06 listopada 2016, 16:29
Emerytowany demokrata

Pod takim tytułem prowadzi blog Andrzej Celiński, który gościł w ostatni weekend w Londynie. Spotkanie z nim zorganizował KOD UK. Tekst ten zacznę jednak nie od opisania samego spotkania, ale od przedstawienia życiorysu Andrzeja Celińskiego. I czynię to nie bez powodu. Ostatnio bowiem w internetowym „Dziennika Narodowego” ukazał się tekścik zatytułowany „Ex-PZPR-owiec Celiński zarzuca Kaczyńskiemu, że w głowie siedzi mu Lenin”. Anonimowy autor pisze: „Bezczelność co poniektórych nie zna granic! Andrzej Celiński, wieloletni działacz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, następnie związany z obozem postkomunistycznym i neomarksistowskim, gani na łamach lewicującej ‘Polityki’ polski rząd za demontaż demokracji”.

Otóż Andrzej Celiński nigdy do PZPR nie należał. To życiorys opozycjonisty. Urodził się w Warszawie, ukończył jedno z najlepszych liceów im. Tadeusza Reytana. Studiował socjologię na Wydziale Nauk Społecznych UW. Za udział w wydarzeniach marcowych 1968 został wyrzucony z uczelni. Wrócił na UW po krótkim okresie studiów na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W 1972 rozpoczął pracę w Instytucie Profilaktyki i Resocjalizacji UW. Na przełomie 1975 i 1976 wspólnie z kolegami z harcerstwa (m.in Antonim Macierewiczem i Piotrem Naimskim) zbierał podpisy pod listem protestacyjnym przeciw wprowadzeniu zapisów o kierowniczej roli PZPR i przyjaźni z ZSRR do Konstytucji PRL. W 1976 był sygnatariuszem listu w obronie robotników z Radomia i Ursusa, następnie współorganizatorem pomocy dla represjonowanych. W styczniu 1977 został zwolniony z pracy. Współpracownik KOR, współorganizator tzw. Uniwersytetu Latającego, w sierpniu 1980 był współautorem apelu skierowanego do władz PRL o podjęcie rozmów ze strajkującymi. Od września 1980 był członkiem „Solidarności”, kierował gabinetem Lecha Wałęsy. Internowany 13 grudnia 1981, został zwolniony w rok później. Uczestnik strajku w Stoczni Gdańskiej im. Lenina w 1988, współtwórca i członek Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie. Uczestnik obrad Okrągłego Stołu. Senator RP, poseł do Sejmu. Zaskoczył swoich przyjaciół, gdy w 1999 został członkiem SLD i ministrem kultury w rządzie Leszka Millera. Jak tłumaczył, miał zawsze lewicowe poglądy, a czas podziałów się skończył się i właśnie poglądy się liczą. W marcu 2004 wraz z m.in. Markiem Borowskim odszedł z SLD i współtworzył nową partię pod nazwą Socjaldemokracja Polska. W wyborach parlamentarnych w 2007 uzyskał mandat poselski z listy Lewica i Demokraci. Związał się następnie z Partią Demokratyczną – demokraci.pl, gdzie pełnił szereg funkcji. Od początku 2016 r. jest bezpartyjny.

Jak widać, anonimowy autor tekstu w piśmie, które ukazuje się pod hasłem „Kościół, naród, państwo”, myli – jak wielu zresztą innych – poglądy lewicowe z komunistycznymi, a przynależność Celińskiego do PZPR po prostu wymyślił. Przejdźmy do spotkania w Londynie. Andrzej Celiński dokonał bardzo intersującej, przenikliwej analizy sytuacji społeczno-politycznej w Polsce, starając się odpowiedzieć na pytanie: co stało się z Polską i Polakami?

„Solidarność” – mówił – pokazała polskie społeczeństwo jako zintegrowane, chętne do współpracy, przesiąknięte ideami demokratycznymi, otwarte na świat. I ten świat, a także sami Polacy, w to uwierzyli. A przecież już wtedy pewne tendencje były widoczne, a „Solidarność” nie była jednolita. Przełom 1989-1990 sprawił, że te różne tendencje dały o sobie znać. Wreszcie Polacy mogli zacząć spierać się między sobą, a jednocześnie nie można już było wszystkiego zrzucać na Związek Sowiecki. I jak to często bywa w sytuacjach nagłych zmian społecznych, wiele osób poczuło się zagubionych.  Okazało się, że dotychczas obowiązujące normy i drogi awansu społecznego nie obowiązują, a nowe jeszcze się nie ukształtowały. Polacy dokonali ogromnego skoku cywilizacyjnego, ale jednocześnie dały o sobie znać postawy roszczeniowe, a także lęk o to, że można strać to, co już się zdobyło. „Poczucie, że można coś stracić – mówił Celiński – to rewers konsumpcjonizmu”. Niektóre grupy społeczne poczuły, że pozostały w tyle. Porównywali swoją sytuację nie z tą, jaką mieli przed 1989 r., ale z innymi grupami społecznymi.

Celiński, wbrew teoriom neoliberalnym, nie wierzy w to, że jeśli poprawi się poziom życia wszystkich, to także najbiedniejsi na tym skorzystają. A w Polsce właśnie postawy neoliberalne dominowały. W rezultacie państwo abdykowało, nie zajmując się tymi, którymi zająć się powinno. Innym błędem elit było upolitycznienie państwa. Nie zbudowano apolitycznej służby cywilnej. Zniszczone też zostały autorytety.

W takich warunkach bardzo łatwo dochodzą do władzy ci, którzy z jednej strony obiecują awans finansowy, a z drugiej znajdują „winnych” i pozwalają poczuć się lepiej, tym którzy czują się na marginesie. Tę sytuację wyczuli politycy Prawa i Sprawiedliwości. W rezultacie Polska straciła ogromną historyczną szansę. Czy Polacy zrozumieją, że popełnili błąd? Pokażą wybory 2019 r., a zależeć to będzie przede wszystkim od tego, czy siły – mówiąc najogólniej – demokratyczne będą potrafiły zapomnieć o różnicach i wystawić wspólną listę.

To z pewnością bardzo wybiórczy i niepełny skrót wywodów Andrzeja Celińskiego. Nie dał on też łatwych recept na wyjście z kryzysu, w jakim w jego przekonaniu znalazła się Polska. Warto go słuchać, bo to mądry, wnikliwy obserwator.

Katarzyna Bzowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (1)