02 marca 2017, 09:47 | Autor: admin
Święta Turbacyja, Bozuś, Cierpiotka i Nepomuki

Chyba w żadnym kraju w Europie nie ma tylu przydrożnych krzyży co w Polsce. Nawet przy autostradach, tam gdzie powinno być jedynie miejsce na znaki drogowe, pojawiają się te smutne pamiątki jakiegoś śmiertelnego wypadku. Często pali się też lampka i leżą bukiety sztucznego kwiecia. Drogowcy omijają je szerokim łukiem, i właściwie nikt nie bardzo wie co z nimi zrobić. Polacy są oswojeni z tym widokiem i tylko obcokrajowcy wyłapują ten element naszego krajobrazu. Tak samo zauważają obecność małych kapliczek przy wiejskich drogach i krzyży, które mają zupełnie inne znaczenie. Krzyży, które są i symbolem wiary, miejscem spotkań, a niegdyś były drogowskazami na końcu lub początku wsi.

Krzyże zbrodniarzy i latarnie umarłych
Zwyczaj stawiania krzyży i kapliczek przywędrował do Polski z Niemiec i Austrii. Były one oznaką państwa prawa i rozprzestrzeniły się głównie w okresie średniowiecza. Wykute z jednej bryły ciężkiego kamienia stały w miejscach gdzie popełniono zbrodnie. Krzyże te i kapliczki nazywane pokutnymi, były częścią kary dla mordercy. Pod nimi podawano nazwisko wykonawcy czyli zabójcy, wraz z opisem zbrodni. Prócz tego przestępca musiał też zapłacić za pogrzeb oraz wspomagać rodzinę ofiary. Na Dolnym Śląsku, we wsi Studnica zachowało się aż 11 takich pokutnych krzyży i kaplic. W Stargardzie zaś znajduje się największy krzyż pokutny w Europie, z XVII wieku. Oprócz tego stawiano też w średniowieczu tak zwane „latarnie umarłych”, z których kilka zachowało się jeszcze w Krakowie. Były to dość wysokie, wykonane z kamieni słupy z otworem na szczycie, gdzie wstawiano lampy lub świece. Miały one ostrzegać o miejscu, gdzie stykają się dwa światy- doczesny i pozagrobowy. Stawiano je przy cmentarzach a także przytułkach, szpitalach, leprozoriach. Ich światełko wskazywało na obecność śmierci. Dziś te latarnie przerobiono na kapliczki, wstawiając w nie figurki świętych. Z tych początków wzięły się stojące do dziś przydrożne kapliczki i krzyże. Polska jest krajem szczególnym ponieważ w XIX wieku stawianie kapliczek miało i do tej pory ma charakter masowy. W dobie reformacji akcja ta była popierana przez kościół, jako środek szerzenia wiary katolickiej. W okresie rozbiorów były one też świadectwem polskości. W zaborze rosyjskim zakazano stawiania nowych kapliczek i remontowania starych. Ale już w Galicji rzeźbienie świątków było zajęciem dodatkowym dla prawie każdego cieśli. Takich, którzy specjalizowali się w tym rzemiośle nazywano bogorobami. Gospodarze wieszali przy swoich polach małe skrzyneczki, z których zwykle spoglądał na gospodarstwo Chrystus Frasobliwy zwany też Dumający, Święta Turbacyja a nawet Płaczebóg (na Kaszubach). Na Podhalu nazywano ten wizerunek Cierpiotką, Bozusiem lub Panajezusek. To bardzo ciekawe i ludzkie przedstawienie zadumanego Boga powstało w Niemczech w XIV wieku. Był to początek nurtu religijnego „devotio moderna” czyli „pobożność nowoczesna”. Jezus stał się bliższy, bardziej ludzki, przez co mógł być wzorem do naśladowania w życiu codziennym. Zafrasowany dzielił troski i radości gospodarzy. Polskie świątki zwykle były wykonane z lipy, olchy, topoli- drewna miękkiego i niestety bardziej nietrwałego. Dlatego pokrywano je też farbami olejnymi w ostrych kolorach. Figurki miały białe lub różowe twarze, czarne włosy, zarost i oczy- czasami tylko święte i Madonny miały oczy niebieskie. Co ciekawe gama kolorów była stała i właściwie nie używano koloru zielonego. Do robienia krzyży rezerwowano drewno twarde: dęby i sosny. Krzyże były nie tylko bardziej solidne, ale też bardziej związane z oficjalną religią. Po nimi do dziś w niektórych miejscach odmawia się modlitwy, święci koszyczki wielkanocne, śpiewa pieśni maryjne w maju.

Świątki ochroniarze
Do tej grupy na pewno możemy zaliczyć liczne Nepomuki, które przywędrowały do nas z Czech. Św. Jan Nepomucen jest oficjalnie patronem dobrej spowiedzi, często jest przedstawiany z palcem na ustach. Został on brutalnie zamordowany przez czeskiego króla, ponieważ nie chciał mu wyjawić tajemnicy spowiedzi jego żony. I chyba dlatego, że nie był „wylewny” został on uznany za świętego chroniącego przed powodziami. Jego figurki, głównie na południu Polski, ustawiano przy brodach i rzekach. Bractwo Nepomuckie to organizacja, która do dziś zajmuje się odnajdywaniem i dbaniem o tego świętego. Niestety wiele z tych figur jest kradzionych i sprzedawanych do antykwariatów. Przy prawie każdej wiejskiej remizie znajdziemy też św. Floriana, patrona strażaków i chroniącego dobytek przed pożarami. W Polsce też wyjątkowo tworzono ule figuralne. Nie były to kapliczki jako takie, ale także przedstawiały świętych. W figurze św. Ambrożego, patrona pszczelarzy, owady produkowały słodki miód i były bardziej bezpieczne niż w zwykłym ulu. Kradzież lub zniszczenie świętej figury była także i świętokradztwem, więc przestępstwem większym niż pospolite. Przy takiej ilości tradycji i długiej historii, aż dziw bierze, że w Polsce istnieje naprawdę niewiele miejsc, które chroniłyby i przedstawiały te urokliwe skarby turystom. Jedno z nich to prywatne muzeum i galeria Krzyży i Kapliczek Antoniego Toborowicza w Woli Libertowskiej, koło Żarnowca w województwie śląskim. Urocze miejsce i warte zobaczenia, choć ukryte przy wąskiej, lokalnej drodze gubiącej się wśród pól. W starej chacie, do której budowy wykorzystano kamienie i ocalałe fragmenty zamku w Żarnowcu znajdziemy prawdziwe tłumy świątków starych i nowych. Otaczają je chmary ptaków i aniołów wykonanych w drewnie przez pana Toborowicza. Na ścianach wiszą kolorowe obrazy malowane przez jego córki i wnuczkę. Stare krzyże ocalone przed kompletnym zniszczeniem znalazły schronienie w izbach muzeum. Prace tego prawdziwie wiejskiego artysty (urodził się w Woli Libertowskiej) znalazły się w kilku muzeach etnograficznych i oczywiście są do kupienia. Muzeum to jest otwarte gdy gospodarz jest w domu i jest zupełnie wyjątkowe. Na pewno nie jest to przebój turystyczny, ale schowana piękna i ciekawa perełka w tym regionie. Świątki powracają do łask w Polsce, ale w nieco innej postaci. Są to już masowo produkowane figury, często z betonu i po prostu brzydkie. W ofercie Allegro możemy znależć też i mniejsze warianty na przykład: Świętą Turbacyję czyli Chrystusa Frasobliwego już od 30 PLN. Świątki sprzedają się znakomicie co świadczy zapewne o tym, że w trudnych czasach potrzeba nam kogoś, kto z troską i zrozumieniem na nas po prostu popatrzy. I się zafrasuje.

Tekst i zdjęcia: Anna Sanders

Zdjęcia:

089, 92- Muzeum i Galeria Krzyży i Kapliczek Antoniego Toborowicza

098- Anioł ze starego krzyża

102- Cierpiotka

108- Św. Brygida

130- Pracownia

127, 116, 95, 114- Eksponaty

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_