03 marca 2017, 13:21
Kulturowy szok

Wystawiony w Teatrze Powszechnym w Warszawie spektakl osnuty na motywach „Klątwy” Stanisława Wyspiańskiego, której reżyserem jest Oliver Frljić, Chorwat, były dyrektor Teatru Narodowego w Rijece, niebywale poruszył opinię publiczną. Zawrzało w mediach i na ulicy. Rozpętała się burza, która ogarnęła polityków różnych opcji, środowiska kościelne, publiczną administrację. A niektórzy politycy planują nawet powiadomić prokuraturę o tym, iż w teatralnej dramaturgii doszło do akceptacji i pochwały planowanego przestępstwa. Słowa porażające nieposkromionym gniewem, wymierzone przeciw reżyserowi i aktorom, scenografii i całej teatralnej aranżacji opanowały publiczną przestrzeń. Przebijają się przezeń także słowa wyrażające odmienne opinie, których autorami są np. niektórzy naukowcy . Na przykład prof. Irena Kurz, dyrektor Instytutu Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego, jak podają media, stwierdziła po premierze dramatu : „jeśli ta sztuka jest przeciwko czemuś, to przeciw zakłamaniu” i mówi też i o tym , iż „Klątwa” używa figur, nie uderza w religię”… Spektakl potępiła Konferencja Episkopatu Polski stwierdzając, iż spektakl okazał się bluźnierczy i profanujący świętość Krzyża i osobę Papieża. Biskupi zachęcają do modlitwy…

Bywa też i tak, że komentujący publicznie kontrowersyjny (w odbiorze) spektakl nie widzieli go na scenie, nierzadko przyznając się do nieuczestnictwa w odbiorze tego teatralnego wydarzenia. Wystarczyły im komentarze medialne, fragmenty z sieci i rozmowy, też i takie, w których wyrażane są emocje gniewu , obrazy i zgorszenia profanacją. I tak spektakl teatralny intensywnie pobudził – przecież nie po raz pierwszy – skalę myśli i emocji odbiorców spektaklu i lobbingujących z nimi środowisk, choć często nie będących bezpośrednimi odbiorcami tej sztuki teatralnej . I chyba należałoby się cieszyć , że nie pozostajemy obojętni wobec sztuki. Ale owa nieobojętność ma niewiele wspólnego z towarzyszącym jej przecież przeżyciem estetycznym, czy mądrym dyskursem, do którego sztuka inspiruje umysły i serca odbiorców. Natomiast tym, co ujawnił ten głośny w przestrzeni publicznej spektakl, jest na pewno stan obywatelskiej duchowości polskiego społeczeństwa. I znajduje to potwierdzenie we wcześniejszych już teoriach kulturowych opisujących zarówno istotę kultury, jak i wynikającej z nich specyfiki odbioru. Kultura w refleksji światowych intelektualistów końca XX i początku XXI wieku pojmowana jest jako działanie społeczne, a odbiór tekstów kultury jako rekonstrukcja historyczna.

Amerykańscy intelektualiści w realiach nowych rzeczywistości odczytywali i interpretowali Szekspira, Dickensa i innych twórców, których dzieła zakotwiczali w bliskiej im współczesności. I myślę, że tak się dzieje i teraz. Stephen Greenblatt, znany humanista z Harwardu, mówił o tym, że dzieło żyje tak długo, dopóki płyną przez nie energie społeczne. Takiego odbioru przenikniętego dyskursem, wsłuchaniem się w różne głosy, także i te najbardziej ekstremalne w swych opiniach powinna uczyć nowoczesna szkoła. Dzisiaj inaczej trzeba czytać Szekspira, Dostojewskiego, Wyspiańskiego czy Norwida, Szymborską czy Różewicza i wielu innych twórców. Tego nie unikniemy…

Początek takiego nowoczesnego odbioru sztuki zanurzonej we wszelkich kulturowych kontekstach powinna inicjować edukacja. Sztuka nie zna granic, jest w niej różnorodna, także i antynomiczna sfera wartości, którą należy zdiagnozować, jest sacrum i profanum. Ale trzeba je odnaleźć, odczytać, zinterpretować i nad nim dyskutować. Są słowa i obrazy zła, ale odczytując ich sensy, bogactwo ich różnorodnych kontekstów i sposób ich artystycznego przekazu ocenimy ich wartość moralną i estetyczną dla nas samych, także i wtedy, kiedy je odrzucimy i potępimy. Do takiego odbioru trzeba dojrzeć bez ignorancji i nienawiści, z zadumą i refleksją, wrażliwością i fascynacją. „Klątwa” Wyspiańskiego w interpretacji chorwackiego reżysera więcej mówi o nas, o naszej kulturowej ignorancji, niż o tym, co stało się jej dramaturgiczną osnową. Może warto podjąć dialog ze sztuką, ale najpierw może należałoby ją zobaczyć na scenie i zastanowić się nad grą ukrytych emocji. I wtedy, zgodnie z tym co podsuwa intelekt, sumienie i artystyczny smak potępić światy jej profanacji… jeśli tak właśnie odbierze je widz… Może warto zastanowić się nad intencją twórców spektaklu i ocenić artystyczne (?!) środki jej wyrazu. Choć trudno uwierzyć, że może się to udać, ale może warto podnieść kurtynę nad tą sceną?

Ewa Lewandowska-Tarasiuk

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_