23 września 2016, 10:00
Orle Gniazda Jury: Korzkiew

Szlak Orlich Gniazd na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej to jeden z najstarszych szlaków turystycznych w Polsce. Pracę nad nim rozpoczął Kazimierz Sosnowski jeszcze w 1927 roku. Zanim opisano, i oznaczono całą, liczącą sobie 164 km trasę, upłynęło około 30 lat. To niezwykły szlak, gdzie w piękne pejzaże wplatają się zamki i strażnice umieszczone na wapiennych skałach jak gniazda orłów właśnie. Korzkiew to jeden z pierwszych zamków po Wawelu w Krakowie, który ocalał i wypiękniał w ostatnich latach do tego stopnia, że z całego świata zjeżdżają się tu goście by urządzać ekskluzywne wesela.

 

Zamek jak nowy

Jeszcze w roku 1910 Stanisław Tomkowicz tak pisał o zamku w Korzkwi: „Mamy przed sobą matę fortalicium kulturalnej polskiej rodziny z XVI wieku, jedno z bardzo niewielu doszłych do naszych czasów. Zachowało się dotąd jako tako, ale za lat kilkanaście, kto wie, czy jeszcze będzie można coś z niego widzieć, prócz szczątków walających się murów”. Przepowiednia Tomkowicza okazała się niestety smutnie prawdziwa. Ten „skład rupieci dworskich” coraz bardziej niszczał, a w końcu pozostały z niego mury, kilka ścian w niczym nie przypominających dzisiejszego schludnego zameczku z szeroko otwartą bramą. W zapale odbudowy lat 1960 zagoniono okoliczną młodzież do prac przy odbudowie. Zamek bowiem przejął skarb państwa, od ostatniego właściciela, Radeckiego, w roku 1952. W roku 1975 nawet i te „spontaniczne” prace ratunkowe wstrzymano.

Na szczęście dla zamku, w latach 1990-tych, po okolicy przypadkiem wędrował architekt Jerzy Donimirski. Odkrył, że Korzkiew była niegdyś siedzibą dalekich jego przodków z rodziny Wodzickich. I dzięki temu mamy zamiast smętnych ruin, niezwykle urokliwy, pieczołowicie odrestaurowany zameczek z klimatem renesansu. Odnowa jest stylowa, nienachalna i pieczołowita. Może nachalne jest nieco reklamowanie książki (napisanej na zamku) „Kod Władzy” niejakiego Victora Orwellsky’ego, „polskiego Dana Brown”. Na ścianach umieszczono 12 tablic z cytatami z tego dzieła: „klucza do zrozumienia świata”, czyli popularnej teorii spiskowej. Kto odcyfruje ukryte w tablicach słowa-klucze, może zgłosić się do recepcji po nagrodę oraz oczywiście nabyć książkę. Wrota zamku są szeroko otwarte i można zajrzeć do niektórych sal, ale nie do części hotelowej, która sądząc po recepcji, zapowiada się elegancko i ekskluzywnie. Przyjęcia weselne mają tu romantyczną oprawę i wygody wszelkie.

 

Królewska wizyta

Zamek w Korzkwi powstawał przez stulecia. Jego początki to rok 1352, kiedy to Jan Syrokomla buduje gotycką wieżę: obronno- mieszkalną. Lokalizacja jest doskonała. Wysokie wzgórze wapienne, wokół którego rozciągają się bory i trzęsawiska, na dodatek otoczone z dwóch stron rzeczką Korzkiewką. Rosną mury, do 7 metrów wysokości, grube na około dwa. Baszty wschodnie i zachodnie spełniać mają rolę obronną. Niezwykły dość jest dziedziniec w kształcie trójkąta (ze względu na przestrzeń wzgórza).

W XVII wieku powstaje budynek bramy wjazdowej o pięknym portalu. Rosną skrzydła mieszkalne, a także dwie baszty obronne. Zamek przechodzi z rąk do rąk, ale poprzez sprzedaż, nie zdobycia. Potencjał obronny jest dopiero wykorzystany podczas epizodu wojennego w 1538 roku, gdy wojska stronników pretendenta do tronu polskiego Maksymiliana walczyły z oddziałami Jana Zamojskiego. Siedziba jest już tak okazała, że kolejni właściciele nie wstydzą się nazywać Korzkwiccy. Z tego rodu pochodzi Jan-Zaklika uczestnik bitwy pod Grunwaldem, dowodzący tam 47 chorągwią rycerstwa. On też został wysłany do króla, aby go poinformować o zwycięstwie w bitwie pod Koronowem. Był to nie lada przywilej, udzielany tylko rycerzom, którzy wykazali się niezwykłym męstwem w walce.

W XVII wieku właściciel ówczesny Michał Jordan ugościł na zamku króla Augusta III, który przyjechał tam specjalnie na polowanie. Trudno sobie wyobrazić całą świtę królewską i regularnych mieszkańców nocujących na tej niewielkiej przestrzeni. Wokół wzgórza w pobliskiej wsi musiały zatem być inne dwory służące właścicielom.

 

Legenda o moście

Wieś Korzkiew rozwinęła się pod dworem, jak to bywało, jako „wieś służebna”. Dostarczająca żywności oraz usług wszelkich. Jej unikalna nazwa aż do XV wieku nie była ustalona. Pisano: Corzkew, Korzkyew, Korzkwa a nawet Corzequia czy też Corzequicza. Według Brucknera to staropolskia nazwa kielni, ale mogła to być też wielka warząchwia czy łyżka. Co nasunęło takie skojarzenie trudno powiedzieć. Może kształt rzeczki obejmującej wzgórze?

Legenda mówi, że Korzkiewka (rzeczka) powstała w smutnych okolicznościach. Otóż przed wiekami, na sąsiadującym wzgórzu wapiennym miał być kościółek, do którego uczęszczali mieszkańcy zamku. Ponieważ nie chcieli schodzić w dolinę i znów się wspinać zbudowali most z drewnianych desek połączony rzemieniami. I tak sobie wędrowali ponad głowami okolicznych wieśniaków. Do czasu, kiedy z mostu spadła i zabiła się ukochana córka pani na zamku. Matka wylała tyle łez, że z nich utworzyła się Korzkiewka… Nijak jednak się ma legenda do faktu, ze rzeka była już przed powstaniem zamku, a kościół pod wezwaniem Narodzenia Św. Jana Chrzciciela został wzniesiony w roku 1623. Droga do niego nie jest też tak trudna by potrzebny był most.

Kościół słynie z cudownego obrazu z początków XVII wieku. Do niego modlił się Brat Albert Chmielowski, który w tej okolicy walczył w oddziałach Langiewicza w Powstaniu Styczniowym (1863). Tak mu ów obraz zapadł w pamięci, że namalował jego kopię: „Ecce Homo”. To przejmujący wizerunek Chrystusa o ciemnej urodzie i przepełnionego bólem. Bardzo odbiegający od „cukierkowych” obrazków Jezusa o jasnych włosach i oczach, okolonego nimbem chwały. Obraz Brata Alberta znajduje się obecnie u Sióstr Albertynek w Krakowie.

Do kościoła niestety możemy zajrzeć tylko przez kratę przedsionka, chyba, że szczęśliwym trafem będzie otwarty. Ale nawet i tak możemy zobaczyć przepiękny barokowy splendor i pozłoty. Prócz kościoła i zamku Korzkiew ma też warty obejrzenia malowniczy, stary zespół parkowy poprzecinany trasami spacerowymi oraz cichą dolinkę Korzkiewki należącą do Korzkiewskiego Parku Kulturowego. W pobliżu znajduje się ciekawy kościół pw Św. Idziego w Giebułtowie (4 km), Jaskinia Ciemna (7 km) oraz Jaskinia Lokietka (8 km). Wszystko to w urokliwej „Szwajcarii Polskiej” czyli Ojcowskim Parku Narodowym. Na zamku w Korzkwi można nocować, więc może to być dobre miejsce na romantyczny weekend… a jak nam się wszystko ułoży i spodoba możemy tam wrócić na wesele!

 

Tekst i zdjęcia: Anna Sanders

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Anna Sanders

komentarze (0)

_