11 kwietnia 2017, 13:00
Głupia gęś

Często czytelnicy zwracają mi uwagę, że moje teksty są mało poważne, że nabijam się z poważnych spraw albo żartuję w mało stosownych chwilach. Na świecie dzieje się tyle złego, a ten Kisiel co tydzień robi sobie jaja. Nie, naprawdę nie. Ja tylko staram się nie zasmucać czytelników, nie pogłębiać depresji i nie zaczerniać wystarczająco czarnych myśli. Tak sobie postanowiłem kiedyś. Co innego dzisiaj. Dzisiaj oficjalnie ogłaszam April Fools’ Day, czyli po naszemu Prima Aprilis. Prima Aprilis, nie czytaj dalej, bo się pomylisz! Specjalnie piszę o tym dzisiaj, tydzień po oficjalnym dniu żartów, żeby nikt nie miał do mnie pretensji.

No to zaczynamy, dzisiaj wszystko z przymrużeniem oka. Dawno temu najlepsze żarty robiła telewizja. W latach 50. XX wieku BBC nadała reportaż z plantacji spaghetti w Szwajcarii. Podobno makaron rósł tam wprost na krzakach. Ludziom tak się spodobał ten żart, że zaraz chcieli kupić krzaki spaghetti i sadzić w swoich ogródkach. Niestety zapomnieli, że reportaż wyemitowano 1 kwietnia. Odkąd mamy internet, żarty pojawiają się codziennie.

Niedawno odwiedziły nas znajome, przyjechały z pewnego niewielkiego miasta na północy Polski. Nie piszę dokładnie skąd żeby nie robić reklamy, ale wszyscy i tak się domyślają. Mieszka tam najsłynniejszy jasnowidz w naszym kraju a może i na świecie.

– Co tam nowego u wróżbity?

– Ach, nic dobrego, jasnowidz wieszczy koniec świata. Codziennie pisze o tym w internecie. Boimy się. Zanim to nastąpi, będzie bardzo niespokojnie, wiele przemocy i tragicznych zdarzeń.

– Aaa, to nic nowego, bo jasnowidz w ostatnich latach co roku zapowiada koniec świata. Tak było w 2014, 2015, 2016 i teraz. Więc może jednak pomyli się i jakoś przeżyjemy do przyszłego roku. A może on liczy lata według kalendarza żydowskiego albo chińskiego? Wtedy koniec świata może pojawić się w zupełnie innym czasie, a może i w zupełnie innym miejscu? – staram się pocieszać zmartwionych czytelników.

A może koniec świata to tylko taka metafora? Bo przecież nieraz mamy wrażenie, że świat zwariował, że wszystko stoi na głowie (a nie tylko nasza praca zawodowa), że tak dalej być nie może… Ja też codziennie stykam się z przejawami szaleństwa i zadaję sobie pytanie: czy to prawda, czy ja tylko śnię? Niedawno w ramach obchodów walki z autyzmem na całym świecie – specjalnie z tej okazji-oświetlono tysiące budynków na niebiesko. To miał być znak solidarności z chorymi. A dosłownie kilka dni wcześniej, w ramach akcji Godzina dla Ziemi, jej organizatorzy zachęcali do wyłączania światła, w ramach oszczędzania energii i naszego środowiska. Tak jakby nie można było się zdecydować: chronimy środowisko naturalne, czy nie, oszczędzamy energię, czy świecimy na maksa. Z drugiej strony, to musi nawet zabawnie wyglądać z kosmosu: raz Ziemia jest niebieska, kolejnego dnia gaśnie tam światło. Za kilka dni ktoś wymyśli inne święto i wprowadzimy czerwone lampki a potem jeszcze mrugające. Wtedy nasza planeta będzie jak choinka bożonarodzeniowa: będzie błyskać wszystkimi kolorami. Może to szaleństwo, a może jest w tym sens? Dzięki temu będziemy lepiej widoczni we Wszechświecie, i może wtedy łatwiej znajdą nas kosmici, przylecą i zrobią z tym wszystkim porządek.

Najbardziej jednak w ostatnich dniach rozbawiła mnie… głupia gęś. Naprawdę. Wybrałem się poza miasto w poszukiwaniu wiosny. Okolica była przepiękna: zazieleniły się już pola i łąki a ptaki zabrały się do wysiadywania jaj. Nad wodą zauważyłem charakterystyczne gniazdo dzikiej gęsi. Było zaledwie kilka metrów od mocno uczęszczanej przez turystów ścieżki. Musiał je założyć wyjątkowo nieostrożny albo niedoświadczony ptak – pomyślałem. Moje obawy szybko się potwierdziły. W gnieździe leżała gęś, miała dziwnie ułożone ciało i nie ruszała się.

Fot.: Pixabay

– A więc nie żyje, pewnie padła ofiarą jakiegoś drapieżnika – pomyślałem. Niestety chyba miałem rację. A więc nie ma ratunku. Szkoda. Gęś nie ruszała się, kiedy podchodziłem, aby sprawdzić co się stało.

Kiedy byłem tuż, tuż… zerwała się żywa i pełna wigoru dosłownie tuż przed moim nosem. Stanąłem osłupiały. Dawno nikt mnie tak nie nabrał jak ta głupia gęś. No tak, przecież to był 1 kwietnia. Prawdziwy Prima Aprilis.

 

Andrzej Kisiel

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_