystości rozdania nagród literackich i branżowych, konkursów i wystaw.

Tegorocznym gościem honorowym były Niemcy. Warszawę odwiedziło 11 niemieckich pisarzy, w tym laureatka literackiej Nagrody Nobla, Herta Müller. W sumie 66 niemieckich wystawców zaprezentowało ponad 800 tytułów. Dla miłośników książek, Targi, jak co roku, były niepowtarzalną okazją do spotkań z najbardziej lubianymi, znanymi i nagradzanymi twórcami literatury polskiej i światowej, tłumaczami, ilustratorami i ludźmi świata kultury. Na Targach byli m.in. Hanna Krall, Józef Hen, prof. Zbigniew Mikołejko,  prof. Karol Modzelewski , prof. Jerzy Bralczyk, Tomasz Jastrun, Adam Zagajewski, Wioletta Grzegorzewska, Agata Tuszyńska i wielu, wielu innych, a wśród nich skromne grono pisarzy polskich mieszkających poza polską. W tym roku swoje stoiska miało stowarzyszenie APAJTE z Francji i, po sąsiedzku, Związek Pisarzy Polskich na Obczyźnie z Londynu.

Stoisko londyńskie było wyjątkowo barwne, a zwiedzających przyciągało ogromne zdjęcie Big Bena – nikt nie miał wątpliwości skąd przyjechaliśmy. Do niektórych, tych najpopularniejszych autorów ustawiały się długie kolejki. Przy naszym, emigracyjnym, tłoku nie było. Przychodzili ci, którzy z różnych powodów zainteresowani są literaturą powstającą z dala od Polski, przede wszystkim specjaliści, a także znajomi i przyjaciele. Niektóre spotkania miały szczególny charakter. Na stoisku zjawił się pan, który poszukiwał Janusza Guttnera, ale nie był specjalnie zainteresowany zbiorem jego wierszy (jak dotąd jedynym). Był to miłośnik teatru i zbieracz aktorskich autografów i właśnie wokół kondycji polskiego teatru toczyła się rozmowa. A jest o czym mówić! Właśnie mianowano nowego dyrektora Teatru Starego im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Wybitnego reżysera Jana Klatę zastąpił mieszkający od lat w Londynie Michał Gieleta. Rekomendując go na to stanowisko minister Piotr Gliński zapowiedział, że jak się nie sprawdzi, to po roku się go wymieni.

Inna ciekawa rozmowa toczyła się też nie wokół książek, ale zasobów londyńskich archiwów. Otóż zbieracz listów wybiera się właśnie do Londynu w poszukiwaniu ciekawej korespondencji. Interesują go najróżniejsze listy, ale najbardziej te pisane z Wielkiej Brytanii do Polski i odwrotnie w czasach, gdy o wielu sprawach pisać otwarcie nie można było. Mam wrażenie, że tylko dlatego, iż obiecałam pomóc w poszukiwaniach ten entuzjasta zamierającej sztuki epistologicznej kupił moją książkę „Mieszkam na Wyspie”.

Największym powodzeniem cieszyła się bez wątpienia Joanna Sokołowska-Gwizdka, autorka monumentalnej pracy „Teatr spełnionych nadziei” o teatrze założonym w Kanadzie przez krakowską aktorkę Marię Nowotarską. Książka ta to opowieść nie tylko o tym niezwykłym przedsięwzięciu, ale o życiu kanadyjskich imigrantów różnych pokoleń, których połączył teatr właśnie. Jak mówiła mi autorka, podstawą tej książki, oprócz dokumentów, było 270 godzin nagranych wywiadów. Przyznaję, że jestem pełna podziwu dla autorki.

Podobnie jak w roku ubiegłym Związek Pisarzy Polskich na Obczyźnie zorganizował sesję poświęconą zapomnianym pisarzom emigracyjnym; przedstawiono sylwetki i twórczość hr. Antoniego Sobańskiego (Anna Augustyniak), Anatola Krakowieckiego (Justyna Chłap-Nowakowa), Tadeusza Sułkowskiego (Ewa Głębicka), Zdzisława Broncla (Ewa Lewandowska-Tarasiuk), Wiesława Lasockiego (Marcin Lutomierski), Jana Chmielińskiego (Nina Taylor-Terlecka) i Wita Tarnawskiego (Regina Wasiak-Taylor). Dla mnie, ale nie tylko, najciekawszy był referat pani Taylor-Terleckiej. Już sam tytuł „Jean de la Lune – lwowiak Jan Chmieliński spod Gór Księżycowych znany i nieznany w polskim Londynie”. Znany – jako postać, bo jak przyznała prowadząca spotkanie znawczyni literatury emigracyjnej Beata Dorosz, jego nazwisko pojawia się na kartach pamiętników Jana Lechonia, ale bez bliższych informacji. Jak wynikało z dowcipnie napisanego referatu (niestety, jego autorka nie przyjechała do Warszawy i odczytał go Janusz Guttner) Chmieliński był autorem jednej książki poświęconej ojcu, aktorowi lwowskiemu, o którym w londyńskim środowisku panowała opinia, że nie został obdarzony talentem i garści artykułów, drukowanych w londyńskich „Wiadomościach”, pisanych z niewątpliwym pazurem dziennikarskim gdzieś w afrykańskich pustkowiach – tak przynajmniej wynikało z przytoczonych przez autorkę fragmentów.

Wszystkie referaty zamieszczone zostaną w kolejnym, grudniowym, tomie „Pamiętnika Literackiego”. Zapewniam, że będzie to fascynująca lektura, jak choćby referat o korespondencji Tadeusza Sukowskiego z Marią Dąbrowską. Na Targi dotarł wydrukowany przed terminem tom 52 „Pamiętnika” zawierający m.in. część referatów wygłoszonych rok temu w tym samym miejscu. Mamy też temat na przyszłoroczną sesję – uczestnicy panelu jednogłośnie stwierdzili, że powinna być poświęcona zapomnianym pisarkom emigracyjnym, a przecież było ich nie mało. Jak pokazała tegoroczna sesja, literatura emigracyjna to nie tylko środowisko paryskiej „Kultury”. Niestety, twórczość, która powstawała na brytyjskiej wyspie wciąż jest w Polsce, nawet wśród badaczy, źle obecna.

Tegoroczne Targi odbywały się pod honorowym patronatem prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy. Gdy przybył on na Stadion Narodowy, gdzie od kilku lat odbywają się Targi, powitały go okrzyki „Konstytucja, Konstytucja”. Szkoda, że atmosfera polityczna, jaka jest obecnie w Polsce, upolitycznia każde wydarzenie, nawet takie jak święto słowa, wciąż jeszcze drukowanego.

Katarzyna Bzowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (1)