16 kwietnia 2017, 10:59
Felieton wielkanocny: Pokuta i odrodzenie
Przed nami świąteczny czas pojednania i miłości; po dniach pokuty pora na moralne i duchowe odrodzenie.

Pamiętam świąteczne spotkanie w domu jednej z oddanych przyjaciółek „Dziennika”, w gronie jej rówieśników – najwierniejszych dziś Czytelników gazety, kiedy refleksje na temat pokuty i odrodzenia zeszły na niespodziewane tory. Gospodyni domu powiedział wprost: – Moja noga nigdy nie stanie na niemieckiej ziemi. Sowieckiej też.

Inne rozmowy towarzyskie ucichły; ktoś młodszy próbował rozładować atmosferę pytaniem: – A gdyby samolot w drodze do Polski miał awarię i musiał lądować w Berlinie?

Nie udało się. Rozmowa utknęła, zostawiając gości w rozdrażnieniu, a gospodyni burknęła coś w odpowiedzi i poszła do kuchni po makowce i mazurki. Nikt nie był gotów wybaczyć Niemcom i Sowietom.

Nie tak dawno temu innej reakcji byłem świadkiem w podobnej sytuacji w małym miasteczku w Bawarii. Do mojego stolika w kafejce przysiadł się mocno starszy, ale zażywny pan z kuflem piwa w ręku. Była przerwa obiadowa, a że kilka chwil temu kupiłem w sklepiku pocztówki (on był właścicielem i sprzedawcą), więc uznał, że możemy czas spędzić razem. – Kiedy byłem na froncie… – rozpoczął monolog obrazujący swoje wojenne podboje in Polen und Russland. Umilkł w rozdrażnieniu dopiero, gdy usłyszał pytanie: – I co, dzień po kapitulacji odłożył pan karabin, odpiął pas, zdjął mundur i stanął w fartuchu za kontuarem w sklepiku sprzedawać pocztówki…?

Nie inaczej jest z Rosją. Pręży ona muskuły, gromi terrorystów czy mudżahedinów (przynajmniej w mediach), z okazji licznych patriotycznych świąt przypomina, że jest – mimo wszystko – niezwyciężona, w księgarniach pełno dzieł o sile i chwale armii – od Aleksandra Newskiego po Czeczenię czy Syrię. A równocześnie i armia, i cały kraj sypią się po cichutku, rdzewieją tak jak okręt podwodny „Kursk”. Nie mówiąc o tym, że generał major zarabia (formalnie) dziewięć razy mniej od amerykańskiego szeregowca…

Z drugiej strony, w Rosji rodzi się (w bólach) coś nowego, dziwnego dla tych, którzy przywykli do tradycyjnych obrazków wschodniego mocarstwa. Dojrzewa pokolenie, które w ogóle nie pamięta „prawdziwego” Sojuza, z trudem sięgając pamięcią do pierestrojki. Ci młodzi ludzie – zwłaszcza w dużych miastach, które są zupełnie inną Rosją niż głęboka prowincja – niosą przyszłość kraju zmierzającego ku niewiadomej. Siła pragnień pierwszego od stu lat lat pokolenia, które może żyć „normalniej”, jest ogromna, a energię, z którą zmieniać będzie obraz Rosji, już widać. Ogromne bogactwo i prawdziwie wschodnia obojętność dla biednego tłumu, to częsty obrazek już dzisiejszego dnia.

Nasz stosunek do Niemiec i Rosji to trudny temat. Zamknięci w kleszczach dat często wystawiamy jedynie rachunki krzywd… tylko komu? Ogromna większość Niemców i Rosjan urodziła się po wojnie, po Hitlerze i Stalinie, o zbrodniach których i bez nas mogą czytać w setkach książek. Czy zechcą posypywać głowy popiołem za nieswoje grzechy? Trudny temat.

Przed nami świąteczny czas pojednania i miłości; po dniach pokuty pora na moralne i duchowe odrodzenie.

Jarosław Koźmiński

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_