27 grudnia 2016, 12:59 | Autor: admin
Drzewko życia, radości i nadziei

Pierwsza choinka na Placu Św. Piotra w Watykanie stanęła dopiero w 1982 roku i to na specjalne życzenie Jana Pawła II. Kościół bowiem dość sceptycznie odnosił się do tego zwyczaju, którego korzenie znajdziemy już w pradawnych kulturach Egiptu, Chin i w hebrajskich księgach. Jan Paweł II jednak zjednoczył wszystkich, którzy widzą w wiecznie zielonym drzewku symbol życia, które nie umiera wraz z ciemnościami i chłodem zimy.

Choinka to radosny znak, że choć prawie wszystko zamarło w bezlistnej szarości, to jednak powinniśmy mieć nadzieję na to, że znowu zmartwychwstanie i obudzi się do życia. Światełka, bombki to też symbole: pierwsze rozjaśniają ciemność, wskazują drogę do prawdy, drugie to nic innego jak nowa wersja czerwonych jabłuszek, które wieszano na drzewku, by przypominały o rajskim ogrodzie.

Zimowe świętowanie

Talmud powiada, że gdy Adam, wygnany już z raju, zauważył postępującą ciemność nadchodzącej zimy przeraził się bardzo. Pomyślał, że to kolejna kara za jego grzech. Bał się, by świat nie pogrążył się w mroku i chaosie. By przebłagać Boga rozpoczął post i umartwienia przez 8 dni. Wkrótce jednak dni znów stały się dłuższe. Wtedy zrozumiał, że to naturalna kolej rzeczy i tak się ucieszył, że postanowił świętować nadejście zimy, by je rozjaśnić swoją radością. Te Adamowe wnioski oczywiście rozeszły się po świecie i w każdym miejscu, gdzie zmieniają się pory roku ludzie zaczęli świętować nadejście największego mroku, bo po nim może być tylko jaśniej.

W każdej kulturze przygotowania do tego okresu rozpoczynały się od sprzątania i dekoracji. Te ostatnie sporządzano zwykle z wiecznie zielonych gałęzi. W Imperium Rzymskim od 17 do 19 grudnia trwały saturnalia. Na umajonych zielonymi wieńcami arenach rozpoczynały się krwawe igrzyska gladiatorów, które spełniały funkcję składania ofiar z ludzi. Saturnowi przypisywano bowiem „złote wieki” starożytnego Rzymu. Przywędrował on wiecznego miasta gdzieś spoza granic Włoch i przekazał swoją wiedzę jego mieszkańcom. Zaprowadził praworządność i nowe metody uprawy roli. Panujące bóstwo Janus podzieliło się za to z Saturnem swoim królestwem i władzą. Bóg-imigrant stał się najważniejszy i najbardziej czczony.

Saturnalia były dniami wolnymi od pracy, zamykano szkoły, armia nie odbywała ćwiczeń i nie wolno było wypowiadać wojny. Odstępowano od codziennych porządków. Niewolnicy mogli ubliżać bezkarnie swoim panom, a także jeść przy tym samym stole. Wszyscy przebierali się w kolorowe szaty a na głowy zakładali spiczaste czapeczki. Urządzano publiczne bankiety, na których upijano się i jedzono bez umiaru. Pozwalano na gry hazardowe, a muzyka gromadziła tańczących na ulicach. Rzymianie obdarowywali się upominkami: zwykle były to figurki bóstwa, ale też i inne, jak noże, grzebienie, materiały albo egzotyczne zwierzęta. Można było nawet dostać niewolnika…

Te obchody przetrwały aż do IV wieku, wyparła je coraz bardziej dominująca kultura chrześcijańska. Choć trudno powiedzieć czy wyparła czy też nieco zmodyfikowała i zastąpiła obchodami Świąt Bożego Narodzenia.

Choinka Świętego Bonifacego

W krajach germańskich, słowiańskich i skandynawskich powszechny był kult świętych gajów i drzew. W VII wieku na taki prastary i czczony dąb natrafił w Germanii św. Bonifacy. Był to misjonarz rzutki i bezkompromisowy. Sam zrąbał wielkie drzewo i z tego materiału wybudował kościół. Kilka lat po tym, na miejscu dębu wyrosła… choinka. Święty uznał to za znak od Boga. Dopatrzył się symbolu życia w wiecznie zielonym drzewku, a także wyjaśnił powoli nawracającym się poganom symbolikę Trójcy na podstawie kształtu choinki. Od tej pory jodełka była w Germanii kojarzona z religią chrześcijańską.

W wieku XIV niemieckie zgromadzenia rzemieślnicze i kupieckie ustawiały obwieszone jabłkami, orzechami i preclami drzewka na placach miast i w swoich siedzibach. Łakocie były przeznaczone dla czeladników i dzieci. W Polsce w tym czasie robiono dekoracje na Boże Narodzenie głównie ze słomy. Czasem były to zwykłe snopy ustawione po kątach, a czasem prawdziwe cudeńka, jak podwieszane pod sufitem pająki, obwieszone papierowymi kwiatami.

Izby dekorowano i choiną, ale raczej tylko gałęziami, też podwieszonymi i ozdobionymi orzechami, jabłkami i wafelkami. I jabłka, i wafelki (lub ciastka) miały swoją symbolikę religijną. Jabłko to symbol pokusy, wafelek zaś był symbolem odkupienia poprzez Eucharystię. Pierwsze bombki wykonane w niemieckim mieście Lauscha, w wieku XIX miały kolor czerwony. Jabłka przestały być tak atrakcyjne, szklana bombka wyglądała znacznie ładniej i ciekawiej. Na choinkach pojawiały się coraz to nowsze, lepsze łakocie: cukierki, prezenciki, śliczne zabawki.

Choinkowe zmagania

Świąteczne drzewko zawojowało już wtedy całą kontynentalną Europę. W Niemczech zaczęto nawet robić pierwsze „sztuczne” drzewka z farbowanych na zielono gęsich piór. Co jednak jest ciekawe to to, że choinka dotarła do Anglii chyba najpóźniej, bo dopiero w 1800 roku. Ustawiła ją w salonie niemiecka żona króla Jerzego III, Charlotta dla swoich dzieci. Anglicy dekorowali swoje domy w starym stylu: wieńcami z wiecznie zielonych bluszczy i ostrokrzewu. I nie od razu przekonali się do świątecznego drzewka, które celebrowała przez lata wyłącznie rodzina królewska. Dopiero gdy w roku 1848, gazeta „The Illustrated London News” opublikowała zdjęcie rodziny królewskiej z wielką choinką w tle nastąpił przełom. Każdy chciał takie drzewko lub przynajmniej jego mniejszą wersję. Wraz ze zdjęciem w gazecie choinka zawędrowała do Kanady i USA. W Ameryce też powstała też nowa wersja sztucznego drzewka: wyprodukowana w 1930 roku przez… fabrykę szczotek.

Trudno nam sobie dziś wyobrazić Boże Narodzenie bez choinki. Od Jasnej Góry, po angielskie kościoły odbywają się modne ostatnio festiwale na najciekawiej udekorowane drzewka. W Polsce do konkursów przystępują głównie szkoły. Na Wyspach także przeróżne kółka i organizacje, a nawet armia i policja. Każdy uczestnik wykazuje się niezwykłą inwencją. Są drzewka tematyczne, z przesłaniem, są także takie gdzie ozdoby pokazują niezwykłą pracowitość i kunszt wykonawców: z włóczki, z papieru, a nawet starych żarówek. Skromne jodełki stają się gwiazdami na kilka dni lub tygodni, podziwiane i fotografowane. Każda z nich przypomina jednak o radości i trwaniu życia, o nadchodzącej jasności.

 

Tekst i zdjęcia: Anna Sanders

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_