25 kwietnia 2016, 10:00 | Autor: Piotr Gulbicki
Depozyt chrześcijańskich wartości

Czego możemy nauczyć się od islamu? Poważnego traktowania religii. Bo w istocie nie jest ona obyczajem, zabobonem czy dodatkiem, jest naszą rzeczywistością – mówił Witold Gadowski. Spotkanie z gościem z Polski pt. „Terroryzm w Europie, a państwo ISIS” wypełniło londyński Windsor Hall po brzegi.

Autor książek, opowiadań, wierszy. A przede wszystkim dziennikarz, specjalizujący się w tematyce śledczej. Zdobywał nagrody Grand Press i Watergate, pracował bądź współpracował z różnymi redakcjami – telewizyjnymi i prasowymi. W latach 90. ubiegłego wieku był korespondentem wojennym na Bałkanach, jednak bodaj najbardziej zasłynął serią wywiadów ze znanymi terrorystami – Iliczem Ramirezem Sanchezem, Hansem Joachimem Kleinem, Astrid Proll czy Peterem-Jürgenem Boockiem.

Witold Gadowski podpisuje swoje książki po zakończeniu spotkania
Witold Gadowski podpisuje swoje książki po zakończeniu spotkania
Witold Gadowski obecnie jest wykładowcą reportażu na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Cały czas zajmuje się też dziennikarstwem, a plonem jego ostatniej podróży na Bliski Wschód jest film zrealizowany wspólnie z Maciejem Grabysą i Michałem Królem pt. „Insha Allach – krew męczenników”. Ta produkcja rozpoczęła dzisiejsze spotkanie.

Cztery małpki na gałęzi

Niedziela, dochodzi godzina 18.30. Sala parafialna Windsor Hall przy kościele na Ealingu pęka w szwach. Gadowski przyjechał do brytyjskiej stolicy na zaproszenie organizacji Great Poland, wcześniej gościł w Cambridge i Bristolu.

Najpierw film – Państwie Islamskie, jego ofiary, ludzkie dramaty. Potem dyskusja. Czy muzułmanie są naszymi wrogami?

– Większość na pewno nie. Pamiętajmy, że islam ma 1,5 miliarda wyznawców. 89 proc. z nich stanowią sunnici, a drugą największą grupą są szyici. To główne nurty, ale wśród odłamu szyickiego jest mnóstwo sekt. Jedną z nich byli asasyni, czyli mordercy, którzy jako pierwsi stosowali zorganizowany terror i programowe zabójstwa polityczne – mówi Gadowski, dodając, że w takiej masie ludzi zawsze znajdzie się jakiś odsetek fanatyków, którzy z islamu usiłują stworzyć narzędzie polityczne, upraszczając religię do podziału na „my i oni”, gdzie „oni” mają zostać zamordowani. Na podobnych zasadach opierały się inne totalitaryzmy – faszyzm, hitleryzm, stalinizm…

Nie sposób wrzucać wszystkich muzułmanów do jednego worka, ale nie da się ukryć, że Europa znajduje się obecnie w poważnym kryzysie. Dlaczego nagle na Stary Kontynent napłynęła tak wielka fala islamskich uchodźców?

– Niewątpliwie zbiera owoce ideologia multikulti, obłędna doktryna, gdzie ideałem jest społeczeństwo uniwersalne, bez wartości, które nie stanowi narodu. A wręcz przeciwnie, ten ostatni jest piętnowany – mówi Gadowski. I dodaje, że propagatorzy owej ideologii swego czasu doszli do wniosku, iż jeśli nie udało się stworzyć człowieka sowieckiego, to trzeba spróbować wykreować człowieka europejskiego. Liczono, że sprowadzając duże rzesze uchodźców będzie można rozwodnić tradycyjnych mieszkańców Starego Kontynentu, ich wartości oraz – jak to ujmowano – „przesądy”. Imigranci mieli stanowić potencjalny elektorat lewicy, ale okazało się to niewypałem. Obecnie widać jak na dłoni, że pomysł stworzenia uniwersalnego Europejczyka nie wypalił, natomiast powstało inne zjawisko – islamizm.

– Ideolodzy nowej lewicy przypominają trzy małpki siedzące na gałęzi – jedna nic nie widzi, druga nic nie słyszy, trzecia nic nie mówi. Dosiada się do nich czwarta i zaczyna piłować gałąź. A na dole czeka kłapiący zębami krokodyl. Niestety, tak to dziś wygląda – konstatuje dzisiejszy prelegent.

Putin, obrońca chrześcijan

Sala pękała w szwach
Sala pękała w szwach
Spontaniczne działanie czy zaplanowana akcja? Komu zależy na tym, żeby uchodźcy, a wśród nich terroryści, napływali do Europy? Kto najbardziej na tym korzysta? Pytań nie brakuje, Witold Gadowski analizuje różne opcje. I przyznaje, że hipotez jest wiele.

Z pewnością na destabilizacji naszego kontynentu zyskują Stany Zjednoczone, gdyż projekt wspólnego europejskiego mechanizmu gospodarczego właśnie rozpada się w gruzy. Od 2003 roku Amerykanie popełniają na Bliskim Wschodzie błąd za błędem. Przynajmniej teoretycznie, rodzi się bowiem pytanie czy nie jest to świadome działanie? Obalono dyktatury Muammara Kadafiego, Hosniego Mubaraka, Saddama Husajna, próbowano to samo zrobić z Baszarem al-Asadem. To ciąg zdarzeń, ale czy są one przypadkowe? Na to musimy odpowiedzieć sobie sami. W każdym razie efekt tego jest taki, że kordon sanitarny nie istnieje i w sposób naturalny do krajów bogatych wlewa się tłum biedaków.

Na fali migrantów zyskuje również Turcja. Z jednej strony 3 miliony uchodźców na jej południowej granicy to problem gospodarczy, socjologiczny, społeczny, kulturowy, a z drugiej broń prezydenta Recepa Erdogana, który może dzięki temu szantażować i straszyć. To się opłaca, gdyż Europa za obietnicę powstrzymywania migrantów już przyrzekła Ankarze 6 miliardów dolarów. Tyle, że sposobu w jaki te pieniądze zostaną spożytkowane, nikt nie zna. Natomiast nie ulega wątpliwości, że Turcja jest dziś potężnym państwem, które nie boi się nawet Rosji, co niedawno pokazała.

Na zamieszaniu korzysta również Iran, bo rosną obszary na których ma on coraz większe wpływy. To już nie tylko południowy Irak, gdzie są szyici, nie tylko Liban, gdzie jest Hezbollah, ale to także południowo-zachodnia Syria. Iran w sposób naturalny toczy od dawna wojnę z Arabią Saudyjską o prymat w świecie islamu i ją wygrywa.

W tej analizie nie sposób nie wspomnieć o Izraelu i Rosji. Sytuacja strategiczna tego pierwszego jest najgorsza od 1948 roku, szczególnie wobec zacieśnienia stosunków między USA i Iranem, dlatego każda próba wyjścia z impasu wydaje się możliwa. Z kolei dla Rosji słabnąca Europa oznacza, że Stary Kontynent coraz bardziej będzie na kolanach wobec Władimira Putina – jako obrońcy chrześcijan, na jakiego się kreuje. Ale to jest pułapka.

Chłopcy w rurkach

W latach 80. ubiegłego stulecia był członkiem Niezależnego Zrzeszenia Studentów i twórcą podziemnego klubu politycznego „Okop”. A jednocześnie założycielem Małopolskiego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”. Dziś Witold Gadowski nie ukrywa, że wiąże duże nadzieje z nową władzą w Polsce.

– Mam przeczucie, że coś się zmienia. I nie wynika to tylko z moich obserwacji, ale także z rozmów, które prowadzę w kraju za granicą. Wierzę, że czas żałoby i chudych lat, czas, kiedy zawstydzano nas i upokarzano, właśnie się kończy. Dlatego Polacy muszą podnieść głowy – podkreśla dzisiejszy prelegent, dodając, że islam ma różne oblicza, natomiast my od jego wyznawców możemy nauczyć się jednego – poważnego traktowania religii. Nie jest ona bowiem obyczajem, zabobonem czy dodatkiem, jest naszą rzeczywistością. Zdaniem Gadowskiego, dziś na Polsce i Polakach ciąży wielki obowiązek, gdyż depozyt chrześcijańskich wartości pozostał nad Wisłą, jako chyba jedynym państwie europejskim, bardzo mocny. Hiszpania, Francja, Wielka Brytania, inni… – to już wspomnienia, jeżeli te kraje chcą odrodzić idee, za które będą walczyć, to musi ona skądś wykiełkować.

– To nie przypadek, że Europa zwyciężała z innymi żywiołami, kiedy walczyła pod sztandarami chrześcijaństwa. Poitiers, wyprawy krzyżowe, Wiedeń… Nadszedł czas, gdy od nas wymaga się więcej. Bo czy Europę będą bronić chłopcy w rurkach (rodzaj wąskich spodni – przyp. PG) wyznający ideologię gender? – pyta retorycznie Witold Gadowski.

Piotr Gulbicki

 

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Piotr Gulbicki

komentarze (0)

_