25 marca 2017, 10:06
Bajki Kisiela

Były bajki braci Grimm, baśnie La Fontaine, czy utwory Andersena. Były brytyjskie Teletubisie i Kubuś Puchatek. Każdy może tworzyć bajki, więc tym bardziej może to robić Kisiel. No to do dzieła. Dawno, dawno temu zaprosił mnie do siebie kolega kolekcjoner staroci. Zaciągnął, żeby pokazać swój najnowszy skarb. Na resztkach opon stała tam kupa przedwojennego złomu, która kiedyś była samochodem. – Piękny, prawda? –zapytał retorycznie. – Wyrwałem go dosłownie w ostatniej chwili, bo facet chciał go sprzedać jakiemuś kolekcjonerowi z Ameryki.
– Okazja – dodał z dumą. Faktycznie w ostatnie chwili – pomyślałem – bo za parę miesięcy ten złom zutylizowałby się sam. Rdza zeżre resztki nadwozia, pozostałe części zgniją od deszczu a dżdżownice zamienią materię organiczną obecną w każdym samochodzie w pożyteczną próchnicę. Tak wyglądał przed laty proces tak modnego obecnie recyklingu starych samochodów. Pewnego dnia odstawiano gruchota na parking, na podwórko lub spychano w krzaki, choć zdarzało się, że desperaci porzucali zużyte samochody nawet w lasach. Ale to nic, bo wyobraźcie sobie, że wrak samochodu widziałem nawet w niewielkiej rzece, w miejscu, do którego – teoretycznie – nie dało się podjechać. A jednak Polak potrafił…
W takich miejscach samochód gnił i rozkładał się w sposób ekologiczny.
Czasami jacyś zbieracze części wymontowali zbędne elementy, co tylko przyspieszało proces recyklingu. Po kilku latach samochód znikał z powierzchni ziemi w sposób naturalny. Niektóre samochody miały więcej szczęścia i na długie lata parkowały w starych stodołach, szopach czy garażach, gdzie czekały na swoich odkrywców. Takim odkrywcą był mój kolega. Cechował go bezgraniczny optymizm. Czyli zawsze wierzył, że odnaleziony wrak starego samochodu kiedyś wyremontuje i przywróci go do życia. Tak było i w tym przypadku. Od tamtego spotkania minęło tyle lat, że ja w tym czasie zmieniłem cztery samochody. A kolega nie zdążył wyremontować swojego skarbu i jeśli go nie odsprzedał innemu frajerowi, to zaliczył niezłą „wtopę”. Czyli poniósł stratę finansową.
Tak sobie myślę, że niektóre nowe samochody od razu po wyprodukowaniu powinny zaparkować w garażach, gdzie stałyby zahibernowane przez wiele lat. Gdzieś około roku 2050 jakiś inny kolekcjoner odnalazłby zabytek i ogłosił światu swój sukces. Można też inaczej, od razu pojechać nowym autkiem do muzeum motoryzacji, co oszczędziłoby nakładów na renowację zabytkowego pojazdu w przyszłości. Do muzeum powinny trafić też niektóre wynalazki naszego przemysłu. Niedawno media doniosły o pierwszym polskim samochodzie elektrycznym. To cudowne dziecko polskiej motoryzacji ma sprawić, że miliony Polaków przesiądą się z tradycyjnych benzyniaków i diesli do cichych i ekologicznych samochodzików elektrycznych. Niektórzy już przewidują, że Polska stanie się europejską potęgą w tej dziedzinie.
I słusznie – rzecze bajkopisarz Kisiel. Przecież mamy do tego najlepsze warunki, może nawet zawojujemy cały świat? Każdy samochód elektryczny ma akumulatory, które od czasu do czasu trzeba naładować. Żeby to zrobić potrzebny jest prąd. Prąd wytwarzamy z węgla, atomu albo na przykład z elektrowni wodnej czy wiatrowej. Polska jest potęgą węglową, więc prądu do napędzania samochodów elektrycznych nam nie zabraknie. Ja bym nawet uprościł cały system i od razu zbudował samochodzik napędzany bezpośrednio węglem. Wystarczy zamontować w aucie piec węglowy, zbiornik na wodę i… parowóz gotowy. Takie zresztą były pierwsze samochody na świecie. Pod koniec XIX wieku powstawały konstrukcje napędzane parą z kotła opalanego węglem czy drewnem. Dopiero potem pojawiły samochody elektryczne a na końcu benzynowe i diesle. Czyli historia zatoczyła koło. Tylko… czy jest w tym jakiś sens ekologiczny i ekonomiczny?
Przecież współczesne samochody elektryczne w Polsce mają przyczynić się do poprawy stanu środowiska, aby nasze powietrze stało się czystsze i zdrowsze. Samochody napędzane prądem nie będą emitować żadnych trucizn, ale elektrownie węglowe, które trzeba będzie pilnie zbudować albo powiększyć aby zaspokoić gwałtownie rosnący popyt na energię elektryczną zrekompensują z nadwyżką brak spalin samochodowych.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_