15 października 2016, 17:33
Dobre rady dla Polaków

Daniel Kawczyński jest obecnie jedynym deputowanym w Izbie Gmin, który w rubryce „miejsce urodzenia” wpisuje „Polska”. W różnych wywiadach chlubi się, że wspiera działania Polonii Brytyjskiej, m.in. opowiada się za wprowadzeniem w programie brytyjskich szkół informacji o udziale polskich pilotów w bitwie o Wielką Brytanię, zbiera fundusze na pomnik im poświęcony, który stanąłby w centrum Londynu, niedawno zorganizował w parlamencie brytyjskim debatę poświęconą Polakom. Za rządów Davida Camerona był doradcą premiera do spraw Europy Środkowo-Wschodniej. Można by powiedzieć: nareszcie mamy swojego człowieka w odpowiednim miejscu.

Czyżby? Daniel Kawczyński gdy wypowiada się o polityce, jest w pierwszym rzędzie reprezentantem interesów brytyjskich. Trzeba by dodać: tak jak on ten interes rozumie. Jeśli chodzi o Polaków, to raczej stara się ich przekonać, by poparli brytyjski punkt widzenia. Czy jest on zgodny z polską racją stanu? Mam co do tego wątpliwości.

W 2013 r. wystosował list do ówczesnego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, w którym przekonuje, że Polska powinna popierać Wielką Brytanię na forum Unii Europejskiej. Dla uzasadnienia tego punktu widzenia powołuje się na historię; pisze: „W czasie ostatnich 100 lat europejskich dziejów żaden kraj nie okazał Polsce więcej solidarności niż Wielka Brytania. Sporo z tego, co uczyniła Wielka Brytania, wykraczało poza nasze obowiązki, było demonstracją tego, jak bardzo jesteśmy zaangażowani w budowę mocnych relacji z Polską. W czasie negocjowania Traktatu Wersalskiego w 1919 roku brytyjscy dyplomaci bez wytchnienia popychali naprzód sprawę odzyskania przez Polskę niepodległości. Dwadzieścia lat później, Wielka Brytania dotrzymała swoich obietnic i po ataku na Polskę wypowiedziała nazistowskim Niemcom wojnę. No i kto mógłby zapomnieć o Margaret Thatcher, spacerującej po Stoczni Gdańskiej w 1988 roku, kto mógłby zapomnieć o tym, jak to wpłynęło na Solidarność? W rozmowie z Margaret Thatcher w Izbie Gmin Lech Wałęsa przyznał, że była premier pełniła kluczową rolę nie tylko za sprawą otwartego poparcia dla ruchu Solidarności, ale także poprzez nieocenionej wartości rady, których mu udzielała. Poza wszystkim, żaden kraj nie zrobił więcej dla uzyskania – w porozumieniu dotyczącym zjednoczenia Niemiec – gwarancji dla obecnej granicy polsko-niemieckiej; żaden kraj nie zrobił więcej dla anulowania, po upadku komunizmu, większości polskiego długi wobec Klubu Paryskiego; żaden kraj nie zrobił więcej dla zapewnienia Polsce członkostwa w Unii Europejskiej i NATO.”

Obawiam się, że nie jeden weteran II wojny światowej w tym miejscu zgrzytnąłby zębami. Także wielu działaczy „Solidarności” pamięta sceptycyzm Margaret Thatcher wobec polskiego ruchu związkowego, co zmieniło się dopiero po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego.

Od tamtego listu minęło kilka lat. W ub. roku w Polsce wybory wygrała partia, która w Parlamencie Europejskim zasiada w tej samej frakcji co brytyjscy konserwatyści. A Daniel Kawczyński nadal udziela rad Polakom. Tym razem na łamach tygodnia „Wprost” przekonuje, że Polska powinna iść w ślady Wielkiej Brytanii i wyjść z Unii Europejskiej. „Wybieram się w październiku do Polski i mam zamiar spotkać się z eurosceptykami w Sejmie – stwierdza. – Trzeba podzielić się naszymi doświadczeniami z braćmi w Warszawie. Proszę mi wierzyć, że decyzja o wyjściu z Unii nas wzmocniła. Będę zachęcał Polaków, aby poszli w nasze ślady”.

Jak na razie skutki Brexitu widać w kantorach wymiany walut: wartość funta spadła o ponad 20 procent w ciągu zaledwie trzech miesięcy. W wywiadzie tym Kawczyński mówi, że są kraje spoza Unii zainteresowane dwustronnymi umowami handlowymi i wymienia Kanadę, Arabię Saudyjską i Brazylię. Polska, w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii, jak dotąd była największym beneficjentem Unii. Czy któryś z tych trzech wymienionych przez Kawczyńskiego państw byłby zainteresowany umowami z Polską? Wątpię, zresztą co do kontaktów z Arabią Saudyjską można mieć duże wątpliwości natury moralnej

W dalszej części wywiadu Kawczyński roztacza wizję na przyszłość, to znaczy z Polską, która jest poza Unią: „Będziemy mogli wreszcie wspólnie decydować, jak mają wyglądać nasze stosunki, bo do tej pory do wszystkiego wtrącała się Unia. Nasz sojusz może być tylko silniejszy w każdej niemal dziedzinie: obronności, nauce, edukacji i oczywiście handlu. Wielka Brytania chce zostać najważniejszym polskim parterem handlowym. Jestem pewny, że to możliwe”.

Tylko czy byłoby to w interesie Polski? Czy Londyn byłby gotów wyasygnować sumy zbliżone do tych, jakie otrzymują inwestycje realizowane w Polsce przy wsparciu Unii Europejskiej? Obawiam się, że nie.

Kawczyński powtarza też narrację obecnego polskiego rządu: Unia Europejska pomiata Polską. „Moja ukochana Polska zaczyna odczuwać dokładnie to, co przez co my przechodziliśmy już od kilku lat”. Jakoś nie dostrzegłam, by Wielka Brytania była krajem przez Unię pomiatanym. No i znajduje winnych: to lewicowo-centrowa elita Unii, oś Paryż-Berlin.

Pada oczywiście wiele ciepłych słów pod adresem Polaków, którzy „przywracają do życia dotąd zaniedbane dzielnice miast i sprawiają, że odżywają nasze kościoły. (…) Nadają wielu miejscom silny impuls rozwojowy”. Jednak Wielka Brytania po Brexicie ograniczy napływ rodaków posła Kawczyńskiego do Wielkiej Brytanii. Prawo wjazdu będą mieli tylko ci, którzy wykażą się odpowiednimi, wysokimi kwalifikacjami. Czyli „drenaż mózgów”, wybieranie najzdolniejszych. Ale czy to leży w interesie Polski?

Czytając ten wywiad przypomniało mi się stare powiedzenie: „Boże, chroń mnie od przyjaciół. Z wrogami sam sobie poradzę”.

Katarzyna Bzowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (1)

  1. Zawsze nie lubilem tego bubka :/